wtorek, 17 listopada 2020

Pijaczka

 


Kiedyś w autokarze wiozącym nas do kolejnego celu kilkutygodniowej wycieczki po dalekim kraju, przysiadła się do mnie kobieta. Autokar był wielki, wycieczkowiczów garstka. Rozsiedli się więc z dala od siebie i … spali.

Ona do mnie:

- Wszyscy śpią. Zapłacili spore pieniądze i przegapiają egzotykę, krajobrazy, prawdę tego kraju. Budzą się tylko, gdy przewodnik oprowadza po zabytkach, a to, wg mnie, najmniej ciekawe. Ta duchowa atmosfera nie jest zamknięta w murach – jest na wolności. Jest tu rozproszona między jednym snem, a drugim, a oni śpią. Tylko ty nie śpisz, tylko ty jesteś uważny. Łowisz ją.

Ale nie o tym miałam mówić. Sama jestem jedną z nich, mocno śpiącą … chyba najmocniej. Od wczoraj jednak coś się zmieniło. Chciałabym o tym opowiedzieć, właśnie tobie, bo takie mam wrażenie, że odkryłeś mój sekret, wczoraj mnie zawstydziłeś. Nie, nie przed ludźmi. Nie przed tymi śpiącymi ludźmi, lecz przed samą sobą. Tak, dobrze wiesz, że jestem … jestem pijaczką. Niby jestem na wycieczce, ale uciekam. Niby słucham, niby kręcę się wśród ludzi, niby jestem obecna, ale jednak uciekam. Niby pomagam ludziom, ale nie potrafię pomóc samej sobie. Wiesz, jestem … psychologiem. Aleeee … nie o tym miałam mówić.

Od wczoraj coś się zmieniło. Dzięki tobie, dzięki twojemu spojrzeniu. Spojrzałeś na mnie akurat wtedy, gdy chciałam ukryć butelkę przed ludzkimi spojrzeniami. Właśnie wtedy ją zobaczyłeś. Byłam wściekła, ale jakoś to powściągnęłam. Czułam, że odkryłeś moją prawdę. Wiem, bo ty patrzysz jakoś inaczej. Czuję, że zaglądasz od razu w ludzką duszę. Wściekłam się po raz drugi na ciebie, a pierwszy raz, gdy przypadkiem podsłuchałam twoją rozmowę z Ulą. Szłam za wami i podsłuchałam jej skargę na życie, na toczącą ją chorobę i twoją metaforę, której użyłeś. Powiedziałeś jej wtedy: „Jesteś rybą, taki jest twój znak zodiaku, lecz pływasz w akwarium, nie w oceanie. To jest przyczyna twojej choroby. Ty i twój mąż zbudowaliście akwarium. Jego zazdrość zamknęła cię w nim, a ty tylko pozornie, tak na powierzchni, z tym się zgodziłaś. Marzysz o oceanie, lecz obijasz się ciągle o szyby akwarium.”

Wściekłam się na ciebie. O mało nie wybuchłam, chciałam ci wygarnąć: „Jakim prawem zabierasz mi klientkę. Przecież to ja mam kwalifikacje, a ty kim jesteś?” Szłam za wami i o mały włos nie skoczyłam ci na plecy z pięściami by cię porządnie obić. Wiem, że zrobiłabym pośmiewisko z siebie i jeszcze gorzej, obnażyłabym, kogoś, kto podsłuchuje cudze rozmowy. Wtedy, to jakby czując, że skupiam na tobie uwagę, odwróciłeś się, nasze spojrzenia się spotkały i … zadrżałam. Poczułam, że masz nade mną wielką przewagę. Nie wiedziałam, co to jest. Cały dzień, chodziałam za tobą, obserwowałam cię i próbowałam cię przeniknąć, jaka jest twoja tajemnica. Wtedy poczułam się taka mała … jak zwykle. Bezradna, mała, nic nierozumiejąca. Poczułam się panią psycholog, która nie rozumie innych ludzi. Jedna twoja metafora z tym akwarium i oceanem, rozwaliła całą moją psychologiczną wiedzę i była więcej warta od dwudziestu pięciu lat mojej praktyki. I połączyłeś tu dwie rzeczy: chorobę ciała i psychikę. Poczułam się taka mała, że chciałam się upić, lecz nie było okazji, by wyciągnąć mojej piersiówki. Zawsze używałam jej w nocy, gdy byłam sama ze sobą, lecz teraz przy ludziach nie odważyłam się.

Szłam za tobą. Widziałam jak robisz zdjęcia ludziom, nie murom, jak roztkliwiasz się nad kwiatkami i liściami, jak przyglądasz się drzewom, jak unikasz rozmów z ludźmi i przede wszystkim, że jesteś trzeźwy. Tak, trzeźwy. Inaczej trzeźwy niż ja, inaczej niż ci wszyscy ludzie.

 

Od wczoraj wiele się we mnie zmieniło. Szłam za tobą, a ty rozmawiałeś z Ulą. Powiedziaełeś jej kilka zdań, za które byłam wściekła. Później przy alkoholu ze sama sobą zrozumiałam, że ty nie jesteś psychologiem, a powiedziałeś jej rzeczy w samo sedno. O jej mężu i niej. Zastanawiałam się cały czas, skąd to wiesz, skąd twoja wiedza. Nie byłam jednak całkiem pijana. Butelka była za mała, a nie miałam kolejnej. Właściwie to w ogóle nie byłam pijana. Alkohol tym razem nie oddalił mnie od tego, od czego chciałam uciec – od myśli. Wręcz przeciwnie, myśli tak mnie męczyły, jak nigdy dotąd. Stanęłam w pewnej chwili na balkonie i chciałam tamtędy od nich uciec, skoczyć w dół, prosto do hotelowego basenu, ale poczułam się tak zmęczona, że nie mogłam pokonać barierki. Ponadto umiałam pływać i pewnie bym się uratowała. Wolałabym by pod spodem był twardy chodnik, ale cóż … Byłam tak zmęczona, że zasnęłam na balkonie.

Obudziłam się zmarznięta w środku nocy, bo to przecież zima, choć w ciepłym kraju. Byłam zmarznięta, ale chyba trzeźwa i … rozumiejąca. To się w końcu zmieniło. Tylko to. Zrozumiałam, że alkohol był ucieczką nie od myśli, lecz od samej siebie. Tak, poczułam, że oprócz głowy jest coś jeszcze. Tak, Indie, to dobre miejsce na takie odkrycia. Moje myśli były przebiegłe, próbowały ukryć prawdę, której dociekałam od dzieciństwa, że to one nie są … mną.

Ty musiałeś odkryć we mnie pijaczkę, by mną to wstrząsnęło, musiałeś opowiedzieć Uli o oceanie, bym mogła odkryć to, iż też jestem zamknięta … w butelce, że sama się tam zamknęłam, a przecież wokół czeka na mnie ocean. Też jestem rybą, ptakiem, a wokół tyle przestrzeni, a ja jestem zniewolona. Samą siebie zniewoliłam.

Teraz rozumiem, dlaczego moi klienci, klienci pani psycholog, przychodzili do mnie od kilkunastu lat i nie mogłam im pomóc. Rozdrapywałam ich rany, bo nie przestałam rozdrapywać swoich. Nie mogłam im pomóc, bo nie pomogłam wcześniej sobie samej. Nie byłam swoim własnym przewodnikiem, jak mogłam być mistrzem dla nich? Iniwersytety dają wiedzę, a nie dają prawdy, nie pomagają jej odkrywać. Mój papier, to tylko papier – świadectwo wchłonięcia bzdur o świecie, o ludziach, o nas samych. Wiedza, to nie prawda. Wiedza to tylko magazyn pełen śmieci, a nie ma w nim współczucia, miłości, zrozumienia siebie i innego człowieka. Więc, nie mogłam im dać tego, czego sama nie miałam, zrozumienia samej siebie. Jak mogłam zrozumieć kogokolwiek, nie mogąc zrozumieć samej siebie?

To takie proste i chyba tylko dlatego, takie trudne. Tylu klientów do mnie przychodzi właśnie z tym problemem i nie rozumieją, że sami się zamknęli w butelkach, w akwariach, w murach i że trwają tam latami, z jednego prostego powodu: bo nie mogą, albo nie chcą zrozumieć, że to nie świat jest ich wrogiem, nie inny człowiek, nie Egzystencja, lecz ich własna myśl, która udaje ich samych. Przebiegle ukrywa prawdę tworząc problemy i próbując je rozwiązywać. Tym się zajmujemy całe życie przegapiając je. Nie mamy czasu na nic innego, bo zajmujemy się walką z cieniami, bo uciekamy od samych siebie.   

Teraz rozumiem, że musiałam sięgnąć dna. Dno jest potrzebne jako grunt, od którego można się odbić. Cierpienie jest dobre, dlatego, że masz szansę dzięki niemu odkryć, iż jest coś więcej, nie coś więcej z tego świata, jest coś więcej z prawdy, jest coś więcej z ciebie, jest coś prawdziwego w tobie, nie myśl, lecz coś, czego nie można z nią identyfikować – prawda. Prawda nie jest myślą.

No i wyspowiadałam się przed tobą. Lżej mi na sercu i w duszy. W ogóle jest mi bardzo lekko.

Nie przyszłam by cię wysłuchać, byś mi udzielił rady. Dziękuję, że mnie wysłuchałeś i to właściwie wszystko. – i poszła na swoje miejsce w autokarze.

Nie wypowiedziałem żadnego słowa, nie wykonałem żadnego gestu, a jednak wiele się zmieniło, nie tylko w pijaczce, ale we mnie i wokół.

Pozornie nic się nie zmieniło w świecie: autokar nadal podążał w stronę Himalajów, wszyscy nadal spali, wokół panowała ta sama atmosfera, a jednak …

Tak, gdy nie ma w nas prawdy, to nie ma niczego.

 

Piotr Kiewra

sobota, 7 listopada 2020

Cierpienie jest ci potrzebne

 



Uzupełnienie tekstu o kobiecości.

 No i kobieta nie wytrzymała. Po kilku dniach ponownie odwiedziła starca. A on do niej zanim usiadła na jego ławce:

- Czekałem na ciebie, bo pozostało pewne ale …

- No właśnie z tym przyszłam. No więc, co jeszcze? – potwierdziła.

- Zostawiłem cię z tym na chwilę, byś się zagłębiła w swoją naturę i wybrała. Możesz wybrać sierotkę Marysię i będziesz chwilę szczęśliwa – tylko chwilę.  A możesz iść drogą nieszczęścia, taką jak teraz i będziesz nadal nieszczęśliwa, coraz bardziej nieszczęśliwa. To drugie jest dla ciebie lepsze. – uśmiechnął się, zaśmiał swoim zwyczajem, cały czas obserwując ją. A ona gdy ochłonęła:

- Nie rozumiem. Czemu cierpienie miałoby być dla mnie lepsze? Jesteś niekonsekwentny. Przyszłam do ciebie po pomoc, a ty mi proponujesz trwanie w nieszczęściu.

- Niekonsekwencja to moja specjalność. Cierpienie jest dla ciebie dobre. Gdybyś była mniej nieszczęśliwa nigdy byś mnie nie odwiedziła, nie rozpoczęłabyś poszukiwania rozwiązań. To cierpienie pcha człowieka do zagłębienia się w sobie, ku medytacji. Zawsze tak jest. I to było to, ale … Chciałem byś to „ale” poznała.

Powiem więcej: dotyczy to każdego człowieka. Jeden ze współczesnych mędrców mówi o tym tak: „Cierpienie jest potrzebne, by zrozumieć, że jest niepotrzebne”. U większości ludzi budzi to opór … bo by zrozumieć, by rozpocząć poszukiwanie, potrzeba dużej inteligencji. Dlatego o tym ci mówię. Gdyby tak nie było, nie przyszłabyś do mnie. Szukałabyś jedynie pocieszenia, budowałabyć swoją wiarę, nadzieję w lepsze jutro, lecz niczego byś nie zmieniła. U mnie nie doczekasz się pocieszenia, bo ja je znam – to trucizna. Jest tanie i fałszywe.

Zbadaj swoje nieszczęście, obserwuj je, wejrzyj aż do jego korzeni. Pewnego dnia …

To by było na tyle.

 

Piotr Kiewra

niedziela, 1 listopada 2020

Kobiecość

 



Zapytała Śmiejącego kobieta:

- Co z mężczyznami jest nie tak? Dlaczego mnie unikają? Dlaczego nie mogę spotkać tego, który jest mi pisany, tego jedynego, ukochanego?

Starzec popatrzył na nią, wejrzał w nią i roześmiał się w głos. Kobieta zmieszała się, rozłościła i próbowała pouczyć starca mówiąc:

- Przychodzę w dobrej wierze, a ty się śmiejesz ze mnie! Robisz ze mnie pośmiewisko! Gdzie twoje współczucie, gdzie twoja kultura? …

Starzec roześmiał się jeszcze głośniej. Po paru chwilach jego śmiech zamienił się w uśmiech. Wtedy powiedział:

- Dlaczego się dziwisz? Dlaczego pytasz: co z mężczyznami jest nie tak? A może powinnaś zapytać, co z tobą jest nie tak? Śmieję się, gdy widzę jak ktoś gra nie swoją rolę. Śmieję się, bo widzę, dlaczego mężczyźni się ciebie boją. Tak, unikają ciebie, oczywiście nieświadomie, bo się ciebie boją.

- Nie zgadzam się! Mnie mieliby się bać? To jakaś bzdura! Przecież nie jestem jakąś szkaradą, straszydłem. Czego mieliby się bać? – przerwała rozzłoszczona.

- No widzisz, twoje złości, pouczanie mnie pokazują, że mam rację. Powiem ci tak: na zewnątrz jesteś piękną kobietą, wewnątrz jesteś brzydka, bo nie … kobieca. Niezauważalnie dla siebie stałaś się zbyt męska: agresywna, nawet wulgarna i to, co najgorsze: niezłomnie przekonana o swojej racji. Mężczyzn, prawdziwych mężczyzn, a takiego pragniesz, nie pociąga męskość w środku kobiety, nawet, gdy jej ciało jest wyjątkowej urody. Nie tylko nie pociąga, ale każe im trzymać się na dystans. Możesz przyciągnąć jedynie mężczyznę, swoją odwrotność, czyli mężczyznę na zewnątrz, który wewnątrz stał się kobiecy. I pewnie tak jest. Dobrze ci się z takimi rozmawia, szanują cię, poszliby za tobą, ale … ty pragniesz ‘macho’, bo z kolei ty trzymasz ich na dystans.

 Kobieta jest współczująca, łagodna, ufna, uległa, czekająca, cierpliwa, powierzająca się, słuchająca. Mało w niej słów, więcej ciszy.  Taka jest jej natura. Ty natomiast weszłaś w świat mężczyzn, w świat umysłu, a odeszłaś od serca. Weszłaś mocno w świat zewnętrzny, w świat wiedzy, w świat przekonań, stałaś się waleczna poprzez sztukę dokonywania wyborów, pouczania, nauczania i upierasz się masz zawsze rację.

Żaden prawdziwy mężczyzna sobie na to nie pozwoli, to niemożliwe, to nie leży w jego naturze. Dlatego chodzicie różnymi ścieżkami. Nie dziw się zatem, że nie możecie na siebie trafić.

Jesteś bardzo, ale to bardzo gadatliwa. Próbujesz gadaniem przyciągnąć uwagę. Meżczyźni tego nie lubią, bo gadatliwość jest przynależna starym kobietom - tak się powszechnie uważa, ja to też potwierdzam. Nie tylko starym, lecz przede wszystkim niespełnionym, czyli tym, które przegapiły swoją młodość, swoje życie. Przegapiły, bo nie były prawdziwe, nie były kobiece. Nie były sobą.

Nie możesz go spotkać, nie dziw się. Egzystencja na to nie pozwala, bo to nie jej plan. Planem egzystencji jest bowiem prawda, autentyczność. Egzystencja sprzyja tym, którzy są sobą, a nie tym, którzy chcą ją oszukać. Innym człowiekiem możesz manipulować, możesz manipulować swoim umysłem, lecz nie egzystencją.

Przykryłaś swoją prawdziwą naturę wiedzą, nawykami, przekonaniami, czynami. Nie zniszczyłaś jej, więc jest nadzieja, lecz ją schowałaś głęboko.

Tak działa zachodnia dziedzina tzw. rozwoju osobistego - podmienia wnętrze kobiety, uczy sprzeciwiania się swojej naturze. Uczy cię sztuki manipulacji. Pod pozorem motywacji, sztuki osiągania sukcesu, uczy cię stawania kimś innym niż jesteś.

Widzę, że się z tym nie zgadzasz. Nic na to nie poradzę. Nie jest moim zadaniem przekonywanie cię. Moje zadanie to widzenie prawdy i dzielenie się z tobą, bez względu na to, jaka ona jest. Nie boję się jej głosić, w przeciwieństwie do innych ludzi, którym zadajesz to pytanie. Oni albo się boją ci ją wyjawić, choć ją widzą, albo nie widzą jej, bo też mają serca wyprane, a głowy zmanipulowane fałszywą nauką.

- Co mogłabym zrobić zatem? – zapytała nadal nieprzekonana.

- Stań się na powrót sobą. Tylko to, nic więcej. Porzuć fałsz, wszystkie kłamstwa, którymi cię karmiono, którymi sama się karmiłaś. Nie udawaj kogoś innego. Poczujesz się lżejsza, zdrowsza, bo widzę, że i twoje zdrowie szwankuje. Temu też się nie dziwię, bo trudno być zdrowym, gdy oszukujesz siebie samą, swoje ciało również. Niesiesz mnóstwo nie swoich ciężarów. Twoja energia jest przygnieciona nimi, nie płynie swobodnie. Przestałaś być dla niej rzeką, stałaś się martwą sadzawką i pilnujesz jej by taką była. Dopóki tego nie zmienisz, dopóki się nie otworzysz, dopóki nie zgodzisz się z naturą - swoją naturą, nic się nie zmieni. Nie odpuści cię choroba, nie odpuści cię twoja „izolacja”. Te wszystkie przypadłości to przecież informacje, a ty je przegapiasz, odrzucasz. To twój podstawowy grzech.

Naprawią się też twoje relacje z innymi ludźmi, szczególnie te z najbliższymi, bo nikt nie lubi gry, udawania.

Nie musisz swojej prawdy nigdzie szukać, ona jest, czeka. Czeka jak kobieta, bo prawda ma kobiecą naturę, ona po prostu czeka.

To tyle.

 

Piotr Kiewra