Któregoś dnia zadzwonił telefon i pewna bliska mi
osoba, wyżaliła się w monologu na świat, na ludzi, nawet na Boga. Było w tym
tyle złości, nienawiści, tyle wyszczerzonych, wilczych kłów, tyle zazdrości, jadu,
zatrutych słów, tyle łez i żalu, że trudno o więcej.
Wysłuchałem i pomyślałem, skoro to do mnie
trafiło, muszę z tym coś zrobić. Zapytałem więc siebie: czy mogę to naprawić?
Odpowiedziałem, że nie, ale mogę tej osobie pokazać drogę poprawy. Byłem tu tylko
słuchaczem, ta trucizna była wylana na innych, jednak słowa i idąca za nimi
energia weszły do mnie, lecz natychmiast złagodniały: wilki zamieniły się w
łagodne pieski.
Umówiłem się z tą osobą i postanowiłem opowiedzieć
pewną historię.
Powiem ci to, czego nauczył mnie mój mistrz:
Było dwóch sąsiadów, jeden z nich obraził się na
drugiego. Szkodził mu słowem, aż któregoś dnia wyrzucił przed wejściem do domu swego
oponenta, śmieci. Ten posprzątał je i poszedł do ogrodu, ściął tam
najpiękniejsze kwiaty i zostawił je przy domu sąsiada.
Ten był zaskoczony, wyszedł przed dom i zapytał,
„Dlaczego dajesz mi kwiaty?” Daję ci najlepsze, z tego, co mam. Zrozumiał kłótliwy sąsiad swój błąd,
przeprosił i od tej pory żyli w zgodzie.
Otóż, ważne jest, co z ciebie wychodzi, a nie to,
co wchodzi. Może wejść zatrute słowo, czyjąś obojętność, złość lub
nienawiść, a ty je przyjmujesz jak najlepsze pożywienie, jak najbardziej hojny
dar i oddajesz uśmiech, drżenie i kwiaty swego serca, swoją wdzięczność, swoje
współczucie. Dajesz to, co najlepsze w Tobie. To jest miłość i to jest mądrość.
Nie to cię zanieczyszcza, co do ciebie wchodzi, lecz to, co z ciebie wychodzi.
Jeśli to, co oddajesz ma smak twego serca i duszy jest czyste, jest naprawdę
twoje. Jeśli jest nieczyste, jest w tym złość, zazdrość lub nienawiść, nie jest
twoje, bo oddajesz to, co przyjąłeś, nie poprawiłeś tego, nie zostawiłeś na tym
śladu swego serca i ducha. Twoje wnętrze jest chore, bo dominuje w nim głowa.
Jeśli dostałeś chorobę i oddajesz chorobę, jesteś małym człowiekiem, nie ma w
tobie mądrości. Nienawiść, zazdrość, trujące słowa, to choroby twojej głowy.
Jeśli oddajesz zdrowie jesteś boski.
Znasz Boga, gdy rozdajesz to, co najlepsze w
tobie.
Znasz Boga, gdy to, co z ciebie wychodzi jest z
nasion twojego serca i duszy.
Znasz Boga, gdy rozkwitasz i obdarowujesz sobą
jak kwiatem.
Znasz Boga, gdy oddajesz poprawione to, co do
ciebie weszło.
Gdy skończyłem swą opowieść, zauważyłem, że wilki
złagodniały, podciągnęły ogony i coś postanowiły.
Później się dowiedziałem, że wilki przemieniły
się w gołąbki pokoju.
Dziękuję mistrzu!
Piotr Kiewra
Jak się ma naturę przeżuwacza to się zapyta -dlaczego wilki i gołębie a nie wilki i baranki .Dlaczego Piotr miał taką myśl z gołębiem kiedy tu ewidentnie pasuje baranek .A to jest tak mało istotne , bo liczy się myśl zawarta w treści.Ten tekst przeczytałam teraz a rozmowę z córką o podobnej treści przeprowadziłam około 3 godzin temu . Pomyślałam sprawię aby ona przeczytała ten tekst i zrozumiała co jej mówiłam ale innymi słowami. I wiesz co w tej chwili zrozumiałam , że młodzi wszystko traktują tak bez podtekstu . Ja wiem co piszesz , co czujesz rozumiem i zgadzam się z Tobą ona miała by kłopot z ogarnięciem sedna , z głębią która jest w tym tekście zawarta.Do wszystkiego dojrzewamy z czasem . Ich szybkie tempo życia koliduje z głębią i mądrością drzemiącą w ich duszach, pada krótkie - mamo filozofujesz!O duszy rozmyślam JA , ONA o ciele. Ala
OdpowiedzUsuń