wtorek, 9 lutego 2021

Rozmowa z premierem

 


Szedł ścieżką w parku. Jego ochrona oddalila się o parę kroków. Deszcz zaciął z przodu, więc pochylil parasol i po chwili uderzył nim w stojącego na środku ścieżki człowieka. Uniósł natychmiast uchwyt parasola i zobaczył starca. Ten stał twardo z rozpiętą pod szyją koszulą i długimi, siwymi włosami  ociekającymi wodą. Głośno się śmiał. 

- Zejdź … - i w tym momencie ich oczy się spotkały. Nie dokończył, a zamiast zazwyczaj stosowanego polecenia, padło: - Przepraszam!

Zadrżał.  Zaniepokoił się, znowu poczuł to, o czym już prawie zapomniał. Wystarczyła jednak raz powtórzona w głowie afirmacja by się otrząsnąć. 

- Jak to się stało, że moja ochrona cię ominęła?

- Widocznie boją się starych ludzi. - roześmiał się ponownie starzec.

- Czemu się śmiejesz dziadku? Kim jesteś?

-  Śmieję się z ciebie, chłopcze. Jesteś jak pył na wietrze, a silisz się na wielkie rzeczy i krzywdzisz siebie, i innych.

- Dziadku chyba nie wiesz, kim jestem. – powiedział, choć wiedział, że tym razem nie zapanował nad swoją arogancją.

- Kim jesteś? Ty nie wiesz, bo nie potrafisz na rzeczywistego siebie spojrzeć, ja to widzę.  Jesteś  pierwszym z nazwy, chciałeś nim zostać, bo czułeś się ostatnim. Czułeś  się tak mały, tak słaby, że zapragnales zostać wielkim, potężnym.  Lecz to pragnienie niczego nie zmieniło. Nie zmieniło niczego twoje działanie.

Ja? Kim jestem? Nikim. Lecz to ty drżysz przede mną, nie ja przed tobą, chłopcze. Tylko „nikt” może się nie bać premiera i jego osiłków.  Tylko „nikt” nie ma nic do stracenia i nic do zyskania, więc może być wolnym od lęku.Taka jest prawda. Prawda wyzwala ze strachu. 

- Skąd wiesz, że się boję i co czuję, że jestem słaby? – zapytał premier

- Widzę to w twoich oczach, w twojej postawie, w twoich działaniach, słyszę w każdym twoim słowie. To, że jest przy tobie ochrona, wszystko to mówi o twoim strachu i słabości. Jesteś słaby, bo domagasz się szacunku. Tylko słabi go pragną. Nie mogę obdarzyćę  cię szacunkiem, bo sam siebie nie szanujesz. Szacunek to oznaka siły, twojej siły, wynika sam z siebie, nie jest przekazywalny.

- Dlaczego stanąłeś na mojej drodze?

- To nie ja ci wszedłem w drogę, to ty zapragnałeś spotkania ze mną. Twoje cierpienie i twoje pytanie: kim jestem, wysłane do Egzystencji, to sprawiło.

Premier słuchał, każde słowo starca dotykało go głęboko. Stał i drżał cały na ciele, ale i w sercu i duszy.  W końcu spłynął na niego spokój. Odpłynęła gdzieś jego arogancja, jego strach. Parasol wypadł mu z ręki, a wiatr popchnął go na skraj ścieżki, lecz on nie zwracał na to uwagi. Woda zaczęła spływać po jego twarzy, włosach, poczuł jej chłód na całym ciele. Zapytał: 

- Jesteś mędrcem? – starzec nawet nie drgnął, cały czas się śmiał. Premier kontynuował:

- Zawsze marzyłem o mądrości, czułem, że istnieje. Szukałem jej, lecz chciałem jej tylko dla siebie. Chciałem jej użyć jako narzędzia w moich działaniach. Co byś mi radził, zatem?

- Nie przyszedłem na to spotkanie, by ci radzić. Przyszedłem okazać ci współczucie. – zaśmiał się starzec.

- Tylko to? To dlatego się ze mnie śmiejesz? – spytał poruszony.

- Nie rozumiesz tego, co ci chcę przekazać. Jest tak, bo nie odróżniasz prawdy od kłamstwa, nigdy nie zetknąłeś się z prawdziwym współczuciem. Ty grałeś i wszyscy przed tobą też udawali. Skąd miałbyś poznać, czym jest współczucie?  Nigdy nie poznałeś prawdy o sobie, o innych ludziach, skąd miałoby wyrosnąć twoje współczucie?  Zawsze opierałeś się na myślach, na opiniach innych ludzi, którzy również nie znają prawdy,  zawsze szukałeś mądrości w radach innych ludzi, lecz tam jej nie było. Mądrości nie znajdziesz w żadnej opinii, w żadnym słowie, w żadnej radzie, choćby mędrca. Nie odnajdziesz, póki odgradza cię od niej ... twoja słabość: pragnienia i pieniądze, póki ograda cię od niej … myśl.

Współczuję ci - jesteś zwykłym glupcem. Liczysz na to, że twoje działania są pożyteczne. Jest wręcz przeciwnie .... Tylko i wyłącznie szkodzisz.  I nie ma tu znaczenia, że robisz to, czy tamto. Każda władza.... Każda nie tylko ta zła z nazwy, ale też i ta dobra - szkodzą. Gdyby było inaczej Bóg byłby królem, sam siebie uczyniłby premierem. A tak nie zrobił, bo uczynił ludzi wolnymi. A Ty kim jesteś, za kogo się uważasz, że śmiesz  im ją zabierać. Każde prawo stanowione przez człowieka jest szkodliwe i niesprawiedliwe. Kim jesteś, by się uważać za Boga, by jednym zabierać i dawać innym. Powtarzam:  kim jesteś, że śmiesz dotykać wolności drugiego człowieka?

Ponadto jesteś głupcem również, dlatego, iż jesteś chłopcem na posyłki. Dlatego się boisz, boisz się tych, którzy cię tu posłali i wykorzystują cię. Boisz się siebie samego. Nie masz ani krzty odwagi, by się przeciwstawić. Powinieneś być jak dobry ojciec dla dzieci. A Ty? Niestety, występujesz przeciwko swym synom i córkom. Twoje pragnienie dobra, moralności, sprawiedliwości zrodziło się, gdyż sam jesteś zły, zepsuty, niemoralny, niesprawiedliwy. No i twoje działania tworzą przestrzeń zła, niemoralności, niesprawiedliwości. Siejesz to wśród synów i córek. Twoja nadopiekuńczość to robi. Twoja za nich odpowiedzialność zanosi im choroby w ciele, sercu i duszy. Rozumiesz to? 

Nie, nie rozumiesz. Dlatego uważam cię za głupca, bo tego nie rozumiesz, a jeśli rozumiesz, a mimo to narzucasz to, bo ulegasz presji … wtedy jesteś najbardziej niebezpiecznym głupcem, narzędziem. Wtedy możesz zostać nawet zbrodniarzem. Jesteś już blisko i dlatego się coraz bardziej boisz. Uznałeś, że wplątałeś się w matnię, iż nie masz gdzie uciec. Tak, od siebie nie uciekniesz, od swojej słabości nie uciekniesz – twoje myśli będą cię prześladować. Zawsze tak będzie. 

Dlatego posłałeś po mnie … 

Miej odwagę spojrzeć na swoje ręce, zajrzyj w swe serce ... na jego miejscu jest kamień. Władza pozbawia cię serca.

Gdybyś siebie szanował nie wystawiałbyś siebie na sprzedaż, Nie możnaby ciebie kupić. Niestety politycy to słabi i mali ludzie … i dlatego zostali politykami. Myślą, że władza powiększa. Jest przeciwnie, władza zabiera ci resztki twojej wielkości. Stajesz się najmniejszy ... im wyżej zasiadasz tym stajesz się mniejszy, tym mniej widzisz, tym bardziej rośnie w tobie głaz.

Gdybyś szanował siebie kroczyłbys inna drogą, chłopcze. Dlaczego? Bo być premierem nie jest wielką sztuką - wszyscy  mali i słabi ludzie pragną władzy jako leku. Jesteś politykiem, a politycy nie są zbyt inteligentni. Inteligencja jest dostępem do mądrości, to droga do niej, do źródła. Mądrość nie pozwoliłaby ci manipulować. Ona by ci pomogła odróżnić prawdę od kłamstwa. Nie pozwoliłaby ci wykorzystywać innych, nie godziłaby się na nieuczciwość, na niesprawiedliwość. Mądrość daje siłę. Inteligencja to droga do prawdy, do empatii, do siły. Ona mieszka w tobie.

Każdy premier, prezydent, każdy polityk, krzywdzi, bo nie wie, co czyni. Nie wie, bo nie zna drogi do tego źródła.  Pragnienia i wiedza przesłaniają inteligencję.   Jeszcze żaden polityk w historii świata nie zrobił niczego dobrego, bo tego się nie da zrobić bez inteligencji, bez zrozumienia prawdy.

Pragnąłeś zostać premierem. Gdy nim zostałeś słabość nie zniknęła.  Teraz pragniesz sukcesu jako premier, lecz to daremny trud. Już nie wejdziesz wyżej, a słabość zostanie. Obrales zła drogę.

Zawsze, gdy świat podąża w stronę dysharmoni, czyli wojny, rewolucji,  zamieszania, to znak, iż jest rządzony przez słabych ludzi o wielkim ego, o równie wielkim niezrozumieniu, bo w istocie są tym samym. Jest rządzony przez słabych, bo nieinteligentnych ludzi. Nieobecność inteligencji tworzy pole dla ego. Im mniejsze ego, tym silniejszy człowiek. Najsilniejsi nie mają ego. Taki był Budda, Jezus. Silny człowiek nie musi walczyć, manipulować, narzucać czegokolwiek. Silny człowiek nie używa siły, nie naucza (choć bywa mistrzem, który wskazuje innym drogę, tę drogę, którą sam poznał), bo zna prawdę.  Wystarczy, że jest i wtedy wszystko dzieje się samo. Silny człowiek, to człowiek pełny ufności do egzystencji.

Silny człowiek się śmieje. Słaby człowiek sam płacze i zmusza innych do płaczu.

Silny człowiek nikim nie rządzi, nie ma w nim takiego pragnienia. Nie ma żadnej misji, żądzy naprawiania świata, innych ludzi, czy nawet siebie samego, bo silny człowiek wie, iż wszystko i on sam, jest takie jakie jest. Jego siła wynika ze zrozumienia tego prawa.


To wszystko. - skończył i odszedł.

Premier postał chwilę sam ze sobą. Nieprzywoływana ochrona podbiegła do niego:

- Panie premierze wypadł panu parasol i moknie pan. – powiedzieli ochroniarze, a jeden z nich podał mu parasol. 

Powiedział do nich: - Deszcz obmywa, ma mnie obmyć z …. Tak, woda oczyszcza. Chłopaki, idźcie do domu! Już się nie boję. 

- Ależ panie premierze, ale ...  my się boimy o pana. – znowu odpowiedzieli chórem.

Premier roześmiał się: - A nie baliście się podczas mojej rozmowy z tym człowiekiem?

- Z jakim człowiekiem? Aaaa, z tym starcem? Wyglądał na niegroźnego dziadka, na śmiesznego świra. - stwierdzili.

- O jakże się mylicie, chłopaki, lecz ja myliłem się jeszcze bardziej.

Naprawdę idźcie już do domu, chcę pobyć sam. 

Chłopcy oddalili się posłusznie, lecz tylko na kilkadziesiąt kroków, choć wokół nie było żywej duszy.


Piotr Kiewra

P.s.  Po tej rozmowie premier nabrał siły i stał się prawdziwym , dobrym ojcem dla swych synów i córek. Wkrótce jednak został zmieniony. Okazał się zbyt silny dla tych, którzy go posłali.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane