sobota, 5 maja 2018

Nieudana randka na Ciemniaku

32. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Podchodzę, w ciepły i ciężki od chmur poranek, ku bramce do Doliny Białego, a architekt czeka już z kwiatami na mnie. Uśmiałam się. Pewnie „spontanicznie” ogołocił jakąś łąkę, za co dostał burę, bo kocham kwiaty, lecz na łące …
Spacerujemy wzdłuż potoku, wpatrujemy się z kamiennych i drewnianych mostów w jego wody, jak tańczą swój górski taniec, słuchamy jak mówią coś w tym wirowaniu, pozornej walce … Patrzymy na smreki jak ich wierzchołki dotykają chmur … Poza ścianami Doliny gór nie widać … Mówię do architekta, że czuję w powietrzu deszcz, albo nawet burzę, a on zaniepokojony, napięty, tak jakby się modlił, by niepogoda się nie sprawdziła. A tu, jakby jemu na złość, natura kpi sobie z jego planów, z jego modlitw, zaczyna mżyć, a gdy dołączyliśmy do Ścieżki nad Reglami, ku Sarniej Skale, mżawka rośnie w deszczyk. Gdy wspinamy się na Sarnią, towarzyszy nam deszcz, a na szczycie wita nas ulewa i z dala słyszymy pomruki burzy. Architekt pyta:
- Co dalej podpowiada twoja intuicja? – a ta nic mi nie podpowiada, więc mu mówię:
- Woda nas zaprowadzi. – a ta prowadzi z powrotem do Doliny Białego. No i znowu jesteśmy nad Białym … i nie pada.
Architekt niepocieszony do mnie:
- Nasza randka nie udała się. No tak, wiem, uzależniam swoje szczęście, zadowolenie od tego, co się dzieje wokół. Ten deszcz, ta burza uświadomiły mi, że nie jestem wolny, bo tak błahe rzeczy, mają nade mną władzę. Jutro ma nade mną władzę, moje oczekiwania wobec innych, mają nade mną władzę.
Nie będąc wolnym od oczekiwań można tylko zniewalać innych. Ty nie masz żadnych oczekiwań i jesteś zawsze szczęśliwa, nie zasmuca cię deszcz, nieudana randka, bo to nie ma znaczenia …
Teraz, tu po burzy nad Białym, jesteś ze mną, ale coś zrozumiałem … nie śmiałbym ciebie zamykać w klatce. Twoja wolność jest tak piękna, taka „boska”, taka prawdziwa, taka górska, że byłbym gorszy od największych zbirów historii, gdybym choć tylko pragnął jej dotknąć, choć o jotę uszczuplić. Znikłaby twoja spontaniczność i zostałabyś już tylko sam na sam z systemem, i ewentualnie z takim planistą, jak ja.
Patrzę na siebie i chciałbym widzieć to samo, co widzę w tobie. Jesteś jedynym człowiekiem, który nie potrzebuje niczego, ani nikogo, by zapełnić swoją samotność, bo masz wszystko i taka jest ta prawdziwa miłość, w której nie ma zazdrości i nienawiści, i drugiego człowieka, któremu ukradlibyśmy wolność, po to, by był u boku, by go wykorzystać.  Tak, widzę w tobie motyla, a ty kogo we mnie widzisz?
- Na pewno tego chcesz? Chcesz wiedzieć? No dobrze, powiem, co widzę i czuję:
Nie ma w Tobie spontaniczności, bo nie ma prawdy. Nieprzypadkowo egzystencja prowadziła nas w przeciwnych kierunkach. Tatry są twoją ucieczką, Tatry Zachodnie, twoją oazą ciszy. Tu nie czujesz się zdominowany ... przez ostre niedostępne i wysokie szczyty Tatr Wysokich. Pewnie w domu jesteś zdominowany przez swoje własne plany, ale i kogoś dominującego nad tobą jak Tatry Wysokie ... to może jest .... żona, która cię nie kocha, bo nie potrafi pokochać architekta. Chciałaby spontaniczności, tajemnicy, nieznanego, a tu rysunki, przyszłość rozrysowana w szczegółach i ani w ząb dzikości, natury teraźniejszości. Więc uciekasz w samotność w górach, a w domu przed stokroć bardziej okrutną samotnością w pracę, w planowanie przyszłości. Tak, przyszłość cię zdominowała, ale ty ją zaplanowałeś, bo .. lubisz być nieszczęśliwy!!!
Wszyscy planiści, architekci przyszłości czują się zdominowani przez tych bardziej spontanicznych, ale to tylko odczucie. Jest odwrotnie: spontaniczni nikogo nie dominują, a ci, którzy uważają siebie za zdominowanych, pozwolili się zdominować, bo tego chcieli, potrzebują kogoś, na kogo mogliby zrzucić odpowiedzialność za swoje nieszczęście. Przywiązują się jak ofiara do kata.
No i dlatego, ty już wszystko wiesz, zanim cokolwiek się skończy. Nawet dzisiejsza randka, dla ciebie była nieudana, zanim się skończyła ...
I jak ci się podoba mój rysunek ciebie?
- Skąd ty to wszystko wiesz? – pyta zaskoczony.
- Ja tego nie wiem. Na twój temat, na jakikolwiek temat nie mam żadnej wiedzy, staram się jej nie mieć, jej nie zbierać … Powiedziałam tylko to, co poczułam, co zobaczyłam przyglądając się tobie … Powiedziały mi to twoje rysunki, motyle, twoje wybory … czuję, co się pod tym ukrywa. A ponieważ kiedyś odkryłam prawdę o tym, dlaczego zostałam nauczycielką, to czuję też, z jakiego powodu zostałeś architektem. Często używasz słowa miłość … Czuję, że nie mówisz o niej, bo jesteś nią nasycony, lecz dlatego, że odczuwasz jej brak …
Pytasz mnie, skąd to wiem … Tak dużo wiesz o tantrze, a nie wiesz, że gdy poznajesz siebie i co za tym idzie, akceptujesz siebie i wszystko takim, jakie jest, wszystkie „księgi” stają ci się znane. Czyżbyś tego nie wiedział?
Dla mnie, nasza randka jest udana, bo randka to spotkanie, spontaniczne spotkanie, które nie ma żadnego celu, nie kryje się pod nim żaden plan … Gdybym patrzyła tak jak ty, to nasza randka nie mogła i nie może się udać. Możemy wędrować razem w górach, lecz życie, by nas uwięziło … ale ja nie patrzę tak jak ty, bo dla mnie jutro nie istnieje. Wczoraj i jutro to więzienia, jeśli w nie wierzysz, sam się w nich zamykasz.
Ty nie lubisz deszczu i burzy, bo krzyżuje ci plany, a ja je kocham, bo oczyszczają z planów, z wczorajszych śmieci. Czy Ciemniak jest ci potrzebny do szczęścia? Dolina Białego ci nie wystarczy? To, że tu jesteś, to, że coś zrozumiałeś, ci nie wystarczy? Czegóż ci więcej trzeba? Czy istnieje taki ktoś, kto mógłby cię uszczęśliwić? Czy istnieje taki szczyt, taka dolina, gdzie czułbyś się bardziej szczęśliwy niż tu nad tym potokiem?
Architekt milczał patrząc we wzburzone wody potoku. To już chyba nie była modlitwa, to raczej była medytacja. Uciekł od swoich myśli, od moich prowokacyjnych pytań. Usiedliśmy na poziomo rozpostartej gałęzi drzewa, jak na ławce, jak na huśtawce w parku i tak siedzieliśmy, bez słowa, godzinę, dwie …
Tę medytacyjną ciszę w końcu przerwał jego głos:
- Masz rację we wszystkim. Jest żona, są moje ucieczki, są moje plany, jest moje zaplanowane nieszczęście. To wszystko sam stworzyłem. Masz rację, gdy masz plan na życie, twoje życie się kończy, a zaczyna się cierpienie, a gdy się poddajesz pojawia się w każdej chwili tak wiele, że nie nadążasz się tym cieszyć …
Dziękuję ci. Masz rację, teraz to rozumiem – tak, ta randka jest udana. Intelektualnie to wszystko rozumiem, ale to chyba nie wystarczy, tu chodzi o głębsze zrozumienie … Dużo jeszcze ścieżek przede mną …
Przerwałam mu na chwilę: - Nie rób z tego planu, niech się dzieje, niech płynie jak ta biała woda … Niech płynie! Ty płyń! – a gdy usłyszałam kolejne jego słowa uśmiałam się rzęsiście:
- Kocham Tatry Zachodnie, bo to wymarzone miejsce dla samotnych górskich wędrowców. Pójdziesz jutro jeszcze raz ze mną w góry, gdzieś w zachodnie?

Piotr Kiewra

1 komentarz:

  1. To tak jak bym czytała o sobie, chociaż w innym miejscu ale z tymi samymi problemami. Dobrze , że już o wiele więcej rozumiem , moja randka z życiem TRWA. Pozdrawiam Cię Piotr.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane