Dotykał wiatr twarzy kobiety, rozwiewał włosy i poły jej
płaszcza. A ona szła coraz szybciej i szybciej.
- Dlaczego przede mną uciekasz? – w końcu zapytał.
- Jest zimno, jest nieprzyjemnie, spieszę się do domu, a ty
mną tarmosisz, a ty mi przeszkadzasz. Nie lubię cię. – odpowiedziała.
- A dlaczego mnie nie lubisz? Nie lubisz mnie, bo jestem
blisko? Nie lubisz, bo jestem przy tobie zawsze, gdy jesteś poza domem? Nie
lubisz mnie, bo cię znam, dobrze cię znam? – pytał wiatr, a kobieta
zniecierpliwiona szła jeszcze szybciej.
- Nie lękaj się mnie. Nie masz, czego się bać, ja znam twoją
prawdę. Przede mną nie musisz grać, nie musisz udawać, nie musisz uciekać. –
szeptał jej do ucha.
Kobieta nagle się zatrzymała i głośno mu zarzuciła:
- A skąd ty to możesz wiedzieć? Ja się nie boję. Przed niczym
i nikim nie uciekam. Po prostu jest mi zimno, chcę jak najszybciej być w domu.
Taka jest prawda.
- Tak, twój dom jest twoim azylem, tam się czujesz
bezpieczna, tam cię nikt nie podgląda, tam nikt się w ciebie nie zagłębia, tam
nikt nie widzi i nie czuje twego bólu, twojej samotności, twojej do siebie
nienawiści, tam możesz się ukryć ze swoim nieszczęściem, tam możesz do woli nad
sobą się rozczulać, wypłakiwać morze łez.
Tam ukryta i daleko od innych, od
spojrzeń, od pomocnych dłoni, możesz rozmyślać, marzyć o dobrych ludziach,
którzy powiedzą ci dobre słowo o tobie.
Tam jesteś daleko od ludzi, tam odgradzają cię mury,
zamknięte drzwi i szczelne szyby. Tam jest twoja wolność. Czy o taką wolność ci
chodzi?
I tam jesteś daleko od wiatru, który mówi ci to, czego nie
lubisz słuchać. Nie lubisz wiatru, bo mówi ci coś, w co nie wierzysz.
A ty przecież wiesz, kim jesteś. Przecież powiedzieli ci o
tym twoi rodzice, twoi bliscy, powiedzieli ci o tym twoi nauczyciele. Śmiali
się z ciebie twoi koledzy oraz ci, którzy udawali twoich przyjaciół. Uwierzyłaś
im, gdy ci mówili, że jesteś nic nie warta, że nic z ciebie nie będzie, że nikt
nigdy nie zaakceptuje twojej prawdy, że jesteś brzydkim kaczątkiem i
kopciuszkiem.
Nikt ci nigdy nie opowiedział zakończenia tych bajek? Uwierzyłaś
innym, a nie sobie, bo od dziecka afirmowałaś cudze prawdy.
Uciekasz od ludzi, szczególnie tych, którzy chcieliby być
bliżej ciebie, bo boisz się, że odkryją twoją prawdę, twoją wewnętrzną brzydotę.
Pielęgnujesz taki obraz siebie już całe lata – od dziecka, a dla innych
pokazujesz inną twarz. Tylko w domu nie grasz, tylko w domu płaczesz i
wyrzucasz wszystkie pretensje do siebie samej.
Czy tym w istocie jest wolność? Czy by być wolnym potrzebne
są mury i szyby? Czy potrzebny jest dystans, czy potrzebna jest izolacja, czy
potrzebna jest ucieczka? Czy potrzebny jest strach i przyspieszony krok?
To nie jest wolność, to jest więzienie. Dlatego płaczesz. To
płacze twoja dusza, bo ją zamknęłaś, wtrąciłaś ją do więzienia. A DUSZA
POTRZEBUJE BLISKOŚCI INNYCH DUSZ.
Dopóki jej nie uwolnisz, dopóki nie pozwolisz się jej zbliżyć
do innych, do wiatru i rzeki życia, dopóty będziesz cierpieć.
Porzuć swoje więzienie, porzuć swoje dzieciństwo, swoją
przeszłość. Porzuć obrazy siebie samej. Porzuć wmówione przez innych słowa i
pozwól wypłynąć prawdzie. Ona musi mieć miejsce. By się ukazała, trzeba
porzucić kłamstwa i nieprawdy o tobie, bo jak długo jeszcze będziesz uciekać?
Jak długo będziesz się ukrywać? Jak długo będziesz zamknięta na dokończenie
opowieści o tobie? Jak długo będziesz udawała, że jesteś szczęśliwa, że siebie
kochasz, że siebie akceptujesz? Jak długo na twojej twarzy będzie gościć
sztuczny uśmiech?
Czy nie dość ci cierpienia? Cierpisz, bo nie żyjesz w
prawdzie.
Znam twoją prawdę. Jest w tobie prawdziwy uśmiech, jest w
tobie radość, jest wolność od oczekiwań innych, jest akceptacja. I jest też
największa wartość: jest miłość. To jest twoje prawdziwe piękno.
Boisz się, bo gdy wyrzucasz śmieci ukazuje się dno – pustka.
Tylko wiedz, że miłość mieszka w pustce, bo tylko miłość istnieje i ona całą tę
pustkę zapełnia.
Nie bój się taką być. Pozwól sobie samej na taką pustkę.
Zaakceptuj tę prawdę. Nie musisz nikomu jej udowadniać,
wystarczy, że ją poznasz, wystarczy, że pozwolisz jej wypłynąć. Nic nie musisz
robić, o nic się musisz starać. Ta prawda jest. Gdy taką siebie zobaczysz
zniknie twój strach i przestaniesz uciekać, a twoim domem stanie się cały
Wszechświat, twoimi przyjaciółmi zostaną ci wszyscy i pokochają cię ci wszyscy,
którzy kochają prawdę, bo oni już cię kochają i już są twoimi przyjaciółmi.
A przede wszystkim, pokochasz siebie samą, zostaniesz swoim
największym, najwierniejszym przyjacielem.
Nie uciekaj od wiatru! Nie uciekaj, bo ja już cię znam, wiem,
kim jesteś. - powiedział i zostawił ją samą w spokoju. Długo stała w miejscu, wpatrując się w chodnik. Stała mimo zimna. W końcu ruszyła, lecz nie w stronę domu. Szła wolno, obserwując ludzi. Nie zwracali na nią uwagi, a mimo to czuła, że są dla niej bliscy.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane