Gdy byłem małym chłopcem święta, choinka i prezenty pod nią przynosiły mi radość. I nie tylko wtedy była radość, trwała też między kolejnymi świętami, mikołajkami – wszystkie dni były nią przepełnione.
Gdy patrzę na siebie, na Was, na świat, to zadaję sobie pytanie: dlaczego tak nie jest dzisiaj?
I chyba znam odpowiedź: bo życie przestało być zabawą.
Dzieci są mądrzejsze od nas dorosłych, bo się bawią. Bawią się nie tylko w życie zapatrzeni w dorosłych – wszystko jest dla nich zabawą.
A co my robimy?
Jesteśmy smutni, napięci, nieszczęśliwi, bo szukamy radości w gonitwie, a ta nie uszczęśliwia ani w trakcie, ani u celu.
A mimo to - gonimy.
Naszym marzeniem jest bycie bez trosk, lecz się nie spełnia, bo troski stały się naszymi zabawkami.
Co się zmieniło w nas: w chłopcach i dziewczynkach?
Nastawienie. Staliśmy się zbyt poważni.
Przecież wtedy, nam – chłopcom i dziewczynkom przewracał się misternie układany domek z klocków może z tysiąc razy, a mimo to bawiliśmy się dalej, a radość nie znikała.
Dzisiaj boimy się jednej zmiany - tego, że przewróci się parę klocków.
Naprawdę jesteśmy zbyt poważni.
Niech życie będzie całorocznym świętem. Więc świętujmy każdą chwilę, wszystkich ludzi, wszystko.
Tak, życie jest zabawą, cały rok obdarowującym Mikołajem, a my dojrzalszymi chłopcami i dziewczynkami. Dojrzalszymi, bo radującymi się zabawą w życie.
To tylko mała zmiana nastawienia. Naprawdę!
Małe dzeci naprawdę się bawią, jest to ich modlitwa, medytacja, jest obecnością w tu i teraz. Jest to prawdziwą zabawą. Nikomu ona nie szkodzi – i właśnie tym się różni od zabaw ludzi dorosłych, że gdy się bawią ludzie dorośli, to szkodzą sobie i innym. Dlaczego? Bo robią to na poważnie, uznają to za swoją misję, chcą uszczęśliwiać siebie i innych. Dziecięce zabawy są obecnością w tu i teraz, a ta obecność ich wzbogaca, pozwala im odnajdywać drogę do radości, do prawdy, do siebie. Dzieje się to instynktownie. Nie znają jeszcze przeszłości, ani przyszłości, nie zostali jeszcze tym zepsuci. U dorosłych jest inaczej, tu i teraz przestaje się liczyć, priorytetem staje się przyszłość, jako poprawiona przeszłość. Jeśli staje się to obsesją, a szczgólnie wobec innych staje się to niebezpieczne dla tych innych. Kobiety chcą naprawiać mężczyzn, mężczyźni chcą naprawiać świat. Nauczyciele, księża, politycy, wszyscy chcą naprawiać, zmieniać. Jeśli dotyczy działań w szerszym zakresie staje się zabawą w Boga. Szczególnie niebezpieczną staje się, gdy podejmowana jest w celu uszczęśliwiania na siłę innych. Najbardziej niebezpieczna, wręcz zbrodniczą staje się, już jest, w wykonaniu najmożniejszych tego świata.
O najbardziej niebezpiecznej zabawie świata – zabawie w Boga, innym razem.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane