Na szczycie
wzgórza stał stary człowiek. Od wielu lat wchodził tu każdego ranka, wchodził
też w środku i końcu dnia. Oglądał stąd wschody słońca, podziwiał dzień w jego
pełni, oraz gdy się kończył, gdy znikało ono za horyzontem, gdy na miejsce
dnia nadchodziła noc.
Przychodził
tu nie tylko w pogodne dni, przychodził tu zawsze.
Tu
przemawiały do niego: słońce, księżyc, gwiazdy, chmury, deszcz, tu rozmawiał z
wiatrem.
Dzisiaj stał
tu już przed świtem, a gdy słońce wychyliło się zza widnokręgu ujrzało łzę na jego obliczu. Słoneczne światło przeniknęło tę kroplę i
rozświetliło ją tęczą.
W ten sposób doceniło starego człowieka, jego uczucie, jego zachwyt pięknem tego
świata.
Długo stał
człowiek na wzgórzu i cieszył się wszystkim co widział - od bezkresnej dali, od
pustki nieba, po kurz i trawę pod swoimi stopami.
Wtedy
zbudził się wiatr, potrząsnął źdźbłami traw strącając z nich poranną rosę,
poruszył gałązkami krzewów, ubraniem starego człowieka, zajrzał mu w oczy, w
serce … i zadziwiony wysuszył łzy na
jego policzkach.
- Wietrze,
gdy uniosłem ręce zobaczyłem dwie drogi: jedną, którą wyznaczały moje ręce. Na
tej drodze widziałem wielu ludzi, lecz nie widziałem siebie. Poleciałem daleko wzdłuż
tej drogi, nad tymi tłumami, znalazłem jej początek i znalazłem jej koniec.
Drugą drogę
wyznaczała cała reszta mego ciała. Ta wiodła pod górę. Na niej nie było nikogo,
tylko ja. Poleciałem tą drogą, ale w żadnym kierunku nie mogłem znaleźć jej
początku i końca.
Odpowiedział
mu wiatr:
- Tak,
odkryłeś dwie drogi życia. Możesz – jak każdy - wybrać tę, którą podążysz.
Na pierwszą
drogę patrzysz, lecz nie widzisz, słuchasz dźwięków poruszających się nią
tłumów, lecz nie słyszysz tego co istotne.
Ta droga cię nie uczy, przegapiasz znaki,
bo już jesteś wyobraźnią za następnym zakrętem, za kolejnym i za kolejnym. Myślisz: - Tam - przede mną - moje szczęście … a może tam, za kilkoma zakrętami z tyłu. W
ten sposób miotasz się między przyszłością a przeszłością, projektujesz swoje
nieszczęścia, myślisz że żyjesz, lecz tam są tylko twoje myśli, nie ma ciebie.
To droga rozumu,
logiki, kalkulacji, wiedzy z książek, a nie z życiowych doświadczeń, bo na te
brakuje czasu lub odwagi. To droga wspomnień, marzeń, planów, wizji, projekcji,
pragnień, oczekiwań, a ponieważ to jednocześnie droga niewiary, droga wątpienia
– to smutna droga, radość pojawia się tu chwilowo – w zabawie. To te chwilowe przyjemności
oraz cały pozostały ból i cierpienie niektórzy nazywają życiem.
Tutaj
odmierzasz odległości, odliczasz dni i lata. Tutaj się czeka - marzy o
przyszłości, gdy jest się młodym, albo ucieka w przeszłość, gdy nadejdzie starość.
Zamykasz się w klatce i cały czas oglądasz jej ograniczenia.
Idąc tą
drogą poznajesz świat – szukasz, lecz
nie znajdujesz, bo granicą tego poznania są granice świata, a im bardziej
poznajesz, im więcej wiesz, tym mniej rozumiesz.
To wędrówka
pełna napięć i walki. Towarzyszem w tej wędrówce strach. Boisz się bramy
zamykającej tę drogę, bo na niej wszystko się kończy. Boisz się życia bo ono
cię do niej prowadzi.
Być może wędrując
osiągasz, zdobywasz, wywalczasz: sukcesy, szacunek innych ludzi, wiedzę, rzeczy,
tytuły, ordery, stanowiska, lecz tego wszystkiego nie możesz ze sobą zabrać. W
chwili śmierci – przed uchem igielnym - pozostawiasz cały twój dobytek,
wszystko co znalazłeś, zdobyłeś, nagromadziłeś,
na co zapracowałeś. Wszystko przepada.
Ani jedno wspomnienie, ani jedna drobinka, jedno ziarenko kurzu nie może zostać
zabrane. Nic. Nawet pamięć po tobie
rozwieje wiatr.
Jeśli tak
żyjesz, nie stajesz się dojrzały - nie możesz zrozumieć siebie, więc nie możesz
zrozumieć życia, świata, ludzi.
Towarzyszami
w tej drodze: ufność i wolność, przewodnikiem radość.
Tu nie szukasz, a znajdujesz,
nigdzie nie podążasz, wszystko przychodzi samo.
To jest droga rozwoju, poznania
– zrozumienia - odkrycia siebie, a wszystko co odkryjesz pozostaje z tobą na
zawsze.
Odkrywając siebie poznajesz wszechświat, ten rodzaj poznania nie ma
granic.
To trudna droga i jest drogą dla odważnych, bo na tej drodze jesteś sam.
Tu musisz być obecny, bo tylko twoje doświadczenie się liczy.
Po to masz
życie, by wybrać drogę.
Tym są te
dwie drogi.
Witam cię,
witam wędrowcze! Właśnie znalazłeś się w wieczności. Twoja radość cię tu
przyprowadziła. – zakończył wiatr i wraz ze starym człowiekiem pobiegł ku
bezkresom na spotkanie nieznanego.
Piotr Kiewra z inspiracji Osho „Dojrzałość”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane