poniedziałek, 11 czerwca 2018

Za gruba na Rysy

54. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca

Nikomu nie mówię o moich górskich wędrówkach. Poza moją siostrą i jej dziećmi oraz tymi spośród moich znajomych lub sąsiadów, których w Tatrach spotkałam, nikt o tym nie wie.
Najwięcej szczegółów zna mój pamiętnik. On, chyba, wie więcej niż ja, hihi.
Nie mam też zdjęć, które by zdradzały moją tam obecność.
I ostatnio, kilka dni przed wakacjami, koleżanka z pracy, przy okazji nauczycielskiej wycieczki zagadała ze mną o górach. Pochwaliła się zdjęciami ze swoich górskich, a przede wszystkim tatrzańskich wypraw. Opowiadała mi o tym z pasją. Posmutniała jednak w pewnym momencie, gdy powiedziała mi, że ma jedno marzenie, którego nie uda się jej zrealizować, bo jest „za gruba, by wejść na Rysy” – tak powiedziała.
Patrzę na nią i pytam: - Kto ci tak powiedział?
- Wszyscy mi to mówią, nawet mój mąż. – odpowiada smutna.
- No dobrze, nie będę cię pocieszać, ani nie będę cię motywować. Zapytam cię jedynie o to, dlaczego chciałabyś tam wejść? Czy po to, by coś sobie i innym udowodnić? Nie odpowiadaj mi dzisiaj, nie teraz, poczekaj z tym, aż przetrawisz to pytanie. To nie jest moje pytanie, ono jest twoje, na pewno gdzieś wewnątrz ciebie ono istnieje. Gdy przyjdzie odpowiedź, nie musisz mi o tym mówić, ale będziesz znała odpowiedź na to pytanie, ale również na wiele innych, między innymi też na to, czy jesteś za gruba na Rysy. To będzie też odpowiedź na pytanie, dlaczego w twoim życiu tak bardzo uwieszasz się na opiniach innych ludzi, dlaczego uzależniasz swoje szczeście od tego, co inni o tobie powiedzą.
No i rozgadałyśmy się o Tatrach. Całą wycieczkę o nich przepaplałyśmy. Ten temat był na naszych językach, nawet wtedy, gdy unosiły nas morskie fale, hihi.
I tak moja znajoma dowiedziała się, iż każde wakacje spędzam w Tatrach i to od czasów młodości. Dowiedziała się też ode mnie, że gdy pierwszy raz wchodziłam na Rysy to ważyłam ładnych parę kilo więcej niż ona. A dzisiaj dwa razy mniej, tak działają na mnie góry ...
- No i dzisiaj byłyśmy razem na Rysach. Napłakałyśmy się tam na szczycie tyle, że chyba z naszych łez weźmie początek jakiś nowy górski potok …
Stwierdziła moja koleżanka, że wcale nie jest za gruba na Rysy, że w ogóle nie jest za gruba i że w ogóle to nie ma znaczenia … A na Rysach jest pięknie … i wdrapała się tam, by … być na Rysach. Nie było innej motywacji. I poza mną i moim pamiętnikiem nikt się o tym nie dowie, „no bo po co”. I oto, co mi jeszcze powiedziała:
- Jeśli ktoś mnie uważa za grubą, lub za zbyt grubą do czegoś tam, to nie mój problem, tylko tego, kto tak uważa. I to tyle.
W drodze powrotnej z Rysów całą drogę chichrałyśmy się: z siebie i tak w ogóle, hihi.  
Piotr Kiewra  

3 komentarze:

  1. Racja! Na Rysy i nie tylko iść może każdy, mimo że na grupach dot Tatr widać nieraz falę hejtu typu że zły plecak, buty, za gruby itp. Każdy może próbować, ale jednak zalecam rozsądek i dobranie szlaku do kondycji i odporności na przepaście, ekspozycję

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla samego już tego ... chichrania, przez całą powrotną drogę, warto było wdrapać się na tę górę ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane