18. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Na kwaterze, na której od lat mieszkałam każdego wieczora gadałam z góralem o różnych rzeczach, ale nigdy o górach, bo on zadawał mi zawsze to samo pytanie: Dlaczego „tam” chodzę i to od kilkudziesięciu lat? Nigdy nie potrafiłam na to odpowiedzieć - milczałam.
I dziś w przeddzień jego sześćdziesiątych piątych urodzin mówię mu, że nie potrafię odpowiedzieć - musiałby sam doświadczyć. Chwilę pomyślał i mówi:
- Dobrze zabierz mnie jutro w góry. Tam poświętuję swoje urodziny.
Rano ubrał się odświętnie w swój goralski stroj, wziął ciupażkę ... i poszliśmy. Nikt nie uwierzy, ale on naprawdę poszedł pierwszy raz w góry. Zabrałam go na Przełęcz Krzyżne. Gdy postawił tam ostatni krok, „zamurowało” go, jakby poraził go piorun. Powiedział do mnie:
- Nie dziwię się, żeś milczała, też nie potrafię nic powiedzieć, ale mogę zaśpiewać …
… i zaśpiewał wzruszony pełnym głosem, aż Tatry zadrżały, aż mnie i wszystkich wokół przeszły dreszcze: „Góralu, czy ci nie żal”.
Gdy skończył swą pieśń mówi, że żałuje, iż poznał góry dopiero teraz.
Mówi: - Stary góral był góralem tylko z nazwy. Był biznesmenem ... zarabiał na ceprach, lecz nigdy nie był na hali, ani na żadnym wierchu. Nie wiedział biedny, że tego można żałować, że można ceprów nie rozumieć, dlatego, iż się nie jest prawdziwym góralem. – a na koniec naszej wycieczki: - To ty jesteś prawdziwą goralką, a ja ceprem. – śmialiśmy się do łez.
Następnego dnia już sam poszedł na Kościelec, bo mówi, że całe życie patrzył na tego "Kościelca " z daleka, a teraz musi mu zajrzeć w oczy z bliska.
Taki to jest ten góral z mojej kwatery - wreszcie jest góralem.
Piotr Kiewra
:)
OdpowiedzUsuń