piątek, 5 listopada 2021

Czerwony Stawek

 


90. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*


Ścieżka na Krzyżne nigdy nie jest zatłoczona, bywa, że jest pusta ( dla mnie to dziwne, bo to jedna z najpiękniejszych ścieżek w Tatrach, ścieżka dla wrażliwych dusz). Od czasu do czasu pojawia się tam jakiś samotny wędrowiec, jakaś para, nieliczna grupka. Wieczorem zbiegają nią turyści z Orlej Perci. Dzisiaj znowu na niej jestem.

Od dawna, i to coraz częściej, zdarza mi się zatrzymać w pół kroku na drodze, czy to w górach, czy w lesie … Po prostu zatrzymuje mnie coś, jakiś głos, jakieś wołanie, jakiś szept, jakaś cisza we mnie … stoję wtedy, siadam i siedzę, czy to na początku ścieżki, w środku, czy prawie u celu. Siedzę wtedy godzinę, wiele godzin, do końca dnia, zdarzyło mi się też zatrzymać i na noc w górach, a kiedyś nawet na kilka dni, na Rusinowej Polanie, wśród górali.

Dzisiaj znowu zatrzymał mnie Czerwony Stawek. Usiadłam na jego brzegu i siedziałam. Wpatrywałam się w wodę, w niebo i chmury. Moja wędrówka w górach się zatrzymuje, lecz trwa ta wewnętrzna. O tej nic nie potrafię powiedzieć, w niej nie są obecne myśli i słowa …

Tak trwałam – ciałem, sercem i zmysłami nad Czerwonym Stawkiem, duszą w jakiejś innej przestrzeni.

Po jakiejś godzince, pustym do tej pory kamiennym chodnikiem do Czerwonego Stawku, od strony Hali Gąsienicowej, zbliżała się jakaś para. Patrzyli na mnie, po kilku minutach usiedli. Dalej rozmawiali i spoglądali w moją stronę, i jakby się naradzali. Po kwadransie podnieśli się i podeszli do mnie.

- Dzień dobry! – przywitali się. – Dzień dobry! - odpowiedziałam.

- Pewnie pani sobie nas nie przypomina. Dokładnie dwanaście lat temu siedziała pani nad tym stawkiem. Dokładnie oboje to pamiętamy, bo ja i moja żona, tu w tym miejscu, wtedy właśnie spotkaliśmy się pierwszy raz. Siedzieliśmy nieopodal i rozmawialiśmy na pani temat. Tu, w tym miejscu rozpoczęła się nasza wspólna ścieżka życia, wkrótce się pobraliśmy, i tak to trwa do dzisiaj.

I dzisiaj, gdy panią tu ujrzeliśmy nie mogliśmy uwierzyć. To tak jakby tamten czas wrócił. Wszystko się powtórzyło …

Wtedy rozmawialiśmy o tym, że jest pani tu zupełnie sama i wygląda pani na szczęśliwą. Ta rozmowa o samotności, o górach, o samotnych wędrówkach, o pani samotności, bardzo, nas zbliżyła. Wyruszyliśmy wtedy rankiem na trasę, ja samotny chłopak, moja obecna żona, wtedy samotna dziewczyna i tu się wtedy spotkaliśmy. To miejsce, te okoliczności i pani niechcący, połączyliście nas.

Dzisiaj tu przyszliśmy, by w tym samym miejscu, porozmawiać, próbować się porozumieć, bo przeżywamy kryzys, jesteśmy blisko decyzji o rozwodzie. I … nie mogliśmy uwierzyć. Dwanaście lat później, ten sam dzień miesiąca, też sierpień, też Czerwony Stawek, nawet ta sama godzina. I dokładnie w tym samym miejscu pani. To nie może być zbieg okoliczności, to cud. Naprawdę cud. Gdy sobie to uświadomiliśmy, tam po drugiej stronie stawku, coś w nas zawibrowało, znowu zagrały w nas te same energie, znowu poczuliśmy się na nowo zakochani.”

Mężczyzna rozpłakał się rzewnymi łzami i nie mógł już mówić. Tak samo jego żona. Gdzieś w moim wnętrzu też płakałam.

Wypłakali się oboje. Ona przełknęła jeszcze kilka łez, resztę rozmazała po twarzy i przemówiła drżącym głosem, co chwilę przerywanym szlochaniem:

- Kim pani jest? Znowu pani nas łączy. To wszystko jest tak … nie do uwierzenia. Pani … pani całkiem sama …  i szczęśliwa …  i ten stawek …  góry …  ten ktoś nad nami, tam w niebie ... Nie, nie potrafimy z mężem tego zrozumieć. Nie musimy już rozmawiać, porozumiewać  … Wszystko się samo naprawiło. Dziękujemy, że pani tu znowu jest! Dziękujemy za pani istnienie, kimkolwiek pani jest!

I znowu się rozszlochali.

Słuchałam tak samo zdumiona jak oni. Tak samo jak oni szlochałam. I nic im nie powiedziałam, tak jak wtedy … No, bo co mogłabym powiedzieć? Słowa są tak małe, tak ulotne, a rzeczy wokół i tajemnice tak wielkie …

 

Piotr Kiewra

* Zestaw opowieści z pamiętnika kobiety samotnie wędrującej po Tatrach przez 60 lat. Spotkałem ją kiedyś przy jakiejś rodzinnej  okazji. Przegadaliśmy o Tatrach cały dzień. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce z adnotacją by korzystać z niego w pisanych przeze mnie opowiadaniach. Dotychczas ukazało się na blogu "rozmowy z wiatrem" ponad 80 jej wspomnień. Opowieści to niezwykłe bo ukazała tam piękno nie tylko Tatr ale i ludzkiej duszy. Mimo że wędrowała sama, to te wędrówki obfitują w spotkania wielu ciekawych ludzi, wiele przygód i wiele życiowych mądrości  zdobywanych tu, na tatrzańskich ścieżkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane