poniedziałek, 28 stycznia 2019

Bretarianka na szlaku


82. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*

Oto co mi się przydarzyło dzisiaj:
Na ścieżce ku Sarniej Skale ze Strążyskiej, szedł przede mną mężczyzna. Gdy byliśmy już bliżej szczytu zasłabł. Podbiegłam do niego. Zapytałam: „Co się dzieje? W czym mogę pomóc?” A on mi, że zapomniał włożyć do plecaka swojej czekolady i zapasu batonów, a teraz brakuje mu energii.

- Oooo, ale ja ci nie pomogę, nie noszę jedzenia w góry.
Po chwili dołączyła do nas kobieta i również pyta, w czym może pomóc. On pyta jej: - Może pani ma coś słodkiego? Muszę coś zjeść, bo siły mnie całkiem opuściły.
Ona mu na to: - Ja nie jem. Nie noszę więc jedzenia. Ale pomogę ci. Usiądź i oddychaj głeboko. Nabieraj powoli powietrza, zatrzymaj na chwilę i powoli wypuszczaj. Zanim znowu nabierzesz, chwilę też poczekaj. Oddychaj tak by unosiła się ta ręka, którą trzymasz na brzuchu. No, spróbujmy razem. Nabierasz, a wraz z powietrzem wpływa do ciebie energia. Ona cię odżywi. Jeszcze kilkadziesiąt razy. I jeszcze raz i jeszcze raz. I jak? Już lepiej?

Mężczyzna wstał i stwierdził że już dużo lepiej.
Ona jeszcze do niego:
- Pewnie widząc, że maszeruje za tobą kobieta, starałeś się ukryć swoje zmęczenie, swój przyspieszony oddech i … odpłynąłeś. Prawda?
- No tak. – przyznał.
- No to zapamiętaj tę lekcję. I niekoniecznie musisz się karmić batonami. Wystarczy pooddychać. Już dasz sobie radę?
- Tak.

Poszłyśmy więc. Ja od razu do niej: - Pamiętam cię z pociągu, jakieś dwadzieścia lat temu. Rozmawiałyśmy całą drogę. Opowiedziałaś mi o niejedzeniu. Nic się nie zmieniłaś, no może przytyłaś. Nadal nie jesz i nie pijesz?

- Tak, nadal. Tak, jestem siedem kilo cięższa, niż wtedy. Może dlatego, że dużo więcej chodzę. Pamiętam - opowiedziałaś mi wtedy o górskich wędrówkach i to, że tu jestem, chyba już z pięćdziesiąty raz, to twoja inspiracja.
 Ty też się nie zmieniłaś. Widzę, że nadal chodzisz i z tego, co widzę, też nie jesz. Zgadza się?

- Raz na parę dni coś zjem, jakiś owoc, ale czuję, że nie muszę. Jestem wolna od jedzenia, ale i od niejedzenia. Po czym rozpoznałaś?

- To widać i się czuje. Jesteś inna. To inna energia. Ten spokój, ta wolność, ta lekkość, ten rozkwit. To nie do ukrycia.

Poszłyśmy razem tą ścieżką do Kuźnic i całą drogę przegadałyśmy o motylach. Naprawdę.

*Teksty napisane na podstawie notatek zawartych w pamiętniku prowadzonym przez kobietę wędrującą samotnie po Tatrach przez prawie sześćziesiąt lat. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce, z sugestią by go wykorzystać w pisanych przeze mnie opowiadaniach.


Piotr Kiewra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane