Zadawał człowiek w cierpieniu pytania dla nauczycieli, przyjaciół,
szukał prawdy w poezji i prozie. Dopóki wysyłał słowa, wraz z fałszywą radością,
lub smutkiem w odpowiedzi, ulga nie nadchodziła.
Nikt w powracającym słowie nie potrafił dać mu radości, czekał
więc na nią, bo czuł, iż ona jest drogą ku prawdzie.
Pytał nadal wielu, aż zdesperowany rzucił słowem na wiatr, a
ten nie oddał mu słów, lecz ciszę. Długo medytował nad otrzymanym darem, aż w
końcu odkrył, gdzie ona mieszka, gdzie jest jej źródło – poczuł jej mowę, a ta
była uczuciem, zrozumieniem poprzez serce.
Tak oto wiatr skierował człowieka do właściwego mu domu, a ten,
gdy poznał mieszkanie swoje, szeroko otworzył okna i drzwi, i w każdym kolejnym
wdechu i wydechu z wiatrem w zabawie, znajdował w swym domu radość, odkrywał
wszystko, czego mu trzeba. Bezpowrotnie znikło cierpienie, zniknął strach,
znikły pytania, znikły słowa.
Pozostała miłość, nią oddychał.
Piotr Kiewra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane