człowiek jest jak kwiat
kwiat jest wiecznie
trwającą pieśnią
Szli
śladem siwowłosego mędrca, równiną przypominającą ogród. Co chwilę zatrzymywali
się, patrzyli na kwiaty, a one się im kłaniały, dotykały swoim pięknem,
zapachem, tajemnicą. Nimi dotknięta zaczęła mówić:
Gdy
opowiedziałeś mi o wiecznie trwającej pieśni kwiatów, zastanowiłam się nad
celem wędrówki. Przypomniałam sobie moment urodzin mojej misji – ambicji, moich
marzeń.
Pamiętam to dobrze.
Nie
miałam za dużo czasu dla siebie. Większość to była nauka. Jedyne, na co wtedy
mogłam sobie pozwolić to marzenia. Tylko im nie żałowałam minut i godzin.
Cel
gonił cel, tak było zawsze, aż nadszedł koniec moich studiów. Cieszyłam się,
byłam z siebie dumna, była dumna ze mnie moja mama. Napisała do mnie list, a w
nim, o mnie, jako o kwiecie.
Przeczytałam.
Długo - ze łzami w oczach – nad nim kontemplowałam. Po tym przyszło do mnie
wiele pytań. Znajdowałam na nie - jak to ja - szybkie odpowiedzi, czyli rodziły
się następne marzenia. Sama dziwiłam się sobie, że byłam, aż tak ambitna, ale
zapisywałam je i wierzyłam, że się spełnią. Wszystko było dla mnie jasne,
przejrzyste.
Lecz po tym dniu pełnym pytań i odpowiedzi, pełnym optymizmu i
wdzięczności dla mamy, przyszła noc. Pojawił się sen, a w nim jedno dziwne
pytanie: Kim jest trzeci ogrodnik? Zapamiętałam je na dłużej, pamiętam do dziś,
bo stało się ważnym pytaniem. Próbowałam na nie odpowiedzieć, no i nie
przespałam kilku następnych nocy.
W
końcu doszłam do tego, iż jest ono konsekwencją tego konkretnego dnia, tych
iluś tam pytań dotyczących mojej przyszłości. Widocznie nie odpowiedziałam tak
do końca, tak prawdziwie, na któreś z tych ważnych i dlatego ponownie przyszło
we śnie. Zdałam sobie sprawę, że nasze sny są kontynuacją spraw niedokończonych
za dnia. Analizowałam i analizowałam każdą literkę, każde słowo, każdy cel.
Analizowałam i syntetyzowałam to na różne sposoby….
Chyba
wtedy zostałam naukowcem – naukowcem z misją. Tak, wtedy zrozumiałam, że nie
wystarczy badać to, co wokół, lecz trzeba poznać również to, co we mnie.
Dzisiaj wiem, że ten kierunek jest jedynym prawdziwie naukowym, bo dającym
wolność, kierunkiem.
Jak
rozwiązałam moją zagadkę?
Pomogła mi mama. Otóż w liście nazwała mnie kwiatem.
Dla niej byłam kwiatem, który narodził się z jej marzenia, z jej miłości, z jej
pragnienia. Tak, ona była pierwszym ogrodnikiem.
Zapewniła
mi wszystko, czego potrzebuję: znalazłam się w samym jej centrum, blisko jej
serca, a ona karmiła mnie jego muzyką. Cóż więcej mogła mi dać?
Poświęciła
dla mnie noce i dnie, tygodnie, miesiące i lata. Karmiła moje ciało tym, co
najlepsze w ziemi oraz wodą i słońcem swego ciała, serca i duszy. Karmiła
słowem, dotykiem, bliskością, czułym spojrzeniem. Współodczuwała wszystko, co
we mnie, i do dzisiaj, współodczuwa. Taki jest pierwszy ogrodnik. Jest
najważniejszy, bo dzięki niemu budzą się następni ogrodnicy i to, co z ich
nauki dotrze do nas, zależy od tego, na ile rozbudziła nas mama.
Tak,
jej celem nie jest tylko wydać nas na świat, ale też obudzić, pokazać, że nie
tylko rzeczy się liczą, zrealizowane cele, tytuły, władza, wiedza, zakres
przyswojonych słów, ale liczy się serce, nasza wrażliwość, muzyka, poezja i
taniec w nas samych, nasza umiejętność współodczuwania.
Tak,
to moja mama uświadomiła mi, iż jestem jak kwiat, który stanął u progu życiowej
wędrówki z pytaniem o główny, najważniejszy cel: Jaka jest misja kwiatów?
Tak,
to nie tylko to, co widać, ich zewnętrzne piękno, piękno serca, aromat, który
dają światu, nie tylko dzieło, nie tylko owoce i nasiona miłości.
W
istnieniu kwiatów jest więcej tajemnicy, więcej głębi, są największe i
najgłębsze tajemnice – tajemnica istnienia, tajemnica życia.
Kontemplowałam
piękno kwiatu, z czego ono wynika i w końcu odpowiedziałam sobie na pytanie,
kim jest drugi ogrodnik, czego nas uczy, jaki ma cel wobec mnie.
Jest
nim życie. Ono nas uczy podsuwając doświadczenia. To nic, że najczęściej jest
to cierpienie, bo jego nauka jest najgłębsza - cierpienie jest największym
mistrzem. Czego nas uczy? Bycia. A jeszcze głębiej? Uczy nas doświadczania
siebie, rozumienia siebie w relacjach, które stwarza życie, w reakcjach na nie.
Doprowadza nas do trzeciego ogrodnika.
Poszukiwanie
trzeciego trwało lata. Dopiero tutaj, dopiero teraz, dzięki twojej opowieści i
ciszy mędrca, zrozumiałam, kim jest trzeci ogrodnik. Mówiłeś mi to od samego
początku: „Ty jesteś”, lecz słowo nie jest wiele warte, niesie tyle treści, a w
niej tyle nieprawdy, tyle światła i jeszcze więcej cieni, że łatwo się w tym
pogubić.
Ja
jestem trzecim ogrodnikiem. Ja jestem odpowiedzialna za siebie, ja i tylko ja.
Na początku wydawało mi się to czystym egoizmem, ale teraz czuję, że to nie
egoizm. Mogę dać tylko to, co mam - jeśli mam siebie, mogę siebie dać. Jeśli
jest we mnie prawda, to mogę ją nieść. Poznać siebie i być sobą, oto moja
misja.
Jestem
trzecim ogrodnikiem, a im głębiej się nad tym zastanawiam, to zaczynam
rozumieć, że jestem pierwszym i jedynym ogrodnikiem, a ci dwaj pierwsi byli
przewodnikami w moim rozwoju, w moim zrozumieniu, w mojej drodze do siebie
samej. Dopiero tutaj zrozumiałam, to, co mówił Khalil Gibran o dzieciach, mówił
coś, co większości matek trudno zaakceptować. Jednak moja mama zaprowadziła
mnie do mnie samej. Jest wspaniałym przewodnikiem.
Gdy
odkryłam, kim jest troje ogrodników poczułam się wolna, zrozumiałam, gdzie jest
raj, zrozumiałam cel wędrówki kwiatów.
Dziękuję
moim ogrodnikom: Mamie – Życiu – mojemu Ja.
Lecz
wiem – zrozumiałam jeszcze jedno: wędrówka kwiatów się jeszcze nie skończyła,
nigdy się nie kończy.
Dalej
jest bezkres ...
Piotr Kiewra
*Fragment dużo większej całości
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń