poniedziałek, 22 września 2014

Dziękuję, że jesteś

"W prawdziwej miłosci i przyjazni nic nie jest tak ważne jak to, by być, po prostu być."

Od przyjaciółki

Dziękuję, że jesteś przyjaciółko. Po prostu jesteś i to się liczy. To sprawia, że cieszę się swoim istnieniem i życiem, istnieniem i zyciem wszystkiego i wszystkich. Dziękuję.

Ty sprawiasz, że się budzę. Dziekuję.



czwartek, 11 września 2014

Gadanie to choroba

Ciocia rozżalona skarżyła się Piotrowi:

- Te moje koleżanki nie dają mi dojść do słowa. Gadają i gadają, jedna przez drugą. Jak nie marudzą, nie użalają się nad sobą, nie narzekają na wszystko co tylko na świecie istnieje, nie oplotkowują każdego kogo znają, to gadają jak katarynki o niczym. Strzelają słowami jak pepeszki w ruskich filmach wojennych. Co się z nimi porobiło?

Jedna z nich, Zyta, na przykład, ciągle się skarży, że jej mąż cały czas gada przez sen i  nie daje jej spać. Rozumiem, to ją frustruje i jest ciągle niewyspana, ale żeby gadać o tym bez przerwy … powtarza mi tę historię ze swoim mężem już chyba setny raz. Opowiada też mi o swoich dzieciach, że rzadko ją odwiedzają, że nie chcą jej słuchać, że przyjeżdżają tylko wtedy, gdy zabraknie im pieniędzy i tak dalej, i tak dalej.

Druga z nich, gruba Jadzia, ciągle gada o swoich chorobach, nadciśnieniu, lekarzach, lekach, coraz droższym życiu, no i oczywiście o swoim mężu, że on tylko czyta gazety, ogląda mecze w telewizji i milczy, że nie chce z nią rozmawiać …

Czasem to mi się w ogóle nie chce do nich iść i z nimi spotykać. To wygląda tak jakby oprócz tych wszystkich chorób, o których opowiadają, tych wszystkich nieszczęść i niesprawiedliwości, jakie ich dotykają ze wszystkich stron, miały jeszcze jedną, chyba nieuleczalną chorobę – gadulstwo, zamęczanie wszystkiego i wszystkich swoim gadaniem.

Czyż nie mam racji Piotrze? – po raz kolejny pytała ciocia, lecz zanim Piotr powiedział choćby słowo, ciocia, mówiła już dalej:

- Tak naprawdę to nie mam z nimi o czym rozmawiać, bo gdy tylko skończą narzekać na politykę, na księdza, na sąsiadów, na mężów, to opowiadają setki razy to samo – historie swego nieszczęśliwego życia, jakie to one są nieszczęśliwe i pechowe, jak im się wszystko wali na głowę, a gdy i ten temat przewałkują już …  to potrafią zacząć wszystko od początku. Mam wrażenie, że ich życie wygląda jak brazylijski serial – bez ładu i składu. No właśnie, jak już się wystrzelają o swoim życiu i życiu sąsiadów, dzieci, aktorów, polityków, to zaczynają opowiadać o serialach … ach Piotrze, co się z nimi porobiło?
Naprawdę, ciężko mi się z nimi rozmawia, czuję się przytłoczona i znudzona ich gadulstwem. To naprawdę choroba! – na chwilkę ciocia zamilkła patrząc na Piotra, a on lekko się tylko uśmiechał. Zaniepokojona tym uśmieszkiem ciocia zapytała:

- Co ty o tym sądzisz?
- Tak ciociu, gadulstwo to choroba. – potwierdził Piotr.
- Naprawdę tak myślisz? To w takim razie musi mieć swoją przyczynę. Co nią jest? – pytała dalej, nadal zaniepokojona, bo uśmieszek nie znikał z twarzy Piotra.
- Gadułami są ci, którzy nie kochają siebie, potokiem słów zalewają swoje niedowartościowanie oraz brak odpowiedzialności za siebie. Ponadto wierzą, że wiedza jest oznaka mądrości i próbują ilością i jakością słów zaimponować nią otoczeniu. Często też, szczególnie u osób starszych, gadulstwo wynika z poczucia osamotnienia.
Gdybym jednak miał powiedzieć w dwóch słowach, co jest przyczyną gadulstwa, to wymieniłbym nieobecność miłości.

Ktoś kto kocha siebie i innych, kocha życie i świat, jest cichy. Nie potrzebuje gadać, bo żyje w teraźniejszości, jest szczęśliwy i odpowiedzialny. Ktoś w kim brak miłości odczuwa wewnętrzną pustkę, którą wypełniają śmieci w postaci słów. Gadanie jest próba pozbycia się tych śmieci. Ktoś komu nie da się możliwości wygadania się w dzień, będzie gadał przez sen. Słowa muszą znaleźć gdzieś ujście. Gadanie to taka sama oznaka wewnętrznej pustki jak palenie papierosów, alkohol, narkotyki, czy oglądanie seriali. To taka sama choroba, bo i przyczyna jest taka sama.

Tak więc, słowa są bardzo często, zamiast sposobem komunikacji, oznaką, świadectwem poczucia nieszczęścia, są prośbą, błaganiem o docenienie, o współczucie, o litość, stąd ich tyle wszędzie i stąd tyle gadułów wokół. Tak myślę ciociu. – skończył Piotr. 

Ciocia zamilkła, bo zrozumiała skąd ten uśmieszek na jego twarzy. Nie obraziła się jednak, wręcz przeciwnie, sama się uśmiechnęła i postanowiła posiedzieć z Piotrem w milczeniu.


Piotr Kiewra