wtorek, 18 marca 2014

Mój przyjaciel wiatr

 Dwoje przyjaciół ze szczytu góry,

spoglądało na łąki, lasy,

słońce i chmury.  

W ich umysłach ciekawość świata, 

zaś radość w sercach i duszy.


Ona go poprosiła: 

- Mój przyjacielu, opowiedz mi o słońcu!

On opowiedział:

- Słońce to mój najlepszy przyjaciel.

Jest zawsze przy mnie,
 
bo jest zawsze w mym sercu.

Oświetla mą drogę 

oraz drogi moich przyjaciół.

Swym promiennym uśmiechem 

roztapia moje troski, niepokoje,

wzmacnia energią, 

dodaje sił.

Dzięki niemu widzę cienie i blaski, 

szarość i czerń,

a przede wszystkim koloryt, 

aromat i głębię życia.



Swoim światłem pokazało mi 

jak doceniać zieleń, czerwień, żółć,

lasów, łąk i ogrodów, 

jak się zanurzać w błękicie nieba,  


jak bawić się w chmurach.

Nauczyło mnie otwierać się, 

współczuć ludziom, 

kwiatom, drzewom, ptakom, 

odczuwać ich radość

oraz radość górskiego jeziora, 

orła w locie. 

Teraz zachwycam się światem,

jak słońce, 


kocham jak kocha słońce,

czyli spoglądam w głąb,

doceniam istotę, 

nie tylko to, co na powierzchni.


Ty jesteś ...

jesteś jak słońce, 

jesteś moim najlepszym przyjacielem, 

moja droga przyjaciółko. 

– gdy skończył, poprosił: 

- A ty mi opowiedz o wietrze!

Ona tak odpowiedziała na prośbę:

- Wiatr też jest przyjacielem,

wspaniałym, najlepszym,

jest moim najlepszym przyjacielem.

Wolę wiatr niż milion znajomych,

bo on nigdy nie zawodzi,

jest autentyczny, szczery,

nawet do bólu.

Potrafi przytulić, 

gdy tego pragnie me serce,

współczuć w mych troskach, 

w gorączce i zimnie,

powstrzymać w zbyt szalonym pędzie,

popchnąć do przodu, gdy marudzę,

mogę się na nim oprzeć, 

gdy się przewrócę.

Sprowadza deszcz, 

gdy pragnę,


osusza łzy,

gdy płaczę, 

rozwiewa smutki, 

przepędza myśli i  złe wspomnienia, 

jak burzowe chmury.

Jest zmienny, 

raz cichy, spokojny, 


raz szybki, pracowity,

... jak wiatr. 

Lecz ja nie mam nic przeciwko jego 

zmienności.

On kocha … jak wiatr, 

raz lekkim powiewem, 

raz huraganem.

Nie mam nic przeciwko jego lekkości, 

nic przeciwko jego ciszy, 

nic przeciwko potędze jego miłości.

Taki jest ten przyjaciel wiatr.

Ty jesteś jak wiatr,

mój drogi przyjacielu

– skończyła.






Dwoje przyjaciół siedziało na 

szczycie wysokiej góry,

cieszyło się bezkresem świata, 

miłością słońca i wiatru.


Piotr Kiewra

piątek, 14 marca 2014

Bezkres

 Był letni, pogodny świt. Gdy dwoje przyjaciół, mężczyzna i kobieta, postawili pierwsze kroki na górskiej ścieżce, słońce nie oświetlało jeszcze widocznych stąd wierzchołków, smreków i jodeł.
Wschód słońca to piękne, duchowe przeżycie, lecz tu w górach jest wyjątkowe. Dlatego zjednoczyli się w duchu z lasem, ze ścieżką, z górami, by oczekiwać nowych odkryć.

Szli w milczeniu. Nie rozmawiali, bo czuli, że tajemnice odkrywa się bez myśli i słów, a przyniesie je i odkryje samo życie. Wystarczy obserwować.

– Pewnie światło dnia pozwoli ujrzeć coś ważnego, coś co nas zmieni, doda nam mądrości. – tak pomyślało tych dwoje poszukiwaczy otwartych na spotkanie nieznanego.

Wokół panowała głęboka cisza, tylko ptaki swoim śpiewem dodawały jej głębi. Spał jeszcze wiatr, drzewa, spały chmury schowane gdzieś za lasami, za górami. Pod butami wolno odmierzanych kroków chrzęścił żwir, to sprzyjało medytacyjnemu nastrojowi, tak samo jak sprzyjały temu ich głębokie, miarowe oddechy.

Gdy doszli do schroniska, tutaj pod słupem z tabliczkami kierującymi na szlaki, ona zapytała: - Mój drogi przyjacielu, dokąd dzisiaj idziemy? O czym mi dzisiaj opowiesz, o czym opowiedzą nam góry?
On jej odpowiedział pytaniem: - Czuję, że chcesz mnie o coś poprosić,  czy tak?
- Tak. Opowiedz mi o przyjaźni! O przyjaźni i o … miłości. – poprosiła.
- Dobrze. – zgodził się. Spojrzał na tabliczki wskazujące szlaki i natychmiast podążył myślą na każdy z nich. Znał je wszystkie. Najdłużej zatrzymał się przy tabliczce z żółtym kolorem. W końcu powiedział:
- Pójdziemy na Krzyżne, to dobry szlak, bo tam jest odpowiedni kontrast.
- Kontrast? – zapytała.
- Tak, pokażę ci kontrast. – odpowiedział tajemniczo.

Ruszyli. Przeszli przez las, później przez potok, a gdy weszli na wzgórza porośnięte kosodrzewiną sięgającą im do barków, ona powiedziała:
- Widzę kosówkową „łąkę”, widzę gdzieniegdzie limby. Te krzewy są jak owce, a sosny to pasterze w środku stada.  Tak, to baca i juhasi otoczeni wielkim stadem owieczek. To pasterze i owce, albo … morze, zielone morze.
–  Tak, to zielone morze. A tam dalej - widzisz te szare przestrzenie? To w morzu kosówek pojawiają się wyspy. To głazy, które tworzyły kiedyś okoliczne szczyty. Czy słyszysz szum, bulgotanie? To gdzieś głęboko pod skałami, przelewają się fale morza, które tu widzisz. Z tym, że tu jest odwrotnie, fale są w głębinach, nie na powierzchni. Tu wszystko jest inne, pełne tajemnic, a mimo monotonii, pełne piękna. – szeptał do niej z uśmiechem.

Stopniowo zielone morze kosówek przemieniało się w morze szarych kamieni. W pewnej chwili ona zaniepokojona zapytała: - Miałeś mi opowiedzieć o przyjaźni?
- Tak, opowiem ci, lecz teraz rozglądaj się uważnie. Ten szlak wymaga cierpliwości, jest żmudny, pełen zieleni, pełen błękitu nieba, lecz też pełen szarości. Samo życie. Zaufaj mi, to jest najlepszy szlak, by poczuć czym jest przyjaźń i czym jest miłość. Trzeba jednak go przejść od tej strony,  … i od przyjaźni trzeba zacząć. Zaufaj! – na koniec poprosił.

Szli więc dalej. Wyszli wcześnie, więc nie było tu jeszcze ludzi, pojawiło się już jednak słońce. Na razie samej jego tarczy nie było widać, oświetlało tylko okoliczne szczyty, dolina była w głębokim cieniu. Było cicho, prawie bezwietrznie, pod nogami szemrały niewidoczne potoki.

Gdy tak szli, ona powiedziała do niego:
- Cywilizacja została gdzieś daleko, zapomniałam o niej, zapomniałam też o czasie, czuję jakby go w ogóle nie było. Tylko ja i ty, dwie łódki, dwa samotne, białe żagle. Mam wrażenie, że płyniemy po tym zielonym i szarym morzu. Tam dalej widzę nieznane lądy, bezludne wyspy, niedotknięte ludzką stopą miejsca, a my jesteśmy tu, jesteśmy teraz. Lecz to morze jest dziwne - jest wzburzone, są tu fale, jest ich szum, lecz czuję się bezpiecznie, nie boję się, że utonę – pewnie dlatego, że ty tu jesteś.
On bez słów zgodził się z nią.  
W dali ukazało się  jeziorko. Po kilku minutach szli już jego brzegiem.  Ona zauważyła:
- Mamy kolejny kolor – czerwień. Tu jest cudownie. Jak się nazywa to miejsce?
- To „Czerwony stawek”, a jest czerwony od osadu na głazach. Chodź tam, zatrzymamy się po drugiej stronie jeziorka -  coś ciekawego zaobserwujemy. – zaproponował.
Gdy po chwili tam się znaleźli, ona od razu zauważyła:
 - „Łał”, ciekawe, stawek już nie jest czerwony, stał się błękitny. Patrzysz z jednej strony jest tak, patrzysz z innej strony – zupełnie inaczej. Tak jak w życiu, sporo iluzji. Nie zawsze to co widzisz, lub słyszysz, jest prawdą. Okazuje się, że ta ma różne oblicza, lecz jest jedna. Smutek przemienia się w radość, radość w smutek, nienawiść w miłość, noc w dzień, czerwień w błękit – tak jak tu, w  tym stawku. Wszystko jest jednym: to ten sam stawek, a jak go różnie postrzegamy, radość jest jedna, a jednak jak potrafi się zmieniać w nas samych. Ulegamy iluzjom, bo reagujemy na świat, na to co widzimy i słyszymy. Uzależniamy swoje emocje, odczuwanie, ale i postrzeganie prawdy, od czasu i miejsca, od naszych oczekiwań.
Jak wiele się można nauczyć od przyrody, z obserwacji świata, z obserwacji siebie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. - wyszeptała i cmoknęła swego przyjaciela w policzek.


Ruszyli nieco ostrzej pod górę. Co jakiś czas, gdzieś blisko,  słyszeli odgłosy świstaków, lecz nigdzie nie mogli ich wypatrzeć. Minęli ostatnie wyspy kosodrzewiny i od tej pory królowały tu dwa kolory, szarość skał i błękit nieba. Gdy po małej wspinaczce przeszli przez skalny grzebień, znaleźli się w zupełnie innej krainie, w szarej, kamiennej pustce, ze wszystkich stron zamkniętej wysokimi szczytami. Za plecami łagodnie, a przed nimi prawie pionowo  opadały z niebios skalne ściany.
Wreszcie ukazał się im cel wycieczki – Przełęcz Krzyżne.

Tutaj mężczyzna zwrócił się do swojej przyjaciółki: - Zatrzymajmy się chwilkę, chcę cię o coś zapytać: Powiedz mi, co widzisz? Jak się czujesz?
- Czuję się dziwnie. Jest tu pięknie, jest tak  „wysokogórsko”, lecz jest jakoś dziwnie. Czuję się zamknięta, mało tu … powietrza i … mało wolności.  – wyznała i uśmiechnęła się.

- Pamiętasz „Proroka”, tę część o przyjaźni? Khalil Gibran pyta w „Proroku”:
Kimże jest przyjaciel, jak nie odpowiedzią na to, czego ci trzeba?”  a dalej mówi:

„Jest podobny ziemi, którą uprawiasz z radością. Jest też i plonem, który zbierasz pełen dziękczynienia. Jest niby dom twój i ognisko twoje.
Do niego przecież głodny przychodzisz. Jego to szukasz, gdy pragniesz spokoju.”


A teraz słuchaj! Tak Khalil Gibran mówi o przyjacielu:  „jest jako górski szczyt najpełniej widziany z doliny.” Zapamiętajmy te słowa!

Możemy ruszać dalej. Teraz czas na … kontrast. – powiedział, znowu uśmiechnął się tajemniczo i ruszyli dalej w górę.
W czasie tej mozolnej wspinaczki po coraz bardziej stromej ścieżce, wpatrywali się w szczyt, w przyjaciela najpełniej widzianego z doliny.

Dosłownie kilka kroków przed przełęczą, mężczyzna zwrócił się do swojej przyjaciółki:
- Odwróć się na chwilkę. Poobserwuj, zapamiętaj to wrażenie! A teraz przygotuj się! Otwórz oczy, uszy, otwórz serce, duszę! Weź kilka głębokich oddechów i … chodź za mną!


Po chwili znaleźli się na przełęczy. Mężczyzna obserwował swoją przyjaciółkę, a ta .. oniemiała. On sam, mimo, że był tu już kilkukrotnie przeżywał to podobnie. Ledwo krył łzy ekstazy, natomiast ona ich nie kryła. Stała zachwycona z szeroko otwartymi oczami i chłonęła to co przed nią , pod nią i nad nią.

A on spoglądał na świat i na swoją przyjaciółkę i nie wiedział, które z tych zjawisk, który z tych cudów jest większy. Patrzył to na nią, to na to co ich otacza i pewnie patrzyłby tak wieczność całą, gdyby nie to, że kobieta w pewnej chwili rozpostarła ramiona , podeszła do niego, rzuciła się jemu w objęcia i powiedziała:
- Dziękuję ci, dziękuję, dziękuję! Nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak cudownego. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. To jest – mój drogi, kochany przyjacielu, najpiękniejsze co mogłam zobaczyć, czego mogłam doświadczyć.
Wtuleni w siebie nadal obserwowali świat dookoła. Zachwycały ich góry, głębia doliny, a w niej połyskujące jeziora, smuga wodospadu, a wokół niego różnokolorowa tęcza, ścieżka pełna malutkich, ludzkich postaci. Zachwycała zieleń górskich zboczy, szarość i czerń skał, a nad tym wszystkim słońce i błękit nieba.  Gdy w końcu odwrócili się do tyłu i spojrzeli w dolinę, z której przed chwilą przyszli, kobieta cicho wyszeptała:
- Teraz rozumiem. To jest ten kontrast. Tam jest ograniczona, tu jest otwarta przestrzeń. Tam jest przyjaciel  „…  jako górski szczyt najpełniej widziany z doliny”, tutaj jest przyjaciel, którego miłość jest jako bezkres, nie ma żadnej granicy.
Mężczyzna podjął temat:

- Gdybym miał dać uniwersalna definicję, podkreślającą różnicę, powiedziałbym tak:
Przyjaciel to szczyt widziany z doliny, natomiast miłość to bezkres widziany ze szczytu.
Przyjaciel jest „odpowiedzią na to czego ci trzeba”, natomiast ktoś kto cię kocha, daje ci znacznie więcej, daje ci bezkres, daje ci wszystko.
Przyjaźń to odpowiedź na potrzeby, miłość to bezinteresowne dawanie i otwartość na przyjmowanie.
Przyjaźń to sfera materialna, psychiczna, emocjonalna, miłość to duchowość.
Przyjaźń to związek dwóch osobowości, miłość nie jest związkiem, jest zrozumieniem, odkryciem istniejącej duchowej więzi.
Przyjaźń może przerodzić się w miłość, gdy się rozwinie, natomiast miłość musiałaby zejść ze szczytu, by stać się przyjaźnią.
Przyjaźń się widzi, miłość się czuje.
Przyjaźń rośnie w działaniu, w słowach, w myślach, więc na nią się pracuje. Miłość nie jest myślą, przejawia się w istnieniu, lecz nie można jej wyrazić ani słowem, ani żadnym działaniem, nie możesz jej w żaden sposób udowodnić.

Wg tego co mówi Gibran, wg typowego ludzkiego, takiego jak tam w dolinie pojęcia przyjaźni, przyjaciel to ktoś, kogo cenisz, za to, że jest użyteczny, poznajesz kim on jest, gdy jesteś w potrzebie. Przyjaciela potrzebujesz, wykorzystujesz go, by coś od niego dostać. W przyjaźni radość sprawia ci otrzymywanie.
W miłości tylko dajesz i niczego nie oczekujesz, kochasz bezwarunkowo, bo dawanie sprawia ci radość.
Miłość odkrywasz, gdy zrozumiesz, że nie jest nią pożądanie i zaspakajanie jakichkolwiek potrzeb, wtedy wraz z nią odkrywasz wolność, a bez wolności miłość nie może istnieć.
Odkrywasz miłość, gdy odczuwasz radość ze swojego istnienia i z obecności innych istot. Kochasz kogoś lub coś za to, że jest, nie dlatego, że zaspakaja twoje potrzeby. Kocha cię ktoś, komu sprawiasz radość tym, że jesteś. On pomaga ci osiągać szczyty twego rozwoju samą swoją obecnością.
Jeśli tak kochasz - osiągasz ten bezkres miłości widziany ze szczytu.

Tam na dole, w dolinie, nie było pełni miłości, bo nie było pełni radości, nie było „powietrza” - pełni wolności , tu na szczycie jest wszystko.
Według tego co tu widzę na szczycie, powiem ci tak: Bóg nie wymyślił przyjaźni, Bóg dał Wszechświatu miłość. To człowiek rozróżnił przyjaźń i miłość, uznając bliskość, seks za przeszkodę, by przyjaźń była miłością, a miłość przyjaźnią. Zatem, by przyjaźń urosła i stała się miłością muszą zniknąć potrzeby, musi pojawić się wolność.
Wg mnie to pojęcie przyjaźni, które poznaliśmy tam na dole, jest ludzkie, sztuczne, ograniczone, nieprawdziwe. To tutaj na górze jest boskie.

Wg tej ludzkiej definicji przyjaciel poprowadzi cię w stronę zwykłego, normalnego, codziennego, może ciekawego życia, lecz zwykłego życia. Poprowadzi cię jednak po poziomej ścieżce.
Ktoś kto cię kocha, poprowadzi cię po ścieżce wiodącej w górę, poprowadzi cię do zrozumienia siebie. Przejrzysz się w oczach kochającej cię osoby i zobaczysz tam twarz swojej duszy. Tego nie zobaczysz w oczach przyjaciela, bo nie ma tam bezkresu, nie ma tam widoku ze szczytu, nie ma tam aż takiej głębi.

W oczach przyjaciela za dużo ograniczeń, za dużo zasad, przekonań, za dużo trosk, smutku, za mało radości, za dużo strachu, czyli za dużo własnego podwórka, za mało wszechświata.

A najkrócej jak potrafię mógłbym powiedzieć:
Miłość to przyjaźń bez granic.
Miłość to przyjaźń bez cienia lęku.
Miłość istnieje tam gdzie wolność.
Miłość przydarza się wolnym ludziom.

Jednak – tu na górze odrzuciłem to ludzkie spojrzenie, tutaj widząc bezkres widzę też, że tak jak mężczyzna i kobieta są jednym, góra i dolina są jednym, tak i przyjaźń i miłość są jednym.

Tak - MIŁOŚĆ  I PRZYJAŹŃ to bezkres. – powiedzieli jednocześnie, kobieta i mężczyzna.

Dwoje przyjaciół długo siedziało na szczycie, w pełnym słońcu, z radością w sercach spoglądając w niczym nie ograniczoną przestrzeń.

Piotr Kiewra






czwartek, 13 marca 2014

Ból

- Wietrze, pokochałem. Pokochałem tak głęboko, iż nie ma mnie, jest tylko ma ukochana. Lecz powiedz mi, dlaczego jest w tej miłości tyle bólu? – zapytał człowiek.

- Ciesz się z tego daru miłości. Dostąpiłeś czegoś czego nieliczni mogą doświadczyć. Twój ból to twoja szansa zrozumienia, że miłość jest drogą do wieczności. Im większy ból tym jaśniej jest oświetlona ta droga. Przyjmij ten ból z wdzięcznością i poczuj się wyróżniony. Nie zatrzymuj się, krocz dalej. Miłość wymaga odwagi, bo ona sprawia, iż przestajesz istnieć jako TY. Otóż zanurzyłeś się w oceanie, bez dna, bez granic, on jest ci nieznany - stąd ten ból. Niestety, nikt ci nie może towarzyszyć w twoim bólu, nikt ci nie może pomóc, nawet twa ukochana, na tej drodze musisz pozostać sam, tego się musisz nauczyć, to też musisz zrozumieć. Powtórzę zatem: krocz dalej, ciesz się , tańcz, śpiewaj, nie smuć się. Twój ból prowadzi cię do wielkiego odkrycia. – odpowiedział wiatr. Otulił człowieka swoim delikatnym tchnieniem, jakby chcąc mu ująć smutku, cierpienia … i zostawił samego.


Piotr Kiewra

Odwaga

-Wietrze, utknąłem, nie wiem co mam robić. Gdzie się nie obejrzę widzę przeszkody, góry problemów. Co mam zrobić? - zapytał człowiek.

- Wybierz to co przynosi ci radość. Tylko tym się kieruj. Bądź na tej drodze fanatyczny. To jedno. A co ważniejsze brakuje ci odwagi, lecz pamętaj najtrudniejszy jest pierwszy krok, odważ się na niego. "Pierwszy krok to prawie cała podróż." - odpowiedział wiatr.

Piotr Kiewra

środa, 12 marca 2014

Ktoś cię pokochał

- Wietrze, powiedz mi skąd się dowiem, czy ktoś mnie kocha? – zapytał człowiek.

- To proste, ten ktoś cieszy się, że jesteś. Jeśli potrafisz radować się tym, że jesteś, to będziesz się radował tym, że istnieje ktoś kogo kochasz.  Tak jak drzewo cieszy się, że istnieje wiatr i słońce, tak twoje istnienie sprawia radość innym. - odpowiedział wiatr.


Piotr Kiewra

niedziela, 9 marca 2014

Gdzie jesteś?



- Hej wietrze, gdzie jesteś? Nie widzę cię, nie słyszę. Od wielu dni nie ma kto przygonić chmur na niebie, sprowadzić deszczu, schłodzić mego czoła. Nie ma kto zakłócić ciszy w lesie, roznieść zapachu kwiatów. Bez ciebie mało rzeczy się dzieje. Gdzie jesteś wietrze?  – wołał człowiek.

Milczał wiatr przez dzień i noc, milczał wiele dni, milczał całe tygodnie. A człowiek wołał i wołał z pretensją w głosie:
 - Wietrze zapomniałeś o mnie! Jaki z ciebie przyjaciel? Czyżbyś już mnie nie kochał? – wołał coraz głośniej i głośniej.

Posmutniał człowiek. Uświadomił sobie, że tęskni do wiatru.
- Hej wietrze, mój drogi przyjacielu, naprawdę tęsknię, naprawdę cierpię. Czemuś mnie opuścił? Ciężko mi bez ciebie. Brakuje mi twego tańca, twoich harców, twojego chłodu w dzień i ciepła w nocy. Wietrze brakuje mi twojej mądrości. Wietrze, wróć do mnie, przecież jesteś moim mistrzem! – płakał człowiek. Jednak wiatr milczał i milczał.

Pewnego dnia, po długich tygodniach ciszy, upału, tęsknoty, cierpienia człowiek docenił wiatr, gdy go zabrakło.


 - Wietrze, do tej pory chciałem byś mi służył, lecz zrozumiałem jak wielka jest twoja miłość. Obciążałem cię swoimi ciężarami, a ty chciałeś bym nie widział twego smutku, twojej tęsknoty, twoich łez, więc stałeś się niewidzialny, przeźroczysty. Stałeś się taki bym docenił cię za twe uczucie, dar miłości, a nie za to jaki jesteś dla mnie użyteczny. Stałeś się taki, by mnie nauczyć czym jest miłość. Wietrze, czuję, że  mnie kochasz a ja kocham ciebie. – mówił człowiek do wiatru, lecz uznał, że to za mało. Pobiegł więc do lasu, pobiegł na łąkę i popłynęły pieśń i taniec prosto z człowieczego serca:

- Wietrze, kocham cię, kocham cię, kocham cię! Wietrze, dziękuję ci, że jesteś, dziękuję, dziękuję! Kocham cię, bardzo cię kocham! – wołał, tańczył, śpiewał człowiek całe godziny, aż w końcu, po całych tygodniach ciszy, milczenia, gorąca, tęsknoty i bólu coś się odmieniło.

Poczuł człowiek lekkie tchnienie na swoim policzku. Poczuł powiew na ramionach, na czole, na całym ciele. Zobaczył tuman kurzu na polnej drodze, jak się kłaniają trawy na łące, jak jedna za drugą gonią chmury na niebie. Usłyszał głośny jak łoskot morskich fal szum wokół siebie.

Cieszył się tym człowiek, cieszyło całe stworzenie. Cieszył się wiatr, a swą radość okazał mocnym podmuchem, ulewą i burzą.


Człowiek stał i szczęśliwy, radosny, z wdzięcznością chłonął te dary. 


Piotr Kiewra 







  

piątek, 7 marca 2014

Cisza gór

Jest cisza morza
Jest cisza gór
Czy znasz ich ciszę?


Jest cisza strumienia
Słońca
Gwiazd
Chmur
Drzew
Nocy
Dnia
Jest cisza orła w locie
Cisza motyla wędrującego wśród kwiatów
Wiatru i trawy kołysanej wiatrem
Dziewczyny tańczącej na łące
Zakochanych oczu wpatrzonych w ciebie
Jest cisza twojej miłości …
Jest twoja cisza
Jest cisza innego człowieka


Jest cisza serca
Miłości
Zrozumienia
Prawdy


Ale jest też cisza bólu i cierpienia
Deszczu i burzy
Pracy i rozluźnienia
Smutku i radości


Jest tyle różnych rzeczy,
lecz jest jedna cisza


Cisza jest językiem
Jest językiem miłości


Morze,
góry,
strumień,
słońce i
gwiazdy,
kochający ludzie,
wszystko co spotykam w swojej wędrówce mówi językiem ciszy …


Czy potrafię słuchać tego języka?


Czy potrafię otworzyć się na brzmienie ciszy?


Czy potrafię zrozumieć morze,
góry,
słońce,
gwiazdy,
innego człowieka
mimo ich ciszy?


Czy potrafię pokochać to, co jest ciche?


Gdy zaczynasz słuchać ciszy,
zaczynasz rozumieć,
zaczynasz kochać,
poznawać prawdę.


Doznajesz wolności
Łączysz się


Cisza łączy – nie dzieli, lecz łączy
Łączy,
bo jesteśmy jednym …
i w ciszy potrafimy to dostrzec


Tylko wtedy możliwa staje się miłość,
tylko wtedy poznajemy, czym ona jest …


Cisza jest tu i teraz, tylko tu i teraz
Cisza jest tylko wtedy, gdy jesteś obecny tu i teraz
Ciszy nie ma w przeszłości i przyszłości,
tam było i będzie tysiące pustych słów
Cisza jest w teraźniejszości


Zacznij zauważać ciszę
Bądź uważnym na jej język
Zacznij się uczyć ciszy
Zacznij poznawać miłość
Zacznij od swojej ciszy
Od tej ciszy,
która jest w tobie


Pojedź w góry – posłuchaj ciszy gór,
posłuchaj swojej ciszy


Zrozum siebie,
poznaj siebie poznając swoją ciszę




Gdy poznasz ten język
– zrozumiesz wszystko,
wszystkie inne języki,
wszystkich ludzi,
wszystko co cię otacza


Pojedź w góry,
nie po to,
by uciec od hałasu,
pojedź
by odnaleźć ciszę …
by odnaleźć siebie




Tekst i zdjęcia:
Piotr Kiewra