poniedziałek, 25 czerwca 2018

Zimowa kurtka na Kasprowym Wierchu

61. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*

Mam ciągle ten sam plecak - od pięćdziesięciu lat. Czuję do niego sentyment, to jedyna rzecz, która nie zmieniła się od lat. No, trochę się tylko postarzal.
Nie zmieniło się też jego wyposażenie.  Od pół wieku, gdy idę w góry, mam tam to samo - prawie wszystko, co potrzebne zimą.
Wiele razy się przydało.
I dzisiaj rano uczyłam tego dwóch brzdąców, nastolatkow - nowicjuszy w Tatrach.
Mówią: - Mamo! Zwariowałaś, po co nam w upał polar, kurtka i czapka w plecaku? Po co mamy to targać niepotrzebnie na Kasprowy?  Nie widzisz, że jest trzydzieści stopni, że jest upał?
No i wtrąciłam się. Chłopcy, nadąsani okrutnie, w końcu spakowali plecaki po mojemu,  a ich mama uśmiecha się do mnie z wdzięcznością i mówi: - Trudno matce być prorokiem we własnym domu, zawsze łatwiej o to obcemu.  Dziękuję!
No i poszliśmy w góry, każdy w swoją stronę.
Wieczorem wracam z trasy, a tu do mnie podbiegają brzdące - nowicjusze i wołają jeden przez drugiego:
- Wie pani, co się wydarzyło?  Wchodzimy na Kasprowy Wierch, gdy go zdobyliśmy, a tu wjeżdża kolejką wycieczka.  Wysiada z wagonika czarny jak węgiel Murzyn w przeciwsłonecznych okularach, w krótkich spodenkach, w koszulce na ramiączkach i ... trzęsie się z zimna, że aż nam go szkoda, a tu pada śnieg i dmucha wiatr. Myślimy sobie - niewiele brakowało, byśmy my tak wyglądali i byśmy się tak czuli, jak ofiary losu, gdyby nie pani.  Skąd pani wiedziała, że będzie śnieg w środku lata?
- Chłopcy! Znam góry. One takie są.  Nigdy nic o nich nie wiesz, więc musisz być zawsze gotowy na wszystko: i na lato, i na zimę, i na deszcz .... na wszystko.  
Więc zawsze jestem gotowa na ich fochy. Nie ma znaczenia co jest na dole, w mieście i co mówi prognoza: mój plecak niesie zawsze to samo.

Trochę się pośmialismy. No i nowicjuszy juź góry ochrzciły częścią potrzebnej tu mądrości. Teraz będą pokorni wobec nich.

*Teksty napisane na podstawie notatek zawartych w pamiętniku prowadzonym przez kobietę wędrującą samotnie po Tatrach przez prawie sześćziesiąt lat. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce, z sugestią by go wykorzystać w pisanych przeze mnie opowiadaniach.

Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane