niedziela, 6 stycznia 2019

Biznesmen na Giewoncie, a wiedźma na Krupówkach



78. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*

Kiedyś nasza bohaterka po dniu wędrowania po górach i dolinach podjadala sobie w jakiejś restauracji, czy barze na Krupówkach.  Siedziała sama przy stole, a wszystkie inne były zajęte. Weszło dwóch mężczyzn ubranych w markowe, nowiutkie, górskie ciuchy. Grzecznie poprosili i się przysiedli. Coś tam sobie zamówili i tak przy jedzeniu, jeden z nich zaczął rozmowę. Oto przebieg tej rozmowy opisany w pamiętniku:
- Widzę, że prosto z gór. Chyba chodzisz już od lat. Wyglądasz na doświadczonego wędrowca. Mogłabyś pewnie opowiedzieć niejedno o swoich osiągnięciach.  Pewnie byłaś już na Giewoncie nie raz, nie dwa?
- Nie byłam.
- Dlaczego?
- Bo on nie jest gotowy na spotkanie ze mną.
- Jak to? My jesteśmy pierwszy raz w Tatrach i już go zdobyliśmy, a ty - przepraszam za to słowo - stara wiaruska - jeszcze nie byłaś?
- Widzisz ... na spotkanie z wami Giewont jest zawsze gotowy. Wy idziecie go ujarzmić, zdobyć. Przebiegacie po nim jak po bieżni. Ja pójdę, gdy on będzie gotowy na spotkanie ze mną, na mojego serca i duszy ciszę.
Chyba mnie nie zrozumieli, lecz pytali dalej:
- To nie zdobywasz szczytów?  Nie byłaś na Rysach?
- Byłam i to wiele razy ...
- A na Orlej?
- Też wiele razy.
- To dla nas dziwne. Nie nudzi ci się być dwa razy w tym samym miejscu?
- Owszem, byłam na Rysach, czy innych szczytach wiele razy, ale za każdym razem jakby pierwszy raz. To nigdy nie były te same miejsca.  Nigdy nie jestem dwa razy w tym samym miejscu, bo wszystko się zmienia. Wszystko: i słońce jest inne, i wiatr z innej strony, i moja dusza i serce są inne, ja jestem inna. To czyni różnicę.  Wszystko, co żywe, zmienia się, jest w ciągłej wędrówce, wczoraj było inne niż dzisiaj. Taka jest tajemnica Tatr i właśnie takie jest życie.
- E tam, my jesteśmy ludźmi biznesu, dla nas liczy się, ile możemy zarobić w konkretny dzień, co możemy zdobyć, co będzie nasze, gdy zróbimy to, lub tamto.  Góry to dla nas też biznes, jego część. Tu możemy się nauczyć większej skuteczności, zdobyć więcej odwagi. Tu możemy się nauczyć więcej zarabiać. Po to tu przyszliśmy.  Czy jest w tym coś złego?
- Nie, nie ma w tym niczego złego. I dlatego też mówiłam, że nie byłam na Giewoncie. On, na razie, uczy zdobywania, odwagi i zarabiania większych pieniędzy, a ja się chcę uczyć czegoś innego.

Chodzimy więc tymi samymi ścieżkami, ale widzimy je różnie.  To zależy czym patrzycie na świat, a właściwie przez pryzmat czego. Wy się przyznajecie do pieniędzy, ja do serca i duszy. Tatry są pełne współczucia, przyjmują, goszczą i są mistrzami dla mnie i dla was. I to jest piękne.
A tak na marginesie. Zupełnie się nie znam na biznesie, ale wg mnie, tam też się liczy oryginalność, indywidualność, kreatywność.  Jakiej kreatywności nauczyliście się w tłumie zdobywców Giewontu? Czy staliscie się mądrzejsi? Czy zdobyliście coś, czego nie zdobył ten tłum? Czy odkryliście coś oryginalnego, czego nie odkrył nikt inny?
Przekonaj się ile odwagi trzeba mieć,  by być tam samemu!
Ile odwagi trzeba mieć, by w ogóle być samemu – samemu ze sobą, tylko ze sobą?
Ile odwagi trzeba mieć, by nie mieć pieniędzy, sukcesu i czegokolwiek, co zapełniłoby twoje poczucie pustki, osamotnienia?

- Świetnie się z tobą rozmawia, choć się zupełnie nie rozumiemy. Jesteśmy z różnych światów.  Może kiedyś się znowu spotkamy, bo nigdy nie wiemy, gdzie kogo życie zaprowadzi, gdzie górska ścieżka zawiedzie. Na razie rajcują nas pieniądze, ale tak jak powiedziałaś, wszystko się zmienia. Może za jakiś czas będziemy bliżej serca i duszy i będziemy chodzić po raz setny po tych samych ścieżkach, a one nas nie znudzą.  Wiele się od ciebie nauczyłem, dziękuję. No ... ale w naszym świecie liczy się czas, on też jest pieniądzem, wiec sama rozumiesz. ...
- Hihi, nie rozumiem.  I też dziękuję, też się wiele nauczyłam.  
Gdy już byli blisko drzwi, jeden z nich, ten bardziej rozmowny, zawrócił i zapytał:
- A i jeszcze na koniec. Tak z twojego zrozumienia - jestem ciekaw - co jest dobrego na ścieżce pieniądza?  Nie mówię o materii.
- Same dobre rzeczy.  Pieniądze szybciej cię zaprowadzą do cierpienia. Szybciej zrozumiesz, że to fałszywa ścieżka, że nie tego szukasz. I dlatego są dobre, idź tą ścieżką póki coś wewnątrz ciebie cię nie zatrzyma. Na razie idź pod tę górę i powiem Ci jeszcze jedno: rób to najlepiej jak potrafisz. Wykorzystaj tę całą naukę Śpiącego Rycerza, nie zmarnuj tej lekcji. A przy okazji, ucz się jak być samemu ze sobą, nieważne czy z pieniędzmi, czy bez. To – za jakiś czas - ci się przyda.
- Jeszcze raz dziękuję.  Od razu ... zanim padło pierwsze słowo ... widzę w twoich oczach ... żeś …
- Żem wiedźma? – pomogłam mu się wysłowić.
- Dokładnie.  Hihi. Wiedźmy znają prawdę. Czuję, że ty ją znasz, ufam ci. Jednak doskonale się rozumiemy ... No, może poza tymi pieniędzmi, hihi. – śmiejąc się pobiegł.

*Teksty napisane na podstawie notatek zawartych w pamiętniku prowadzonym przez kobietę wędrującą samotnie po Tatrach przez prawie sześćziesiąt lat. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce, z sugestią by go wykorzystać w pisanych przeze mnie opowiadaniach.
Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane