9. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Wchodzę na
Zawrat. Idę w chmurze. Nic nie widzę. Nie ma nieba i nie ma piekła, nie ma
strachu. Widzę kawałek łańcucha, kawałek ciemnej, śliskiej, mokrej ściany, a
mimo to się do niej … przytulam. Widzę swoje dłonie, widzę to, co bliskie
stopie – kawałek skały i nic więcej nie widzę. Czuję … znowu jestem tu i teraz.
Czuję, czym jest ta chwila … To piękna ścieżka i piękny czas … bez czasu.
Wchodzę w
chmurze prawie niewidoma na przełęcz, a tu, po drugiej stronie, w Pięciu
Stawach - inne życie: bezchmurność, słoneczność, otwartość świata.
Co we mnie
uderza? To jak szybko zmieniają się nastroje ... wystarczą sekundy … Nie tylko
szybko …. Ta sama ścieżka … przed chwilą ze smutkiem patrzyłam pod nogi i na
ręce, przytulałam się do kawałka mokrej skały, a teraz widzę
cały świat, czuję się przytulona przez słońce i przez całe góry … i uśmiech jest wszędzie, i we mnie …
cały świat, czuję się przytulona przez słońce i przez całe góry … i uśmiech jest wszędzie, i we mnie …
… i … coś
do mnie trafiło i zadałam sobie pytanie: Czy to ścieżka, widok z niej, narzuca
mi emocje? To nie ścieżka … to nie Tatry mnie krzywdzą, lub nagradzają, to moja
myśl
tworzy mój smutek, euforię, słowa …
tworzy mój smutek, euforię, słowa …
Zawrat jest,
jaki jest, słońce, chmury i deszcz też są tym, czym są. To nie deszcz mnie
złości, to nie słońce wywołuje we mnie radość, to myśl …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane