piątek, 1 czerwca 2018

Ostatni krok ku przełęczy

51. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Te dwa wpisy dzieli dziesięć lat, lecz chyba jak żadne inne pokazują dojrzewanie autorki pamiętnika, duchowy rozwój.
Ten pierwszy poetycki i obszerny, a ten drugi jest właściwie sentencją. Oba są odpowiedzią na to samo pytanie, ale jakże inne są te odpowiedzi – dzielą je lata świetlne …
Zastanawiałam się, który krok w górach jest najpiękniejszy … i już po tylu przełęczach, wiem: ten ostatni. Zdecydowanie tak.
Wchodzę na Liliowe i to się potwierdza.
Uwielbiam ten ostatni krok ku przełęczom. Tak jest na Krzyżnem, tak jest na Przełęczy pod Kondracką Kopą, na Karbie, gdy wchodzę od strony Kasprowego, przez Dolinę Stawów Gąsienicowych, na Zawracie od Gąsienicowej, na Szpiglasowej od Pięciu Stawów i na wielu innych przełęczach.
To jeden krok, a tak wiele się zmienia. W tym przedostatnim jestem jeszcze w starym świecie, do którego zdążyłam się przyzwyczaić, a który mnie tak ogranicza. Jestem jeszcze w pragnieniu bycia o ten krok dalej, ale jeszcze nie jestem tam. Wyobraźnia podpowiada, co zobaczę, jak się poczuję, ale … to mistyczne odczucie, bo nawet, gdy na to Liliowe wchodzę po raz enty, to zawsze jest jakaś tajemnica, zawsze jest inaczej … inne światło, wiatr, inna perspektywa, inne zrozumienie.
Tak, ten wiatr może zwalić z nóg, lecz on nauczył mnie mocno na nich stać. Uderza, szarpie, jakby chciał mnie cofnąć z powrotem, ale tak naprawdę zaprasza … Kiedyś wydawał mi się niegościnny, teraz zaprasza mnie silniejszą …
Przełęcze są oknem, drzwiami do nowego świata, nowego porządku, pozwalają wiele odkryć … Doświadczyłam tego już wiele razy …
Uwielbiam ten widok … stoję i patrzę ku Dolinie Cichej. Otwiera się świat: po prawej Kasprowy, Czerwone Wierchy, po lewej Świnica, Krywań i wiele innych „górek”, a w środku szeroka i głęboka „aleja” ku wolności …
Pamiętam swój pierwszy raz na Zawracie, jak mnie olśniło Pięć Stawów, gdy wywlokłam się z niszy przypominającej grób .. Ten jeden krok, a różnica jak między niebem, a piekłem.
Albo ten przed Przełęczą Krzyżne, nie tylko ten za pierwszym razem, ale tak jest do dzisiaj. Wiem, co tam zobaczę, co poczuję, a jednak jestem ciągle zaskoczona. Ta Przełęcz to mistrzyni świata … to tak jakby w środku nocy wzeszło słońce, to tak jakby wprost z Sahary wejść do pełnego kwitnących kwiatów, ogrodu.
Kocham ten ostatni krok ku przełęczom …  
Tu ten „dzikus” we mnie czuje się naprawdę wolny, tu jest w pełni dzikusem i zbójem …
Tu jest wolny od miasta, od od „musisz”, od „trzeba”, „wypada” i temu podobnych bzdur.
Tu czuję się  wolna … od głowy - to zrozumiałam sercem i duszą - miejsce głowy jest pod ręką, a nie nad rękami …
To czuję na tej i innych przełęczach …
Człowiek staje się na powrót człowiekiem, gdy odważy się być wolnym. Wolność to dzikość.
Teraz przechodzę ten ostatni krok przez przełęcz życia … i jest tak samo jak na tej w górach.

Dziesięć lat później:
Dzisiaj, gdy weszłam olśniona na Krzyżne od Pańszczycy, pewien zachwycony widokiem stąd człowiek, zapytał mnie, czy też tak uważam, że „ostatni krok przed przełęczą jest najpiękniejszy, to jak spełnienie życiowego celu”.
Kiedyś tak uważałam, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Odpowiedziałam: Każdy krok jest piękny i ważny, bo życie samo jest celem.

Piotr Kiewra

1 komentarz:

  1. Poruszający pamiętnik. Dziękuję za jego udostępnienie. Sobotnia noc była mocno "niedospana" - nie mogłam się oderwać od czytania. Autorka pamiętnika była 'tatrzńskim Aniołem" - kochając te góry, przekazywała tę miłość mądrze tym ,którzy mieli to szczęście i spotkali Ją na swej drodze.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane