piątek, 14 marca 2014

Bezkres

 Był letni, pogodny świt. Gdy dwoje przyjaciół, mężczyzna i kobieta, postawili pierwsze kroki na górskiej ścieżce, słońce nie oświetlało jeszcze widocznych stąd wierzchołków, smreków i jodeł.
Wschód słońca to piękne, duchowe przeżycie, lecz tu w górach jest wyjątkowe. Dlatego zjednoczyli się w duchu z lasem, ze ścieżką, z górami, by oczekiwać nowych odkryć.

Szli w milczeniu. Nie rozmawiali, bo czuli, że tajemnice odkrywa się bez myśli i słów, a przyniesie je i odkryje samo życie. Wystarczy obserwować.

– Pewnie światło dnia pozwoli ujrzeć coś ważnego, coś co nas zmieni, doda nam mądrości. – tak pomyślało tych dwoje poszukiwaczy otwartych na spotkanie nieznanego.

Wokół panowała głęboka cisza, tylko ptaki swoim śpiewem dodawały jej głębi. Spał jeszcze wiatr, drzewa, spały chmury schowane gdzieś za lasami, za górami. Pod butami wolno odmierzanych kroków chrzęścił żwir, to sprzyjało medytacyjnemu nastrojowi, tak samo jak sprzyjały temu ich głębokie, miarowe oddechy.

Gdy doszli do schroniska, tutaj pod słupem z tabliczkami kierującymi na szlaki, ona zapytała: - Mój drogi przyjacielu, dokąd dzisiaj idziemy? O czym mi dzisiaj opowiesz, o czym opowiedzą nam góry?
On jej odpowiedział pytaniem: - Czuję, że chcesz mnie o coś poprosić,  czy tak?
- Tak. Opowiedz mi o przyjaźni! O przyjaźni i o … miłości. – poprosiła.
- Dobrze. – zgodził się. Spojrzał na tabliczki wskazujące szlaki i natychmiast podążył myślą na każdy z nich. Znał je wszystkie. Najdłużej zatrzymał się przy tabliczce z żółtym kolorem. W końcu powiedział:
- Pójdziemy na Krzyżne, to dobry szlak, bo tam jest odpowiedni kontrast.
- Kontrast? – zapytała.
- Tak, pokażę ci kontrast. – odpowiedział tajemniczo.

Ruszyli. Przeszli przez las, później przez potok, a gdy weszli na wzgórza porośnięte kosodrzewiną sięgającą im do barków, ona powiedziała:
- Widzę kosówkową „łąkę”, widzę gdzieniegdzie limby. Te krzewy są jak owce, a sosny to pasterze w środku stada.  Tak, to baca i juhasi otoczeni wielkim stadem owieczek. To pasterze i owce, albo … morze, zielone morze.
–  Tak, to zielone morze. A tam dalej - widzisz te szare przestrzenie? To w morzu kosówek pojawiają się wyspy. To głazy, które tworzyły kiedyś okoliczne szczyty. Czy słyszysz szum, bulgotanie? To gdzieś głęboko pod skałami, przelewają się fale morza, które tu widzisz. Z tym, że tu jest odwrotnie, fale są w głębinach, nie na powierzchni. Tu wszystko jest inne, pełne tajemnic, a mimo monotonii, pełne piękna. – szeptał do niej z uśmiechem.

Stopniowo zielone morze kosówek przemieniało się w morze szarych kamieni. W pewnej chwili ona zaniepokojona zapytała: - Miałeś mi opowiedzieć o przyjaźni?
- Tak, opowiem ci, lecz teraz rozglądaj się uważnie. Ten szlak wymaga cierpliwości, jest żmudny, pełen zieleni, pełen błękitu nieba, lecz też pełen szarości. Samo życie. Zaufaj mi, to jest najlepszy szlak, by poczuć czym jest przyjaźń i czym jest miłość. Trzeba jednak go przejść od tej strony,  … i od przyjaźni trzeba zacząć. Zaufaj! – na koniec poprosił.

Szli więc dalej. Wyszli wcześnie, więc nie było tu jeszcze ludzi, pojawiło się już jednak słońce. Na razie samej jego tarczy nie było widać, oświetlało tylko okoliczne szczyty, dolina była w głębokim cieniu. Było cicho, prawie bezwietrznie, pod nogami szemrały niewidoczne potoki.

Gdy tak szli, ona powiedziała do niego:
- Cywilizacja została gdzieś daleko, zapomniałam o niej, zapomniałam też o czasie, czuję jakby go w ogóle nie było. Tylko ja i ty, dwie łódki, dwa samotne, białe żagle. Mam wrażenie, że płyniemy po tym zielonym i szarym morzu. Tam dalej widzę nieznane lądy, bezludne wyspy, niedotknięte ludzką stopą miejsca, a my jesteśmy tu, jesteśmy teraz. Lecz to morze jest dziwne - jest wzburzone, są tu fale, jest ich szum, lecz czuję się bezpiecznie, nie boję się, że utonę – pewnie dlatego, że ty tu jesteś.
On bez słów zgodził się z nią.  
W dali ukazało się  jeziorko. Po kilku minutach szli już jego brzegiem.  Ona zauważyła:
- Mamy kolejny kolor – czerwień. Tu jest cudownie. Jak się nazywa to miejsce?
- To „Czerwony stawek”, a jest czerwony od osadu na głazach. Chodź tam, zatrzymamy się po drugiej stronie jeziorka -  coś ciekawego zaobserwujemy. – zaproponował.
Gdy po chwili tam się znaleźli, ona od razu zauważyła:
 - „Łał”, ciekawe, stawek już nie jest czerwony, stał się błękitny. Patrzysz z jednej strony jest tak, patrzysz z innej strony – zupełnie inaczej. Tak jak w życiu, sporo iluzji. Nie zawsze to co widzisz, lub słyszysz, jest prawdą. Okazuje się, że ta ma różne oblicza, lecz jest jedna. Smutek przemienia się w radość, radość w smutek, nienawiść w miłość, noc w dzień, czerwień w błękit – tak jak tu, w  tym stawku. Wszystko jest jednym: to ten sam stawek, a jak go różnie postrzegamy, radość jest jedna, a jednak jak potrafi się zmieniać w nas samych. Ulegamy iluzjom, bo reagujemy na świat, na to co widzimy i słyszymy. Uzależniamy swoje emocje, odczuwanie, ale i postrzeganie prawdy, od czasu i miejsca, od naszych oczekiwań.
Jak wiele się można nauczyć od przyrody, z obserwacji świata, z obserwacji siebie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. - wyszeptała i cmoknęła swego przyjaciela w policzek.


Ruszyli nieco ostrzej pod górę. Co jakiś czas, gdzieś blisko,  słyszeli odgłosy świstaków, lecz nigdzie nie mogli ich wypatrzeć. Minęli ostatnie wyspy kosodrzewiny i od tej pory królowały tu dwa kolory, szarość skał i błękit nieba. Gdy po małej wspinaczce przeszli przez skalny grzebień, znaleźli się w zupełnie innej krainie, w szarej, kamiennej pustce, ze wszystkich stron zamkniętej wysokimi szczytami. Za plecami łagodnie, a przed nimi prawie pionowo  opadały z niebios skalne ściany.
Wreszcie ukazał się im cel wycieczki – Przełęcz Krzyżne.

Tutaj mężczyzna zwrócił się do swojej przyjaciółki: - Zatrzymajmy się chwilkę, chcę cię o coś zapytać: Powiedz mi, co widzisz? Jak się czujesz?
- Czuję się dziwnie. Jest tu pięknie, jest tak  „wysokogórsko”, lecz jest jakoś dziwnie. Czuję się zamknięta, mało tu … powietrza i … mało wolności.  – wyznała i uśmiechnęła się.

- Pamiętasz „Proroka”, tę część o przyjaźni? Khalil Gibran pyta w „Proroku”:
Kimże jest przyjaciel, jak nie odpowiedzią na to, czego ci trzeba?”  a dalej mówi:

„Jest podobny ziemi, którą uprawiasz z radością. Jest też i plonem, który zbierasz pełen dziękczynienia. Jest niby dom twój i ognisko twoje.
Do niego przecież głodny przychodzisz. Jego to szukasz, gdy pragniesz spokoju.”


A teraz słuchaj! Tak Khalil Gibran mówi o przyjacielu:  „jest jako górski szczyt najpełniej widziany z doliny.” Zapamiętajmy te słowa!

Możemy ruszać dalej. Teraz czas na … kontrast. – powiedział, znowu uśmiechnął się tajemniczo i ruszyli dalej w górę.
W czasie tej mozolnej wspinaczki po coraz bardziej stromej ścieżce, wpatrywali się w szczyt, w przyjaciela najpełniej widzianego z doliny.

Dosłownie kilka kroków przed przełęczą, mężczyzna zwrócił się do swojej przyjaciółki:
- Odwróć się na chwilkę. Poobserwuj, zapamiętaj to wrażenie! A teraz przygotuj się! Otwórz oczy, uszy, otwórz serce, duszę! Weź kilka głębokich oddechów i … chodź za mną!


Po chwili znaleźli się na przełęczy. Mężczyzna obserwował swoją przyjaciółkę, a ta .. oniemiała. On sam, mimo, że był tu już kilkukrotnie przeżywał to podobnie. Ledwo krył łzy ekstazy, natomiast ona ich nie kryła. Stała zachwycona z szeroko otwartymi oczami i chłonęła to co przed nią , pod nią i nad nią.

A on spoglądał na świat i na swoją przyjaciółkę i nie wiedział, które z tych zjawisk, który z tych cudów jest większy. Patrzył to na nią, to na to co ich otacza i pewnie patrzyłby tak wieczność całą, gdyby nie to, że kobieta w pewnej chwili rozpostarła ramiona , podeszła do niego, rzuciła się jemu w objęcia i powiedziała:
- Dziękuję ci, dziękuję, dziękuję! Nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak cudownego. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. To jest – mój drogi, kochany przyjacielu, najpiękniejsze co mogłam zobaczyć, czego mogłam doświadczyć.
Wtuleni w siebie nadal obserwowali świat dookoła. Zachwycały ich góry, głębia doliny, a w niej połyskujące jeziora, smuga wodospadu, a wokół niego różnokolorowa tęcza, ścieżka pełna malutkich, ludzkich postaci. Zachwycała zieleń górskich zboczy, szarość i czerń skał, a nad tym wszystkim słońce i błękit nieba.  Gdy w końcu odwrócili się do tyłu i spojrzeli w dolinę, z której przed chwilą przyszli, kobieta cicho wyszeptała:
- Teraz rozumiem. To jest ten kontrast. Tam jest ograniczona, tu jest otwarta przestrzeń. Tam jest przyjaciel  „…  jako górski szczyt najpełniej widziany z doliny”, tutaj jest przyjaciel, którego miłość jest jako bezkres, nie ma żadnej granicy.
Mężczyzna podjął temat:

- Gdybym miał dać uniwersalna definicję, podkreślającą różnicę, powiedziałbym tak:
Przyjaciel to szczyt widziany z doliny, natomiast miłość to bezkres widziany ze szczytu.
Przyjaciel jest „odpowiedzią na to czego ci trzeba”, natomiast ktoś kto cię kocha, daje ci znacznie więcej, daje ci bezkres, daje ci wszystko.
Przyjaźń to odpowiedź na potrzeby, miłość to bezinteresowne dawanie i otwartość na przyjmowanie.
Przyjaźń to sfera materialna, psychiczna, emocjonalna, miłość to duchowość.
Przyjaźń to związek dwóch osobowości, miłość nie jest związkiem, jest zrozumieniem, odkryciem istniejącej duchowej więzi.
Przyjaźń może przerodzić się w miłość, gdy się rozwinie, natomiast miłość musiałaby zejść ze szczytu, by stać się przyjaźnią.
Przyjaźń się widzi, miłość się czuje.
Przyjaźń rośnie w działaniu, w słowach, w myślach, więc na nią się pracuje. Miłość nie jest myślą, przejawia się w istnieniu, lecz nie można jej wyrazić ani słowem, ani żadnym działaniem, nie możesz jej w żaden sposób udowodnić.

Wg tego co mówi Gibran, wg typowego ludzkiego, takiego jak tam w dolinie pojęcia przyjaźni, przyjaciel to ktoś, kogo cenisz, za to, że jest użyteczny, poznajesz kim on jest, gdy jesteś w potrzebie. Przyjaciela potrzebujesz, wykorzystujesz go, by coś od niego dostać. W przyjaźni radość sprawia ci otrzymywanie.
W miłości tylko dajesz i niczego nie oczekujesz, kochasz bezwarunkowo, bo dawanie sprawia ci radość.
Miłość odkrywasz, gdy zrozumiesz, że nie jest nią pożądanie i zaspakajanie jakichkolwiek potrzeb, wtedy wraz z nią odkrywasz wolność, a bez wolności miłość nie może istnieć.
Odkrywasz miłość, gdy odczuwasz radość ze swojego istnienia i z obecności innych istot. Kochasz kogoś lub coś za to, że jest, nie dlatego, że zaspakaja twoje potrzeby. Kocha cię ktoś, komu sprawiasz radość tym, że jesteś. On pomaga ci osiągać szczyty twego rozwoju samą swoją obecnością.
Jeśli tak kochasz - osiągasz ten bezkres miłości widziany ze szczytu.

Tam na dole, w dolinie, nie było pełni miłości, bo nie było pełni radości, nie było „powietrza” - pełni wolności , tu na szczycie jest wszystko.
Według tego co tu widzę na szczycie, powiem ci tak: Bóg nie wymyślił przyjaźni, Bóg dał Wszechświatu miłość. To człowiek rozróżnił przyjaźń i miłość, uznając bliskość, seks za przeszkodę, by przyjaźń była miłością, a miłość przyjaźnią. Zatem, by przyjaźń urosła i stała się miłością muszą zniknąć potrzeby, musi pojawić się wolność.
Wg mnie to pojęcie przyjaźni, które poznaliśmy tam na dole, jest ludzkie, sztuczne, ograniczone, nieprawdziwe. To tutaj na górze jest boskie.

Wg tej ludzkiej definicji przyjaciel poprowadzi cię w stronę zwykłego, normalnego, codziennego, może ciekawego życia, lecz zwykłego życia. Poprowadzi cię jednak po poziomej ścieżce.
Ktoś kto cię kocha, poprowadzi cię po ścieżce wiodącej w górę, poprowadzi cię do zrozumienia siebie. Przejrzysz się w oczach kochającej cię osoby i zobaczysz tam twarz swojej duszy. Tego nie zobaczysz w oczach przyjaciela, bo nie ma tam bezkresu, nie ma tam widoku ze szczytu, nie ma tam aż takiej głębi.

W oczach przyjaciela za dużo ograniczeń, za dużo zasad, przekonań, za dużo trosk, smutku, za mało radości, za dużo strachu, czyli za dużo własnego podwórka, za mało wszechświata.

A najkrócej jak potrafię mógłbym powiedzieć:
Miłość to przyjaźń bez granic.
Miłość to przyjaźń bez cienia lęku.
Miłość istnieje tam gdzie wolność.
Miłość przydarza się wolnym ludziom.

Jednak – tu na górze odrzuciłem to ludzkie spojrzenie, tutaj widząc bezkres widzę też, że tak jak mężczyzna i kobieta są jednym, góra i dolina są jednym, tak i przyjaźń i miłość są jednym.

Tak - MIŁOŚĆ  I PRZYJAŹŃ to bezkres. – powiedzieli jednocześnie, kobieta i mężczyzna.

Dwoje przyjaciół długo siedziało na szczycie, w pełnym słońcu, z radością w sercach spoglądając w niczym nie ograniczoną przestrzeń.

Piotr Kiewra






3 komentarze:

  1. I milośc i przyjaźń można osiągnąć i zrozumieć tylko ze szczytu. w obu wypadkach trzeba się na ten szczyt wspiąć. Aby te uczucia zachować trzeba w dusze wchłonąć przestrzeń, by nie stawiac ukochanej osobie ograniczeń, trzeba pojąć wiatr - jego siłe i zmienność, by swych uczuć nie puścic na wiatr, ale ich tez nie zadusić.
    Coż o miłości tomy już zapisano, trzeba ją po prostu przeżyć, by być w pełni człowiekiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłośći nie można zrozumieć, gdyz nie jest czymś rodzącym się i obecnym w umyśle, nie jest też relacją, jest uczuciem. W żadnym z tych tomów nie napiusano prawdy, gdyż żadne ze słów, ani poetyckich opisów nie jest w stanie oddać czym ona jest. Masz rację - trzeba jej doświadczyć i faktycznie czyni ona z nas człowieka. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. :) "Odkrywasz miłość, gdy odczuwasz radość ze swojego istnienia i z obecności innych istot. Kochasz kogoś lub coś za to, że jest, nie dlatego, że zaspakaja twoje potrzeby." :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane