8. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Ach!!! I
tyle. Brak mi słów! Jest tylko płacz i … ACH!!!
…
Wczoraj ta
Hala tak mną zawładnęła, że jestem dzisiaj tu znowu. To oczarowanie, to
zakochanie. Gdy ją ujrzałam, ten pierwszy moment, gdy otwiera się widok
spomiędzy drzew, to już wiedziałam – to jest miłość na całe życie. Od wczoraj
tu „mieszkam”. Ciałem tylko chwilowo, sercem i duszą … na zawsze … i we dnie, i
w
nocy. …
nocy. …
… Przyznam
się, że przez pierwsze trzy dni, gdy moja „brać” studencka mnie prowadziła po
Nosalu, po Kasprowym, po Czerwonych Wierchach, Tatry nie zrobiły na mnie
wrażenia, ot! takie tam góry. Lecz wczoraj, gdy dopiero czwartego dnia, tu
dotarliśmy i zobaczyłam Halę
Gąsienicową … już mnie nikt stąd nie wygoni. Teraz Tatry, w tej jednej chwili, stały się moją największą miłością, a to miejsce … Ach!!!
Gąsienicową … już mnie nikt stąd nie wygoni. Teraz Tatry, w tej jednej chwili, stały się moją największą miłością, a to miejsce … Ach!!!
… tu odkryłam, że mam duszę. ..
...
...
Tu
definitywnie, dzisiaj porzucam moją „brać”, bo oni i one nie widzą tu żadnego
„Ach”. Mają cel – szczyty. Ich rajcuje to, co mogą osiągnąć nogi, za bardzo się
spieszą, nie pozwalają mi być z tym, co kocham, śmieją się z mego
„zaślepienia”. Wiem, że w górach i … w życiu … muszę i chcę być wolna. Nie mogę
być na żadnym łańcuchu. Nie będę
tu dla towarzystwa. Tatry są czymś więcej niż towarzyszem na ścieżce … więc, chodzę sama.
tu dla towarzystwa. Tatry są czymś więcej niż towarzyszem na ścieżce … więc, chodzę sama.
…
Hala …
Dzisiaj jestem tu już pół dnia i nie siedzę, cały czas stoję. Uświadomiłam
sobie właśnie: Tak jest zawsze, gdy tu mnie przyprowadzi moja ścieżka. Nie
siedzę … nie ma na to czasu. Patrzę, zaglądam tu w każdy zakątek i wszędzie
jest Ach!
…
Czasem
tylko tu, pod Murowańcem, coś zjem na ławce, a tak nie chce mi się jeść.
Najczęściej jednak chodzę, stoję i nasycam się do syta Halą i jej siostrami:
Doliną Gąsienicową i Doliną Stawów Gąsienicowych, tą między Kościelcem a
Kasprowym. Czarny Staw, tylko on i ten
Zielony, każą mi przysiąść gdzieś na głazach i być z nimi w milczeniu. To miejsce mnie syci i nie chce mi się jeść …
Zielony, każą mi przysiąść gdzieś na głazach i być z nimi w milczeniu. To miejsce mnie syci i nie chce mi się jeść …
…
Co mnie tu
tak ciągnie? Nie wiem. Wiem tylko, że nie można zdefiniować tego piękna. Tu po
prostu jest inaczej. Tu inaczej się oddycha, patrzy, stoi, siedzi. Tu jestem
inna, chyba bardziej sobą, tu inny jest wiatr, tu inne jest słońce i tu … dech
zapiera słowa. Pozostaje tylko Ach! To jedno wystarcza za wszystkie słowa
świata. …
…
Ach!
…
Ach! Ach!
Ach! Siedzę na Karbie i mam całą moją miłość wokół … obracam głową i mam … Tu
na Karbie i na Małym Kościelcu zrobiłam sobie moje stojące orle gniazdo i stąd
wysyłam w świat moje Ach! Płyną jedno po drugim … Tatry we mnie wpływają,
dotykają mego serca i wypływają …
……
Ach! Tylko
to. Trzeba być poetą, by to, co się pisze nie było za małe, by mogło to „Ach”
oddać. Dlatego milczę ...
…
Dziś tu
wchodzę i mimo, że nie ma słońca, że jest deszcz i mgła, i że nie widać gór,
ledwo, co widać, ale ta ścieżka … te kwiaty, ta fioletowa szata Hali, wystarcza.
Drżę i mimo, że nie widzę tego, co przy pełni słońca, to czuję.
Piękno się
czuje a nie widzi!
…
W lipcu i
we wrześniu jest tu mniej koloru niż w moim ulubionym sierpniu, lecz czar ten
sam. Patrzę i jest „Ach!” Ono jest w sercu. To nie jest okrzyk moich ust, to
okrzyk uniesienia mego serca i duszy. …
…
Spaceruję
po Hali w deszczu. Szumi nim moja peleryna, lecz słyszę tę ciszę Hali, tę
bezdźwięczną ciszę. Widzę jej najmniejszych mieszkańców: Trawę, małe i większe
kwiaty, kosówki, żwir pod nogami, głazy obok ścieżki, a to dalsze i większe
czuję.
Widzę i
słyszę ludzi na ścieżkach. Wyłaniają się z mgły, wędrują dalej w swych
szeleszczących i kolorowych kapotach. Nie widzę ich twarzy, ale czuję ich
serca. Biją tym samym „ach” co moje.
Oczy mylą.
Dzisiaj wierzbówka kiprzyca jest wielkości smreków, a w słońcu jest taka mała …
Tak, to patrzenie w deszczu jest potrzebne, by wyrzucić wszelkie kryteria i
normy, by nie patrzeć przez pryzmat wielkości … w deszczu i mgle, to, co małe
rośnie, jakby chciało powiedzieć: Wreszcie mnie widzisz!
Tatry bez
deszczu, bez mgły, bez chmur, słońca, błękitu nieba i bez człowieka tu na
ścieżce, bez serc i dusz, bez „ach”, nie byłyby pełne. To wszystko to CAŁOŚĆ.
ACH!
…
Ach. To już
prawie … tak, prawie pięćdziesiąt lat, jak ujrzałam to miejsce i nadal jest tak
samo. Już, gdy wyruszam na to spotkanie to drżę, to się cieszę, a gdy mijam
ostatnie smreki, to … kończą się słowa. Tylko gdzieś z dna duszy … to … Ach!
…
Ach! Znowu
ACH! Dzisiaj moje 77 urodziny spędzam na Hali. Taki sobie zrobiłam prezent.
Moje serce bije tak samo jak wtedy, gdy byłam tu pierwszy raz. I dlatego tu
jestem – ono mnie przyprowadziło. Tu czuję się młoda. Tatry odmładzają …
inaczej: Czynią cię ciągle młodym.
To Ach, to
magiczny eliksir młodości.
Ach! to
westchnienie serca, jego miłości.
„Ach” tu
pozostanie, gdy mnie już nie będzie. To wiem.
…
Piotr
Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane