14.
Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Kocham Tatry z wyłączeniem asfaltu do
Morskiego Oka, oraz kolejki na Kasprowy, bo to kawałki cywilizacyjnego piekła
wciśnięte do raju. Nie przeszkadzają mi natomiast ci, którzy chcieliby
poszerzać tutaj piekło, bo ostatecznie to Tatry ich zmieniają, a nie odwrotnie.
Byłam tutaj świadkiem wielu takich nawróceń i pojednań. Dzisiaj też w drodze do
Wodogrzmotów asfalt „zmęczył”pewną grupę narzekaczy, bo „nie ma tu autobusów”,
itd. Zaproponowałam im w ramach odpoczynku od cywlizacji ścieżkę ku Pięciu
Stawom przez Roztokę. No i Tatry dotarły do ich nóg, ale przede wszystkim
obudziły wrażliwość serc. Nie musieli mi tego mówić, wystarczyło, że zobaczyłam
ich łzy, poczułam ich poruszenia …
…
Kiedyś na Kasprowy wjechałam w
niepogodę, i przeżyłam dzień jak w raju ponad chmurami i deszczem – sam na sam
z błękitem. A asfaltu mimo, że nadal nie wielbię, to dzisiaj przeczłapałam go,
nie licząc tych kawałków do Wodogrzmotów, trzeci raz w życiu. Zmusiła mnie do
tego skręcona kostka.
Pierwszy i drugi to dawno, dawno
temu, a podwoził jeszcze autobus tam, gdzie dzisiaj dojeżdżają konne wozy.
Drepczę kulejąc jak góralski konik
wiozący obok mnie leniwych zdobywców Morskiego Oka, a dogaduje im grupka
dziewczyn, próbując moim przykładem „nawrócić” ich na pieszą wędrówkę. W końcu
przyłączyły się do mnie i tak przegadałyśmy cały asfalt. Mówią: - Powinni
zabronić góralom używać koni!
A ja pytam: - A co z końmi?
Po dłuższej „kontemplacji” i
„ciepłej” wymianie argumentów, dochodzą jednak do wniosku, że to koniom nie
pomoże, a nawet zaszkodzi, bo „pójdą wtedy na mięso”. I tak po kolei przychodzą
kolejne wnioski o „chorobach” cywilizacji, wykorzystywaniu nas, jak te
góralskie konie, przez „system”, że cywilizacja zaprogramowała nas jak maszyny
na to, byśmy służyli społeczeństwu, byśmy pełnili różne „szczytne” misje, nawet
tu w górach. A góry istnieją, by nas leczyć z tych uzależnień, z tego
niewolnictwa.
I tak gdzieś na dziewiątym kilometrze
asfaltu poczuły się w pełni nawrócone. Zbuntowały się przeciwko wszelkim
rewolucjom i postanowiły w Tatrach bywać dla Tatr i dla siebie …
Uśmiałam się i uznałam, że jednak ten
asfalt ma swoje dobre strony …
…
Do czwartego spaceru asfaltem „wynajęły”
mnie dwie starsze panie. Zamieszkały na tej samej kwaterze, w sąsiednim pokoju
i wczoraj wieczorem przy okazji pogaduszek poprosiły, bym im potowarzyszyła, bo
uznały, iż … „już są stare”, bo mają po 68 lat. Hihihi, nie chciałam się chwalić
moimi siedemdziesięcioośmioma, bo, w przeciwieństwie do nich, czuję się młoda,
hihi. Lecz, gdy panie zażyczyły sobie, by, ze względu na wiek, podwieźć się
konikami, wtedy odmówiłam i jako ostateczny argment postawiłam na szali mój
wiek i „dziewuszki” odpuściły.
To dwie siostry, które pięćdziesiąt
lat temu, tu na asfalcie, w drodze nad Morskie Oko, pokłóciły się i od tej pory
nie odzywały się do siebie. Nie zobaczyły go wtedy, więc chcą dzisiaj dokończyć
tamtą wycieczkę …
No i idziemy sobie moim „ukochanym”
asfaltem i w oczekiwaniu na prawdziwe Tatry zagaduję: - Hej „dziewuszki”, niech
zgadnę: pokłóciłyście się o chłopaka?
Kobietki spojrzały po sobie, co odebrałam
jako przyznanie mi racji, więc zadałam drugie pytanie: - Niech znowu zgadnę –
nie warto było, bo pewnie i tę ładniejszą z was porzucił po miodowym miesiącu?
- Wcześniej! Po tygodniu!
- A wy przez pięćdziesiąt lat
milczałyście? Tak ten chłystek poruszył wasze ego, że aż uschły wam języki i aż
tak się zawziełyście? No nieźle. Nie mogłyście wcześniej pójść na to Morskie
Oko, by zrzucić ten czar, tę klątwę?
- A no tak jakoś … - odpowiedziały
wstydliwie.
I tak jakoś nam zeszło do Morskiego …
Tam chwilkę je poobserwowałam jak rzuciły się sobie w objęcia, jak obie
rozpłakały się, no i jak … zaczęły gadać. Pomyślałam, że muszą nadrobić
zaległości, więc nie będę im przeszkadzać i „poszukałam” ścieżkę przez
Świstówkę, by ominąć asfalt, gdy siostrzyczki podeszły do mnie i proszą, by je
zabrać ze sobą. Próbuję przekonać, że to dużo trudniej, dalej, a nawet trochę
niebezpiecznie, a one, że … idą i koniec. No i poszły. No i … dały radę.
To pojednanie dało im tyle energii,
że pewnie i na Mount Everest by weszły … hihihi. No i przybyły dwie starsze
miłośniczki Tatr. Powiedziały: - Gdybyśmy wiedziały pięćdziesiąt lat temu, że
Tatry są tak piękne, to pewnie byśmy po nich chodziły jak ty, zamiast się
kłócić i milczeć …
No i tak to jest na tym asfalcie.
Teraz mi nawet trudno powiedzieć, czy nadal go nie lubię … hihihi.
…
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane