Zapytała Śmiejącego kobieta:
- Co z mężczyznami jest nie tak? Dlaczego mnie unikają?
Dlaczego nie mogę spotkać tego, który jest mi pisany, tego jedynego,
ukochanego?
Starzec popatrzył na nią, wejrzał w nią i roześmiał się w
głos. Kobieta zmieszała się, rozłościła i próbowała pouczyć starca mówiąc:
- Przychodzę w dobrej wierze, a ty się śmiejesz ze mnie!
Robisz ze mnie pośmiewisko! Gdzie twoje współczucie, gdzie twoja kultura? …
Starzec roześmiał się jeszcze głośniej. Po paru chwilach jego
śmiech zamienił się w uśmiech. Wtedy powiedział:
- Dlaczego się dziwisz? Dlaczego pytasz: co z mężczyznami
jest nie tak? A może powinnaś zapytać, co z tobą jest nie tak? Śmieję się, gdy
widzę jak ktoś gra nie swoją rolę. Śmieję się, bo widzę, dlaczego mężczyźni się
ciebie boją. Tak, unikają ciebie, oczywiście nieświadomie, bo się ciebie boją.
- Nie zgadzam się! Mnie mieliby się bać? To jakaś bzdura!
Przecież nie jestem jakąś szkaradą, straszydłem. Czego mieliby się bać? –
przerwała rozzłoszczona.
- No widzisz, twoje złości, pouczanie mnie pokazują, że mam
rację. Powiem ci tak: na zewnątrz jesteś piękną kobietą, wewnątrz jesteś
brzydka, bo nie … kobieca. Niezauważalnie dla siebie stałaś się zbyt męska:
agresywna, nawet wulgarna i to, co najgorsze: niezłomnie przekonana o swojej
racji. Mężczyzn, prawdziwych mężczyzn, a takiego pragniesz, nie pociąga męskość
w środku kobiety, nawet, gdy jej ciało jest wyjątkowej urody. Nie tylko nie
pociąga, ale każe im trzymać się na dystans. Możesz przyciągnąć jedynie mężczyznę,
swoją odwrotność, czyli mężczyznę na zewnątrz, który wewnątrz stał się kobiecy.
I pewnie tak jest. Dobrze ci się z takimi rozmawia, szanują cię, poszliby za
tobą, ale … ty pragniesz ‘macho’, bo z kolei ty trzymasz ich na dystans.
Kobieta jest współczująca,
łagodna, ufna, uległa, czekająca, cierpliwa, powierzająca się, słuchająca. Mało
w niej słów, więcej ciszy. Taka jest jej
natura. Ty natomiast weszłaś w świat mężczyzn, w świat umysłu, a odeszłaś od
serca. Weszłaś mocno w świat zewnętrzny, w świat wiedzy, w świat przekonań,
stałaś się waleczna poprzez sztukę dokonywania wyborów, pouczania, nauczania i
upierasz się masz zawsze rację.
Żaden prawdziwy mężczyzna sobie na to nie pozwoli, to
niemożliwe, to nie leży w jego naturze. Dlatego chodzicie różnymi ścieżkami.
Nie dziw się zatem, że nie możecie na siebie trafić.
Jesteś bardzo, ale to bardzo gadatliwa. Próbujesz gadaniem
przyciągnąć uwagę. Meżczyźni tego nie lubią, bo gadatliwość jest przynależna
starym kobietom - tak się powszechnie uważa, ja to też potwierdzam. Nie tylko
starym, lecz przede wszystkim niespełnionym, czyli tym, które przegapiły swoją
młodość, swoje życie. Przegapiły, bo nie były prawdziwe, nie były kobiece. Nie
były sobą.
Nie możesz go spotkać, nie dziw się. Egzystencja na to nie
pozwala, bo to nie jej plan. Planem egzystencji jest bowiem prawda,
autentyczność. Egzystencja sprzyja tym, którzy są sobą, a nie tym, którzy chcą
ją oszukać. Innym człowiekiem możesz manipulować, możesz manipulować swoim
umysłem, lecz nie egzystencją.
Przykryłaś swoją prawdziwą naturę wiedzą, nawykami,
przekonaniami, czynami. Nie zniszczyłaś jej, więc jest nadzieja, lecz ją
schowałaś głęboko.
Tak działa zachodnia dziedzina tzw. rozwoju osobistego -
podmienia wnętrze kobiety, uczy sprzeciwiania się swojej naturze. Uczy cię
sztuki manipulacji. Pod pozorem motywacji, sztuki osiągania sukcesu, uczy cię
stawania kimś innym niż jesteś.
Widzę, że się z tym nie zgadzasz. Nic na to nie poradzę. Nie
jest moim zadaniem przekonywanie cię. Moje zadanie to widzenie prawdy i
dzielenie się z tobą, bez względu na to, jaka ona jest. Nie boję się jej
głosić, w przeciwieństwie do innych ludzi, którym zadajesz to pytanie. Oni albo
się boją ci ją wyjawić, choć ją widzą, albo nie widzą jej, bo też mają serca
wyprane, a głowy zmanipulowane fałszywą nauką.
- Co mogłabym zrobić zatem? – zapytała nadal nieprzekonana.
- Stań się na powrót sobą. Tylko to, nic więcej. Porzuć
fałsz, wszystkie kłamstwa, którymi cię karmiono, którymi sama się karmiłaś. Nie
udawaj kogoś innego. Poczujesz się lżejsza, zdrowsza, bo widzę, że i twoje
zdrowie szwankuje. Temu też się nie dziwię, bo trudno być zdrowym, gdy
oszukujesz siebie samą, swoje ciało również. Niesiesz mnóstwo nie swoich
ciężarów. Twoja energia jest przygnieciona nimi, nie płynie swobodnie. Przestałaś
być dla niej rzeką, stałaś się martwą sadzawką i pilnujesz jej by taką była.
Dopóki tego nie zmienisz, dopóki się nie otworzysz, dopóki nie zgodzisz się z
naturą - swoją naturą, nic się nie zmieni. Nie odpuści cię choroba, nie odpuści
cię twoja „izolacja”. Te wszystkie przypadłości to przecież informacje, a ty je
przegapiasz, odrzucasz. To twój podstawowy grzech.
Naprawią się też twoje relacje z innymi ludźmi, szczególnie
te z najbliższymi, bo nikt nie lubi gry, udawania.
Nie musisz swojej prawdy nigdzie szukać, ona jest, czeka.
Czeka jak kobieta, bo prawda ma kobiecą naturę, ona po prostu czeka.
To tyle.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane