środa, 30 maja 2018

Lęk wysokości

50. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca

Gdy poznaję pamiętnik, poznaję jej autorkę. Pamiętnik, jego treść, jest dokumentem ukazującym drogę, przemianę, odkrycia dotyczące nie tylko gór, ludzi, świata, ale przede wszystkim siebie. Dlatego oprócz typowych przygód z pierwszego etapu jej wędrówek, w miarę jak jego autorka poznaje siebie, treść jej wpisów, jej doznań jest głębsza: ewoluuje od materii w stronę serca i ducha. Góry są tu pretekstem, tłem, inspiracją, lustrem, w którym ukazuje się jej prawdziwa twarz, ta niewidzialna okiem. Oto jeden z takich wpisów. W miarę jak zbliżamy się do końca pamiętnika, takich właśnie jest więcej …
Palec na mojej mapie chciał przejść Orlą Perć od Żlebu Kulczyńskiego do Zawratu.* I co z tego wyszło?
Przypomniał mi się pierwszy mój wyjazd w Tatry z moją studencką bracią, bo na stromej ścieżce spotkałam czworo młodych ludzi. Trójka z nich motywowała dziewczynę do „pokonania” lęku wysokości, bo „przecież musimy wejść na Zawrat, by przejść Orlą Perć. Przecież to ty chciałaś tam wejść, ty nas przekonywałaś, że musimy. Mówiłaś, że damy radę, a teraz się poddajesz? Nie wymiękaj!”.
Wspomniałam gorączkę i pęd moich kumpli do zaliczania szczytów. Dziewczyna drżała pełna lęku, przytulona do czarnej i mokrej skały, chociaż to dopiero pierwsza bardziej pionowa i w sumie łatwa część ścieżki, a oni dość agresywnie popychali jej ambicję.
Wtrąciłam się: „Idźcie sami, ja się zaopiekuję waszą koleżanką, ona nie pójdzie z wami, ani na Zawrat, ani tym bardziej na Orlą Perć. Idźcie, idźcie!”
Zostałyśmy same. Ona mnie pyta: - Co mam zrobić? Da się to jakoś wyleczyć? Nie wiedziałam o nim. Chodzę po górach już wiele lat, ale … zamarzyłam o Orlej … Wszyscy o niej mówią. Okazało się, że to są zupełnie inne góry … Chodziłam po Karkonoszach, po Beskidach, byłam w Bieszczadach. Tu jest inaczej … To coś zupełnie innego … Ma pani jakiś sposób na ten lęk?
- Są dwa wyjścia: pierwsze wymaga pracy, drugie zrozumienia. – odpowiadam.
- Mogę poznać oba? – zaciekawiona odpowiada pytaniem.
- Ok., zrobisz z tym, co zechcesz, lecz z samej wiedzy nic nie wyniknie. Nie poznasz gór z atlasu, a siebie z lekcji anatomii. Pierwszy sposób jest dla ciała i umysłu – to ćwiczenie. Po prostu stopniujesz trudności: najpierw Śnieżka, później Kasprowy, Czerwone Wierchy, Krzyżne, Kościelec, Zawrat, Świnica, Rysy, a na końcu – jak już będzie ci tam dobrze szło – Orla Perć. Poza tym, nie idź nigdzie wysoko od razu po przyjeździe z nizin, zaaklimatyzuj się. Jeśli pierwszego dnia uderzysz gdzieś wysoko, to będziesz mieć zawroty głowy, a to nie lęk wysokości, lecz niedotlenienie. Poćwicz kondycję przed górami, to daje pewność siebie. Jeśli masz sprawne, silne, wytrzymałe nogi to one nie drżą, nie męczą się tak, a ty bardziej ufasz sobie. Jeśli masz okazję bywać gdzieś wysoko, np., gdzieś w bloku, na balkonie, to wpatruj się w tę „przepaść” pod sobą – przyzwyczajaj swój błędnik do takich widoków.
To łatwe ćwiczenia, u większości się sprawdzają, u części nie. Drugi sprawdza się u wszystkich , lecz tego nie da się wyćwiczyć, to przychodzi samo. To wymaga zrozumienia, poznania siebie … by ci ułatwić, zapytam: Dlaczego chciałaś iść na Orlą Perć?
- Bo kocham góry! – brzmiała odpowiedź.
- Ejże! Przecież wiesz, że to nieprawda. Nie możesz kochać gór, bo nie kochasz siebie, nisko siebie cenisz i chciałaś tę samoocenę podnieść poprzez wspinaczkę. To nie pomoże. Spotykam tu wielu takich, którzy chcą dodać sobie wartości w swoich i cudzych oczach, zdobyczami, a szczególnie Orlą Percią. Nikt, kto kocha siebie, nie musi zdobywać gór, nie musi ich wykorzystywać, by urosnąć.

Ci, co kochają góry spotykają się z nimi, to jest wędrówka, a nie wykorzystywanie. Góry to nie pole bitwy.  Góry nie są twoim wrogiem. Gdy traktujesz je jak wroga ... przegrasz, bo ich nie da się pokonać. Nic dziwnego, że się lękasz - wojna to lęk. Gdy jest w tobie nastawienie do walki ... to coś przeciwnego miłości,  to znak braku akceptacji siebie, nie jesteś sobą ... Nie wytłumaczę ci - to nie jest kwestia słów, logiki, intelektualnego zrozumienia … nie wiem, czy mnie rozumiesz …
Ci, ktorzy kochają gory wchodzą na szczyty, na Orlą Perć, ale nie dlatego, że muszą, że chcą udowodnić coś sobie, lub co gorzej, komuś, lecz dlatego, by doświadczyć czegoś, czego nie można nazwać … Chodź ze mną! Coś ci pokażę.
Usiadłyśmy nad Zmarzłym Stawem i patrzyłyśmy na ludzi wspinających się na Zawrat, słyszałyśmy ich głosy odbijajace się po skalnych ścianach i niszach, widzieliśmy też w kilku miejscach małe punkciki przesuwające się z wolna wzdłuż perci nazywanej Orlą Percią. Mówię do niej: - Powiem ci taką rzecz … prawdopodobnie teraz z nią się niezgodzisz, lecz, gdy dobrze siebie poznasz … uśmiejsz się. A mianowicie: Ktoś, kto kocha siebie nie ma lęku wysokości. Ktoś, kto poznał siebie nie ma żadnego lęku. I jeszcze jedno: Nic nie mów, po prostu patrz! Nie staraj się zrozumieć, nie podejmuj żadnego wysiłku, nawet myślą … Patrz na góry, patrz na swoją myśl! Pamiętaj! To nie jest ćwiczenie, to jest rozluźnienie się …
W nawiasie, obok wpisu: ( Spotykam ją, co rok na górskich ścieżkach. Czasem pomilczymy razem w jakiejś niszy, na jakiejś ścieżce, w punkcie z mniejszą, lub większą perspektywą, czasem nawet na Orlej Perci. Nie ma w niej lęku wysokości. Obie wiemy, dlaczego … Kiedyś mi powiedziała, że nie wie, co się stało, że rozumie, ale nie wie, co rozumie, że bardziej to można nazwać odczuwaniem … Moja odpowiedź brzmiała: TAK!).


Piotr Kiewra
*Wtedy to jeszcze nie był szlak jednokierunkowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane