- Piotr, ty się nigdy nie złościsz. Jak ty to robisz? Skąd u
ciebie tyle spokoju? – zapytała, odrzucając list, który przed chwilą przeczytała.
Wyłączyła też telewizor, zamknęła okno nie chcąc słuchać wiadomości ze świata
oraz krzyków i kłótni sąsiadów.
- Ciociu, pytasz o to samo, o co pytała osa motyla. –
powiedział z uśmiechem.
- A co on jej na to? – zaciekawiła się.
On ją zapytał: - A co robisz gdy ktoś ma gorączkę, bo jest
chory?
- Współczuję mu i opiekuję się nim. – odpowiedziała osa.
- Otóż to, otóż to. Złość to też gorączka, to też choroba i
to bardzo zaraźliwa. Gdy się ktoś na ciebie złości, a ty reagujesz złością, to
za chwilę zamieniacie się w wulkany, w bokserów na ringu. Obie strony są w
gorączce, a ona często zostaje na lata, czasem na zawsze. I nie ma znaczenia
jaki jest tego powód.
W dzieciństwie, zanim dojrzałem, byłem gąsienicą. Wtedy nauczyłem
się cierpliwości. Gdy ktoś mnie nadepnął, dokuczył mi, złościł na moją
powolność, mówiłem sobie: odpowiem jutro, bo dzisiaj nie mam czasu, muszę
przejść na drugi liść, a czeka mnie długa droga. I to pomagało. Na drugi dzień,
nie miałem ochoty się złościć, a wręcz przeciwnie, czułem, że ten ktoś
potrzebował pomocy, dobrego słowa, współczucia, opieki, bo ten ktoś miał
problem, a nie ja.
To jest moja tajemnica, to mój sposób na złość: czekam do
jutra z odpowiedzią, oraz współczuję złoszczącemu się, choćby wylewał na mnie
całą lawę świata. To pomaga nam obojgu i zamiast wrogów mam przyjaciół.
- To ciekawe, muszę spróbować. We mnie jest dużo złości. Tak,
potrzebuję cierpliwości i współczucia. Dziękuję. - powiedziała zadowolona osa.
Gdy Piotr skończył, ciocia podziękowała:
- Dziękuję motylowi. To mądra rada. Znam siebie, znam tę
swoją gorączkę. Tak, złość to choroba, faktycznie jest zaraźliwa. Człowiek jest
jak osa, ja jestem jak osa, nieraz jak rój os. Wiem, że zrzucam
odpowiedzialność na innych, bo w nich widzę przyczynę mojej złości. Złoszczę
się, złości mnie wiele rzeczy, złoszczę się na koleżanki, na świat, a później
tego żałuję. Zarażam ich swoją złością, a oni zarażają mnie.
Dziękuję! Gdy wypełni mnie złość, poczekam do jutra, pozwolę
jej odejść, a zamiast reagować na czyjąś złość, będę współczuć, bo jak mam się
złościć na kogoś, kto jest w gorączce, gdy jest mu źle, gdy jest nieszczęśliwy,
gdy potrzebuje pomocy? Piotrze od dzisiaj jestem motylem. – zadeklarowała uszczęśliwiona.
- Ciociu, na razie jesteś gąsienicą, na razie się uczysz, na
razie dojrzewasz. Życie cię wypróbuje. By być motylem, trzeba się się przeobrazić,
trzeba zdać egzamin, trzeba zamienić złość na współczucie. Same słowa nie
czynią nas motylem. Życie nas odmienia. Będąc w złości nie możesz latać, osa
nie lata, ona śni o lataniu, złość ją nosi, dopiero współczucie dodaje skrzydeł.
– podsumował z uśmiechem.
Piotr Kiewra
Piękne i jakie trafne :)
OdpowiedzUsuńUczę się , doświadczam tej przemiany osobiście , jest to ogromny wysiłek . Dzięki Twoim opowiadaniom jest trochę łatwiej. Całą wyłuskaną prawdę otrzymujemy na talerzyku jak pyszny deser . Przytulam się do Ciebie i do Twojej energii.Potrzebowałam tego tekstu jak pigułki aby nie rozczulać się nad sobą .A.
OdpowiedzUsuń