74. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*
Tyle lat chodzę po Tatrach, a nadal jestem głupia, nadal jestem żółtodziobem.
Dlaczego? Bo dzisiaj o mało nie spadłam z Krzesanicy i to z jakiego powodu – sznurówki.
Zapisuję to sobie w pamiętniku i to na czerwono, bo drugi raz Opatrzność pewnie mnie nie przestrzeże.
Przemierzałam Czerwone Wierchy może z setny raz, dobrze wyposażona i niby doświadczona. Niby … bo doświadczenia nigdy za wiele.
Otóż nie lubię górskich butów. Dla moich stóp jest w nich za gorąco. Więc zawiązałam sznurówki ze dwa rzędy skobli poniżej i zostawiłam większe niż zwykle sznurówkowe oczka. Idę po łatwej ścieżce i … nic. Schodzę w dół, wchodzę w górę, i … nic.
I w końcu, gdy spaceruję na Krzesanicy po krawędzi, nagle oczko mojej sznurówki zahacza się o skobel, czy haczyk na drugim bucie i czuję, że runę w przepaść.
W jednej chwili zadziałały wszystkie instynkty we mnie. Uginam kolana i padam ciężko na twardą skałę. Chwytam ją wszystkimi palcami, zębami, włosami, wszystkim, czym się da i … leżę chwilę na samej krawędzi zlana zimnym potem. A z trzech stron czuję na sobie wpatrzone oczy turystów. Pewnie widzą we mnie … samobójczynię.
No i chyba mieliby rację, bo któż inny jak nie potencjalny samobójca mógłby zawiązać tak buty.
Wstałam, odsunęłam się od krawędzi, schowałam twarz w dłoniach i zapłakałam, a za chwilę się roześmiałam z własnej głupoty.
Od tej pory wolę iść na boso po górach niż w źle zawiązanych butach.
Dziękuję Opatrzności za tę naukę!!!
*Teksty napisane na podstawie notatek zawartych w pamiętniku prowadzonym przez kobietę wędrującą samotnie po Tatrach przez prawie sześćziesiąt lat. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce, z sugestią by go wykorzystać w pisanych przeze mnie opowiadaniach.
A ja wysyłam ten tekst ku przestrodze wszystkim wędrowcom i sobie samemu, tym bardziej, że sam doświadczyłem podobnej sytuacji, lecz na zupełnie płaskim odcinku.
Piotr Kiewra
Podobną sytuację miała moja znajoma przy schodzeniu z Koziego Wierchu, w pewnym momencie tak niefortunnie ułożyła nogi że pętelka z tyłu buta pomagająca przy zakładaniu mocno odstawała i zahaczyła o skobel drugiego buta. Przed upadkiem uratowały ręce bo miały gdzie się złapać. Nigdy bym nie pomyślał że taki gadżet w butach mógłby doprowadzić do tragedii. Po tym zdarzeniu odstające pętelki zostały przyklejone żeby tak nie odstawały.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń