środa, 1 kwietnia 2020

W co ludzie wierzą?



Zapytał ktoś starca:
- W co ludzie wierzą?
W gruszki na wierzbie.  Tym jest myślenie – taką właśnie wiarą.

A w co ty wierzysz? 
Nie ma we mnie wiary, bo nie ma we mnie myśli. Jest ufność, a ta pochodzi z istnienia, z poczucia Całości i oddania się jej.
Tym się różnią: wiara ma charakter materialny, ufność duchowy. 
Ponieważ zarówno przedmiot i podmiot wiary nie istnieją, nawet wg nauki (fizyka kwantowa), to … pozostają tylko gruszki na wierzbie. 
Jeśli chodzi o drugi wymiar, to nie ma czego rozważać, bo jest to poza sferą psychiki i materii, więc tu zarówno wierzba jak i gruszki nie istnieją.

Wniosek jest więc taki: Jeśli będziesz myślał, to pozostaniesz z niczym.

Co w takim razie czynić?
Nic. Patrz!
Wiosna przychodzi, a trawa rośnie sama. 

Piotr Kiewra  

niedziela, 22 marca 2020

Gdy nie możesz być w Tatrach

84. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca*

Obecna sytuacja spowodowana lękiem przed pandemią i zamknięciem Tatrzańskiego Parku Narodowego sprawiła, iż przypomniałem sobie fragment podarowanego mi pamiętnika. Było to kilka zdań, które w poprzednich okolicznościach wydały mi się bez znaczenia, a teraz stały się warte opublikowania, opowiedzenia kolejnej historii, bo wpisują się w to, co się aktualnie wydarza.
Otóż, gdy nasza bohaterka, na początku swojej drogi górskiego wędrowca, jeszcze jako studentka, miała nazajutrz ruszyć pociągiem w Tatry, dopadło ją zapalenie ucha. Przełożyła więc wyjazd do czasu wyzdrowienia, a gdy dolegliwości ucha minęły, pojawiła się kolejna infekcja, tym razem zakaźna i znowu przymusowy czas spędzony w domu odsunął termin wyjazdu. Zalecenie było takie, by leżeć, czy przebywać w domu, by odzyskać pełnię zdrowia, ale i by nie zarażać innych, szczególnie bliskich. No i ta kwarantanna sprawiła, iż skończyły się wakacje i czas było wrócić do studenckich zajęć. 
„Wtedy to podjęłam decyzję, że już nigdy nie będę uzależniona od przypadku, że sprawię, iż zdrowie będzie moją decyzją. Postanowiłam, zgodnie zresztą z zaleceniem lekarza, wzmocnić odporność. Cały następny rok, do sierpnia, czasu wyjazdu w Tatry, poświęcam na pracę nad moją odpornością. Przy okazji zrzucam zbędne kilogramy i wzmacniam moje ciało nizinnymi wędrówkami i biegami. Biorę zimne kąpiele i staram się mieć kontakt z chorymi, przeziębionymi, zagrypionymi, by moja odporność ćwiczyła się w walce. 
Zaczynam też medytować, by w moim życiu zapanował spokój, by wyciszyć stres, by Tatrom i światu dać lepszą wersję siebie. Nie chcę, by od tej pory, moje ciało i jego ból, słabość mojej psychiki, przyćmiewały to piękno i tajemnice, które w górach i życiu spotykam.”
To tyle nauki od samotnej, górskiej wędrowczyni. W całości zgadzam się z jej podejściem i sam to praktykuję od lat. Wzmacniając swoją odporność dajemy swoim bliskim i światu lepszą, zdrowszą wersję siebie i przy okazji wzmacniamy ich odporność, bo ta się przenosi podobnie jak zarazki z człowieka na człowieka. Nie znam mechanizmu, ale doświadczyłem tego i doświadczyli tego ludzie, z którymi się częściej stykam. **
Polecam na czas rozbratu z górami również zadbać o swoją kondycję, moc swego ciała, by móc tam wejść wyżej, pójść dalej, w nowe, ciekawsze i bardziej odległe miejsca, by móc to robić bez bólu, bez ryzyka kontuzji, czy utraty zdrowia. Gdy przepracujemy solidnie ten trudny okres, pójdziemy w Tatry nie tylko fizycznie wzmocnieni, lecz i otwarci na tajemnice, na piękno, które ból do tej pory przyćmiewał. 
Co do medytacji – nie ma lepszego leku, zarówno, co do słabości ciała, jak i psychiki.  Cały pamiętnik, jego każdy wpis to potwierdza. Tatry i medytacyjny charakter jej wędrówek wydobyły z niej wszystko, co największe, a stało się to dzięki chorobie, dzięki cierpieniu. 
To na dzisiaj, na ten czas, na te okoliczności, tak sądzę, pozytywna nauka. Nic się nie dzieje przez przypadek i wszystko czemuś służy – naszemu rozwojowi.
To tyle od samotnej, górskiej wędrowczyni i jej ucznia.

Piotr Kiewra   
*Teksty napisane na podstawie notatek zawartych w pamiętniku prowadzonym przez kobietę wędrującą samotnie po Tatrach przez prawie sześćdziesiąt lat. Po jej śmierci pamiętnik trafił w moje ręce, z sugestią by go wykorzystać w pisanych przeze mnie opowiadaniach.
** Gdy jesteś chory, nie zarażaj, bo nie wszyscy mają odporność i będziesz wtedy odpowiedzialny za ich chorobę. Gdy jesteś odporny znika z twego życia lęk o siebie, ale też dajesz coś pozytywnego innym.

czwartek, 5 marca 2020

Śmieszny koronawirus


Śmiejący się mędrzec. Pytania i odpowiedzi
- Czy powinniśmy bać się koronawirusa? – zapytał tłum. 
Zanim doczekano się odpowiedzi usłyszano śmiech, po czym na twarzy starca pojawił się uśmiech, a wraz z nim te oto słowa:
 - Koronawirus to wirus … telewizyjny ... (śmiech).
Tak. Twoim prawdziwym wrogiem jest strach, nie wirusy i bakterie, nie drugi człowiek. Świat głosi różne teorie, prawdziwe i fałszywe informacje, lecz strach tworzysz ty sam i go pielęgnujesz. 
Rozluźnij się! Oto warunek samouzdrowiania. Zaufaj ciału – ono wie jak sobie radzić. 
Obserwuj swój strach i śmiej się z niego, z koronawirusów, i w ogóle ze wszystkiego. Mogę cię nauczyć … (śmiech). 
Pokochaj wirusy i bakterie, zaprzyjaźnij się z nimi. Od kiedy je pokochałem, od kiedy jestem na nie otwarty, od kiedy nie ma we mnie lęku, wirusy i bakterie mnie nie krzywdzą, wręcz przeciwnie, jestem bardziej odporny. Odporność to nie jest kwestia wieku. Patrzysz na mnie, widzisz, mój przykład to potwierdza. 
Tak jak cierpienie sprowadza cię na drogę zrozumienia, tak wirusy i bakterie wzmacniają twoje ciało (układ odpornościowy). Jest tylko jedna przeszkoda by tak się stało i z twoim zrozumieniem, i z twoją odpornością: twój strach -stworzony przez twój umysł, strach. 
Strach to twój prawdziwy wróg.

Piotr Kiewra

Bądź tajemnicą!


Śmiejący się mędrzec. Pytania i odpowiedzi
- Chcę wędrować drogą rozwoju duchowego. Wiele już zrozumiałem. O czym powinienem pamiętać? – zapytał Śmiejącego się.
- Ta ścieżka nie wymaga pamiętania o czymkolwiek … poza jednym. To jedno zapamiętaj!
Ta droga jest jak drabina. Chcę byś to dobrze zrozumiał, więc zapytam: Jeśli wejdziesz na wyższy szczebel, czy powinieneś krzyczeć, opowiadać, ogłaszać to światu, komukolwiek - oto jestem wyżej od was, zobaczcie?
Jeśli to zrozumiałeś, będziesz wiedzieć, dlaczego każdy twój krok powinien być tajemnicą. 
I baw się dobrze! – odpowiedział Hansee (czyt: „hasi”).

Piotr Kiewra

niedziela, 23 lutego 2020

Lęk przed wzrastaniem


Śmiejący się mędrzec. Pytania i odpowiedzi
Kiedyś młoda kobieta wyraziła obawę, iż medytacja może sprawić, że oddalą się od niej ci, którzy teraz są blisko niej. 
Mędrzec zaśmiał się i zapytał:
A czy młoda sosna lub dąb powinny obawiać się tego, że gdy wyrosną stracą swoich małych przyjaciół wśród traw, kwiatów, krzewów? Czy przyjaciel może się oddalić? 
Owszem oddalą się ci, którzy przyjaciółmi nigdy nie byli. Gdy wyrośniemy ponad tłum, on zniknie, lecz na pewno pojawi się anioł, lub dwa, trzy - dorosną do nas inne sosny, dęby. Takie jest właśnie życie. 
Gdy wzrośniesz do gwiazd, spotkasz tam inne gwiazdy. Taka jest tajemnica wzrastania.

Piotr Kiewra 

Jak zrozumieć kobietę?


Śmiejący się mędrzec. Pytania i odpowiedzi

Ktoś kiedyś zapytał Śmiejącego: Jaki jest twój sposób na zrozumienie kobiety?

Śmiejący roześmiał się w głos, a po paru chwilach odpowiedział:
- Mężczyźni nie mogą zrozumieć kobiet, bo patrzą na gładkość i krągłości ich lica, ich ciała. Starają się tego dokonać poprzez myśl, swoją własną myśl, lecz nie rozumieją siebie samych, więc jak mogą zrozumieć inne istoty, a szczególnie kobiety, posługujące się przecież innym językiem, językiem serca. To niemożliwe. 
Mężczyzna może zrozumieć kobietę, a kobieta mężczyznę tylko sercem. Gdy zaglądam w ich serca, ogarnia mnie współczucie, wtedy ich tajemnice się odsłaniają. To wszystko.

Piotr Kiewra

Pomóc innym



„Nic w Naturze nie żyje samo dla siebie.
Rzeki nie piją własnej wody,
Drzewa nie jedzą własnych owoców
Słońce nie świeci samo dla siebie.
Życie dla innego to zasada Natury.
Wznosimy się, podnosząc innych.”
Zaczerpnięte od Solar Jaguar

By móc pomagać wznosić się innym - jest jeden warunek: trzeba być sobą, tak jak rzeka jest rzeką, a drzewo drzewem.  Niestety ta przestrzeń poznania jest rzadko odwiedzana przez człowieka - bardzo rzadko. Tylko człowiek, który wzniósł się do swojej pełni, może pomóc wznieść się innym. W innym przypadku jest ciągnięcie w dół, lub powstrzymywanie do obecności w tłumie.
Zaratustra, Budda, Jezus i wielu innych mistyków swoim przykładem, poznaniem swojej prawdy, spełnieniem, boskością – Królestwem Niebieskim, którego dostąpili, okazywali poziom, z którego mogli nauczać, pomagać się wznosić.
Patrząc, przyglądając się wnikliwie światu, temu, co czyni tu człowiek, widzimy, że jest inaczej. Człowiek - niespełniona jego wersja, psuje, niszczy, oddala się od prawdy, od siebie samego, od innego człowieka, od boskości, od Nieba. 
Rzeki, góry, owady, ptaki, rośliny, oceany, gwiazdy, żywioły – wszystko jest w harmonii, służy równowadze, tylko człowiek ją zakłóca, w zasadzie jest jedynym stworzeniem – istotą, bez której Natura mogłaby się obejść, wydaje się być niepotrzebny, wręcz niszczycielski.
Dlaczego? Bo człowiek oczekuje korzyści dla siebie - jakiegokolwiek wywyższenia się ponad inne istoty. Człowiek wyobraził siebie wyższym, ważniejszym, budowniczym, naprawiaczem wszystkiego, co w jego przekonaniu nie jest doskonałe, przyznał sobie władzę, pozycję nauczyciela prawdy. Uczynił z siebie właściciela, a właściwie stara się tak zrobić. Stąd jego walka z Naturą, stąd konkurencja między ludźmi, stąd wojny, stąd pieniądze, narzędzie tej władzy.
Kto może pomóc się wznosić? Wymieniłem kilka imion. Tacy jak oni, ci, którzy się wznieśli. Oni nie są nauczycielami, to mistrzowie. Nauczają z poziomu, na którym są. To są ci, którzy poznali siebie. 
Wyraźnie mówi o tym Jezus:
… „Jeśli zaś nie poznacie siebie, istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą”. 
Mistrzowie nie nauczają walki, nie roztaczają wizji korzyści, niczego nie nauczają, poza tym, by porzucić, wszystko to, czego się nauczyliśmy, czyli, mówią o staniu się na powrót dzieckiem – czystym, bez celów, bez wiedzy, bez przekonań, bez misji, bez wizji korzyści, bez poczucia wyższości, czy niższości, bez działania. Mówią o poddaniu się, o powierzeniu, o ufności, o miłości rozumianej jak to, co powiedziano w sentencji cytowanej na początku: życiem dla innych – dla Całości. 
Ani rzeka, ani słońce, ani drzewa nie widzą w tym życiu dla innych żadnej swojej misji, po prostu są sobą, nic nie muszą czynić, wystarczy, że są. I taki poziom, poziom BYCIA, jest też tym, o czym mówią mistrzowie. Wtedy możemy pomóc wznieść się innym. Wtedy również stajemy się mistrzami – już nimi jesteśmy, tylko o tym nie wiemy, bo przeszkadza nam w tym, wszystko to, czego się nauczyliśmy od zwykłych nauczycieli. 
Rzeka ma do zaoferowania swoje bycie rzeką, z której mogą się napić inni. Drzewo ma do zaoferowania swoje owoce, słońce swoje światło i ciepło. Co ma do zaoferowania człowiek?
Człowiek, spełniony człowiek, ma do zaoferowania swoją Świadomość, coś, czego mogą się napić, czym mogą pożywić się inni. Ta strawa jest też światłem, ciepłem, miłością. Jest też świadomością istnienia, świadomością Natury, świadomością harmonii, świadomością bycia pomocnym poprzez samo swoje bycie. 
Tak rozumiany człowiek, spełniony człowiek, to ktoś, kto zrozumiał i owym zrozumieniem dzieli się z innymi poprzez swoje bycie. Nie poprzez słowo i myśl, lecz poprzez bycie. 
Wszelkie inne działania, słowa, wszelkie inne nauczanie ma jedynie moc niszczenia, nie ma mocy harmonizowania, nie ma mocy miłości, jaką jest bycie w jedności ze wszystkim.
Mistrzowie nauczali czerpiąc mądrość z jedynej czystej księgi, księgi, w której nie zapisano nawet jednego słowa, bo owa harmonia, świadomość, prawda, są poza słowem, myślą, działaniem. 
Gdy ich pytano, opowiadali o swoim sposobie nauczania:
Siedzę w ciszy,
Nic nie robię, 
Wiosna przychodzi,
A trawa rośnie sama”.

Bardzo trudno zrozumieć człowiekowi, iż nie musi być potrzebny, że nie musi niczego nauczać, by robić, trudno mu zrozumieć, że człowiek jest potrzebny poprzez samo swoje istnienie, że prawdziwym jego szczęściem, jego radością, wolnością, miłością jest szczęście, radość, wolność, miłość istnienia.
A tego nie nauczy żadna nauka, filozofia, religia, słowo, myśl. Tego nie można osiągnąć. To przychodzi samo, gdy porzucone zostaną wszelkie wysiłki osiągania. 
Wtedy możemy pomóc się wznosić innym. Ta pomoc polega na tym, że patrzymy jak trawa sama rośnie - jak świadomość rośnie w innych. Nic innego nie możemy i nie powinniśmy robić.
I tylko wtedy wszystko dzieje się poprzez nas …
I to jest ta tajemnica, w której gubimy się, ta nędza w której trwamy, póki nie porzucimy działań zmierzających do jej zgłębienia.

Piotr Kiewra