Niniejszy tekst to jedna z 250 opowieści, drugiego tomu "Pamiętnika samotnego wędrowca". Tak "Spowiedniczka" jest gotowa. Teraz zacznie drogę do wydawcy. Ta fotka, brama z miasta do świata, to informacja, wieść: Oto ruszamy w świat...
Poszłam
tam i znalazłam. Zostały, nikomu nie były potrzebne, ani niepotrzebne. Nie
posprzątam tu - nie chce mi się. Podaruję tylko obraz strychu Księdze.
Tyle tu rzeczy z dzieciństwa: książki,
które czytał nam Doktor i ja sama, rzeczy babci. Niewiele, to cały nasz
dobytek, nie potrzebowałyśmy więcej. Parę rzeczy po dziadku. Teraz spowiadają
się, przemawiają, uczą, na nowo budzą współczucie. Jest coś w nich - tak one też mają dusze.
Łyżka, miseczka, przy ich pomocy
karmiłyśmy jeża. Grabki i narzędzia ogrodnicze. Słoiki na przetwory z owoców,
ziół, grzybów, jagód. Koc, którym się przykrywałyśmy w zimowe wieczory. W
futerale skrzypce mojej siostry, dzięki którym miała spełnić marzenie naszej
mamy. Leżą tu niedotykane, z umarłą w nich muzyką już kilkadziesiąt lat i
czekają… Mój rower, prezent od Doktora, ten zniosę i będzie mi służył, tak jak
kiedyś, gdy codziennie zapuszczałam się nim w lasy, łąki, pola. Serduszko ze
zdjęciem córki niemieckiego oficera. Wianki z wysuszonych kwiatów, mój i mojej
przyjaciółki. Kożuszek. Paradowałyśmy obie dumnie w takich samych przez kilka
zim, póki z nich nie wyrosłyśmy. Pewnie się przyda jakiemuś dziecku we wsi,
jest jak nowy. Kilka zapakowanych prezentów, które nie trafiły pod choinki.
Często czekały z pół roku na świąteczny czas. Tych sześć, to dary od Mikołaja
dla rodziny Niewidzącej oczami. Niemiecki samolot położył kres ich życiu,
prezenty leżą do dziś.
Dotykam, czuję ich ciepło, energię
płynącą przez nie. To nie tylko rekwizyty, przedmioty, to istoty. Miały na mnie
wpływ, jak ludzka obecność, współczucie, dotyk serca i ducha, słowa. Tak, ich
materialna bliskość miała swoją misję.
Przypomniały mi ludzi, którzy je
dotykali, którym służyły. Pobiegłam do nich na cmentarz. Padał śnieg z deszczem,
wiał zimny, mokry wiatr, zbliżał się mrok, lecz biegłam. Oto rzeczy przywołały
uczucia, kręgi energii rozchodzące się niegdyś z ich serc, dziś groby kryją
pochowane tu prochy, lecz nadal przenoszą poruszone niegdyś fale i będą
przenosiły, jak powiedział Doktor, nawet, gdy ostatnia z istot, które podjęły
się tej misji, już dawno zakończy ziemską wędrówkę. Minęło tyle lat i czuję - te poruszone niegdyś uczuciem,
oddechem fale przybierają na sile. Przecież każdego dnia dodaję im mocy, dodają
jej też inni, których wtajemniczyłam w to duchowe dzieło.
Niknąca ludzka pamięć nie zatrzyma
niczego. Nie jest w stanie. Na cmentarzach najłatwiej zrozumieć, że człowiek
jest istotą wielowymiarową. Ta duchowa część potrafi tu trwać w spokoju, w
ciszy, pomaga odnaleźć radość w medytacji, w modlitwie – pomaga łączyć. Ta
mentalna, psychiczna i cielesna część, natomiast smuci się, wspomina, żali,
płacze, odczuwa ból, cierpi i zadaje pytania: „Jaki jest sens życia? Po co to
wszystko powtarzane było tysiące razy? Po co łzy, śmiechy, spotkania skoro
pozostaje ból? Po co nauka, doświadczenie wojny? Po co miłości, po co strach?”
Pytanie bez odpowiedzi sensu nie ma,
lecz jeśli te wszystkie wspomnienia, doświadczenia wracają, to znak, że są
potrzebne, może coś pozostało niedokończone, może jakaś kropka nie trafiła na
swoje miejsce. Nie ma niepotrzebnych chwil. Pytanie nigdy nie pozostaje bez
odpowiedzi, trzeba poczekać, może dzień, rok, pięćdziesiąt lat. To dowodzi, że
czas nie istnieje.
Nie ma niepotrzebnych przedmiotów na
strychu, nie ma prochów ludzi na cmentarzu, o których trzeba zapomnieć. Nie ma niepotrzebnego bólu, niepotrzebnych
łez radości. Dlatego jestem wdzięczna, wszystkiemu i wszystkim. Nie mam wrogów
i przyjaciół, nie mam przedmiotów i ludzi, których kocham lub nienawidzę –
łączę to podzielone. Tak, każdy przedmiot na strychu jest potrzebny, bo jest
nośnikiem kręgów energii łączących wszystko.
Nie ma znaczenia, czy ludzka pamięć pozostanie, czy zaginie - będą się niosły. Gdy odejdę, kto
będzie pamiętał o tych wszystkich dniach, wspólnych marszach, wspólnym
milczeniu, nielicznych słowach, które wymieniliśmy razem? Kto będzie pamiętał o
spotkaniach w górach, o mamie, tacie, siostrze, o wcześniejszych pokoleniach?
Tak, pamięć się nie liczy, liczy się energia poruszona naszą intencją, wzmacniana
mocą, potęgą naszego współczucia, naszej miłości - nie zatrzyma się…
Przedmioty ze strychu musiały trafić do Księgi
– musiałam oczyścić pamięć. Księga będzie wysyłać, będzie łączyć…