13.
Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Dzisiaj coś odkryłam: drugą twarz
Mnicha. Jak? A no tak …
Tak kocham tę ścieżkę, że co rok
bywam na niej. Tu widzę cały świat: najwyższe góry, piękne doliny, jeziora,
morza, lasy i ogrody, pustynie i puszcze, rzeki, potoki, wodospady, odludzia i
ludzkie domostwa, a przy nich tłumy. To nie wrażenie – taka jest jej
rzeczywistość.
Tutaj splatają się trudy życia z sielanką. To
ścieżka, która służy poznaniu …
Zawsze, gdy idę na Szpiglasową
Przełęcz rozpoczynam poprzez Roztokę, Siklawę, Pięć Stawów i schodzę do Morskiego
Oka. Tylko pierwszy raz wędrowałam odwrotnie, lecz wtedy ta trasa nie zrobiła
na mnie wrażenia.
No i dzisiaj ...
Więc chodzę od Pięciu Stawów i nigdy
nie spotkałam … Mnicha. Tak, tego, który stoi obok tej ścieżki, ale go nie
spotkałam … I właśnie dzisiaj, gdy już byłam bliżej Morskiego Oka obejrzałam
się i … patrzę, a on stoi, prawie o krok od ścieżki.
Zawsze tu stał, a nie dostrzegałam go, bo mi tu pokazywał swoją inną twarz, całkiem inną niż tę widoczną z Morskiego Oka. Tutaj na przełęczy, na Szpiglasowym Wierchu nie był mnichem, udawał kogoś pospolitego. A może jest odwrotnie - może z poziomu Morskiego Oka udaje on mnicha. Któż to wie?
I tu zdałam sobie sprawę, że tak
właśnie jest w życiu, tak naprawdę nigdy nie wiemy, kto jest kim, kto jest
sobą, a kto gra. Wszyscy, albo prawie wszyscy, mamy jakąś swoją drugą twarz,
albo mamy ich wiele. Życie to gra pozorów: inna jestem dla księdza, inna dla
swego szefa, jeszcze inna dla urzędniczki, a całkiem inna dla pijaka,
złodzieja, czy podrywacza. Raz udaję mniszkę, a drugi raz pospolitą Polkę. A
jaka jestem naprawdę?
Czy taką jestem w górach, na tych
ścieżkach? Czy nauczyły mnie bycia sobą?
One nie lubią aktorów, wyśmiewają się z nich.
Obnażają wszystkie ich udawane miny, każdą udawaną wielkość, i wszystko, co
udawane: mądrość, kulturę, człowieczeństwo, bezinteresowność.
One się nie patyczkują: zrzucają w
przepaść odważnie grających bohaterów, traktują piorunem głupich, zabijają lub
niszczą chorobą tych, co maskują słabość siłą.
Są sprawiedliwe. Za autentyczną
miłość odpłacają miłością, przyjaźnią, spokojem, harmonią. W przeciwnym razie
ujawniają w człowieku strach.
Tym, którzy przychodzą je pokonać nie
pozwolą doświadczyć szczęścia, wskażą mu następny szczyt, jeszcze wyższy,
jeszcze trudniejszy, i tak w kółko, aż taki ktoś zrozumie, że góry nie są od
pokonywania, góry są przestrzenią do medytacji, a nie do walki.
To jest ich autentyczny przekaz, to
jest ich przekazywana uczuciem mądrość.
Oj, chyba za bardzo się dzisiaj
mądruję.
Wniosek: Tatry uczą mnie bycia sobą.
Wymagają tego ode mnie. To mi powiedział Mnich, gdy go wreszcie spotkałam i … „zbliżyłam
się”, a on mi pokazał mnie … moje inne twarze …
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane