Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wolność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wolność. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 1 kwietnia 2014

Nauka wolności

Mówił motyl do róży:

- Dziękuję Ci, dziękuję! Zrozumiałem.

Przy Tobie uczyłem się miłości, teraz czas na to, by nauczyć się wolności. Uczyłem się miłości, czyli jak żyć bez strachu, uczyłem się zdolności współodczuwania, uczyłem dzielenia się sobą. Teraz czas na to, by dzielić się miłością bez oczekiwania czegokolwiek, teraz czas na wolność.

Zrozumiałem. Teraz czas na odnalezienie szczęścia w samotności, bo tylko, ktoś kto potrafi odnaleźć się w samotności, może prawdziwie pokochać i może być wolnym.

Teraz nie muszę szukać, nie muszę pragnąć i czekać. Teraz będę jak TY.

Ty obdarowujesz i nie czekasz na odwzajemnienie. Zakorzeniłaś się w swojej miłości, nie musisz skakać, latać, szukać, a i tak wszyscy Cię kochają, tak i ja odnalazłem korzenie swojej miłości. Jestem wolny dzięki Tobie. Dzięki Tobie zrozumiałem.

Będę latał, lecz nie będę szukał, będę latał by cieszyć się wolnością.
Dziękuję Ci.


Piotr Kiewra

piątek, 7 marca 2014

Uśmiech

Zapytał człowiek swojego przyjaciela, wielkiego, kilkuset letniego dębu:
- Powiedz mi, co jest tajemnicą twego zdrowia, twej długowieczności?
Drzewo odpowiedziało:
- Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Mówię to wszystkim, lecz nie wszyscy wierzą. Więc tajemnica jest chyba w wierze.
Co robię dla zdrowia? Uśmiecham się. Każdego ranka spoglądam w stronę wschodu, uśmiecham się do słońca, a ono do mnie. Ten uśmiech przenika mnie całego. Czuję się jakbym był uśmiechem. Czuję, że każdego dnia, czy to wiosną, latem, jesienią, czy zimą, rozkwita we mnie wielki, piękny kwiat i wypełnia mnie swoim zapachem. Ten zapach staje się moim uśmiechem. A ponieważ powstaje go tak dużo, wydostaje się on ze mnie na zewnątrz. Rozdaję go więc innym drzewom, ptakom. Dlatego mam tak wielu przyjaciół. Wszystkich, którzy znajdą się w moim cieniu i dalej, opuszcza smutek, wypełnia uśmiech, radość, wesoła muzyka. Chce im się śpiewać i tańczyć. Zobacz na te ptaki, spójrz na inne drzewa, one śpiewają tę samą melodię, tak samo szumią, ta sama radość je wypełnia.
Jak myślisz, dlaczego tak wielu ludzi mnie odwiedza? Bo czują moją energię. Niektórzy tylko chwilę. Mówię im o tej tajemnicy szumem liści, ruchem moich gałęzi, otaczam ich swoim cieniem, a w nim jest mnóstwo uśmiechu, lecz nie wszyscy wierzą. To jest jednak ich wybór. Jak widzisz jestem radosnym drzewem i jestem szczęśliwy. To jest cała tajemnica – w szczęściu. Szczęście, radość, są twoją naturą - tylko, czy ty pozwalasz im zakwitnąć w tobie?
Wszystko żyje swoim rytmem, wszystko ma swój dzień i noc, wiosnę i jesień, smutek i radość. Raz jesteś po stronie radości, raz po stronie smutku, lecz to ty pozwalasz, ty decydujesz, czy rozkwita w tobie kwiat radości, czy właśnie on umiera.
Pamiętaj, mój przyjacielu, jeśli zakwitniesz radością, uśmiechem, stanie się twoją misją, by wiarę w te proste prawdy nieść innym. Nieś jednak je nie w słowach, lecz własnym przykładem. Radość i smutek mają swój zapach, uśmiech ma swoją energię, więc nikogo nie oszukasz. Bądź radością, bądź uśmiechem, a będziesz szczęśliwy i zdrowy. Taka jest nagroda. Inni też na tym skorzystają.
Tajemnica zdrowia i długowieczności jest w uśmiechu i w wierze w jego wielką moc. – skończył stary przyjaciel.
Spojrzał człowiek na słońce, spojrzał na przyjaciela, spojrzał na wszystko wokół. Wszędzie było pełno uśmiechu, poczuł go również w swoim wnętrzu. Podziękował przyjacielowi – dla starego, wielkiego, wiecznie uśmiechniętego dębu, i ruszył dalej biegiem, w którym było znacznie więcej radości. Każdy krok, każdy gest, stawał się od tej pory uśmiechem.
Piotr Kiewra

Niebo i chmury

Po dużej, położonej wśród lasu łące, szedł człowiek. Kopnął ze złością mały kwiatek, lecz po chwili przycupnął, dotknął go dłonią, wyprostował – przysiadł przy nim, przeprosił.

Przyszedł tu w gniewie, który powoli zamieniał się w poczucie winy, bo kogoś skrzywdził, skrzyczał, niesprawiedliwie ocenił. Chciał tu ukryć przed spojrzeniem innych drżenie rąk, a przede wszystkim spływające po policzkach łzy.

Gdy położył się na trawie, a wzrok skierował ku słońcu, ku niebu, łzy szybko wyschły, a gniew i wszystkie złe myśli zaczęły znikać. Z góry spłynęły na niego spokój, łagodność, błogość.

Zapatrzył się w płynące po błękicie nieba obłoki, a szczególnie jeden mały obłoczek. Ten zatrzymał się, zasłonił słońce. Rósł przez chwilę, po czym odsłonił żółtą, gorącą i oślepiającą kulę. Oddalił się i tak malał i malał, aż w końcu rozpłynął się zupełnie. Zanim osiągnął daleki widnokrąg, już go nie było.
W innej części nieba pojawił się inny obłoczek. Płynąc zmieniał kształty. Ciemniał, jaśniał, stawał się momentami prawie przeźroczysty. Był kulą, piórkiem, listkiem, barankiem i wielkim ptakiem, za chwilę zaś zupełnie innym kształtem. Zapytał go człowiek:

- Powiedz mi obłoczku! Jak to jest, jaka jest tajemnica Twojej przemiany? Raz jesteś łagodny, biały, raz ciemny, gniewny. To płyniesz spokojnie niosąc ciszę i pokój, a raz niesiesz deszcz, śnieg, burzę.
- Hmmm. To nie jest żadna tajemnica. Jestem dokładnie tak jak ty. Ty zaś jesteś jak studnia. Zależy czym jesteś wypełniony. Zauważ! Jeżeli na dnie studni nie ma wody, to opuszczone tam wiadro nie przyniesie wody, jeżeli zaś studnia pełna jest śmieci, to tylko śmieci możesz z niej wydobyć. I tak – ty i ja, gromadzimy w swoim wnętrzu różne rzeczy, oddajemy je, wydobywamy na powierzchnię w różnych sytuacjach naszego życia. Jeżeli w twojej studni jest współczucie, radość, miłość – to właśnie dajesz, jeżeli zaś jest w niej złość, gniew, zazdrość, lęk, to tylko to może z twojego wnętrza wypłynąć. To nie ode mnie, od słońca, od wiatru, od innych ludzi dostajesz złość, gniew, smutek, lecz czerpiesz z tego, co w tobie wezbrało i to pojawia się na twojej powierzchni w postaci słów, postawy, zachowań. Tak jest i u mnie. Inni ludzie, inne sytuacje, warunki, są tylko czymś, co wyzwala, co prowokuje, ale decyzja, rozwiązanie, wybór drogi, są twoje.
Tak, przemieniam się, pracuję nad sobą, by wzbierały we mnie te uczucia, te rzeczy, które chcę, by we mnie były. Staram się być świadomym obłokiem, staram się zrozumieć. A osiągam zrozumienie obserwując siebie, inne obłoki, świat, ludzi. Robię to bez oceniania. Dzięki temu osiągam spokój, staję się łagodny, stąd moja radość i szczęście z pływania po niebie. – skończył obłok.
- Czyli te deszczowe, burzowe obłoki są chyba mniej świadome, mniej rozumieją siebie, przez co wypełniają się smutkiem, łzami, złością, gniewem? – kontynuował człowiek.
- Tak, lecz zmienić siebie mogą tylko sami i tylko poprzez zrozumienie. Nie zrobię tego ja, ani ty, nic i nikt. – odpowiedział krótko obłok.
- Jak to zrobić, jak mogę się przemienić, by było we mnie współczucie, miłość, radość, szczęście, by nie było we mnie gniewu i złości, nienawiści? – ponownie zapytał.
- Bądź świadomy i z pełną świadomością obserwuj siebie, swoje myśli, uczucia, postawy, zachowania. Niczego nie odpychaj, nie zatrzymuj, z niczym nie walcz. Po prostu obserwuj i pozwól sobie na ekspresję. Jeśli czujesz gniew, pozwól swojemu ciału ten gniew wyrazić. Wykrzycz, wytańcz, wybiegaj, powalcz z cieniem, czy poduszką, ale nie zatrzymuj tego gniewu, niczego nie zatrzymuj, bo staniesz się burzową chmurą, staniesz się burzą. Jeśli tak zrobisz, wtedy zauważysz, że złość, gniew, lęk przestaną się gromadzić w tobie, a na ich miejsce pojawią się ich przeciwieństwa, czyli współczucie, wdzięczność, miłość, radość. Porozmawiaj z ptakami, z motylami, z kwiatami, z drzewami. One cię nauczą spokoju, łagodności, ciszy, nauczą się śpiewu i tańca, ekspresji uwalniającej od gniewu, od nienawiści. Staniesz się cichy, łagodny, kochający. Staniesz się obłokiem, spokojnie płynącym, obserwującym i dającym swą łagodność, spokój, ciszę, błogość innym. – rzucił już na pożegnanie obłok, odpływając powoli w dal.
Człowiek wypełnił się wdzięcznością, skierował ją ku niebu, ku słońcu, ku obłokom. Skierował ją też ku sobie. Podziękował sobie za to, iż tu przyszedł.
Piotr Kiewra

Motyl

Zapytał człowiek motyla:

- Widzę, że jesteś szczęśliwy, jaka jest tego tajemnica?

– Jestem wolny – to cała tajemnica. – odpowiedział motyl.

- Powiedz mi mój piękny przyjacielu, czego ty mnie możesz nauczyć o wolności? – kontynuował człowiek.

- Wolność to bycie sobą. Jestem sobą i nawet nie wiem, że jestem motylem. To wy, ludzie, tak mnie nazywacie. Jestem wolny, bo nie porównuję się z nikim i niczym, nie zazdroszczę słońcu światłości, wiatrowi swobody, chmurze nieustannego żeglowania po świecie, człowiekowi wiedzy, ptakom szybkości ich lotu i pięknego śpiewu, kwiatom ich kolorów i aromatu. Nie konkuruję z tobą w chęci panowania nad światem. Nie jestem przywiązany do tego, co było wczoraj, ani do tego co będzie jutro, żyję i cieszę się tym, czego doświadczam teraz. Mój dzień więc nigdy się nie zaczyna i nie kończy. Żyję bez lęku i kocham cały ten piękny świat. To jest właśnie wolność. To jest tajemnica mego szczęścia. – odpowiedział motyl i poleciał na następny kwiatek.

Człowiek postanowił zostać na łące dłużej i cieszyć się słońcem, zapachem i kolorami kwiatów, szumem wiatru wśród wysokiej trawy. Obserwował motyla i wraz z nim cieszył się chwilą.

Piotr Kiewra

Życie jest jak rzeka

Nad małym leśnym strumyczkiem usiadł człowiek. Miał już dość wszystkiego, ciągłej gonitwy za wszystkim: za pieniądzem, za ludźmi, za czasem, za pracą, za zdrowiem, za wieloma innymi cieniami …
Gonił, ale i uciekał. To że tu przyszedł też było ucieczką – ucieczką od życia.

To lęk był przyczyną jednego i drugiego , a on nie potrafił już nad nim zapanować, więc uciekał, to w świat telewizyjnej lub książkowej fikcji, to w marzenia i pragnienia, to w dalekie strony świata … Już nie miał gdzie uciekać (no może, mógłby uciec jeszcze w alkohol , tak jak wielu innych ludzi), bo za każdym razem, to wszystko przed czym uciekał, dopadało go, gdziekolwiek był, gdziekolwiek by się schował.
Nie wiedział jaka siła go skłoniła, by tu przyjść, ale przyszedł …
Pojawił się w tym miejscu pełen strachu, bo wiedział, że ta cała zgraja i tak za chwilę znowu będzie przy nim. Postanowił więc, by się nie rozglądać, by już dalej nie uciekać, by się poddać …
Przysiadł więc na wysokim brzegu i wpatrywał się w przepływającą wodę, wsłuchiwał się w jej szum. Pod ręką poczuł kamyk, chwycił go, przyjrzał mu się uważnie i zapytał: – Skąd się tu wziąłeś, gdzie ty byś chciał uciec, przed czym uciekasz i czy ty w ogóle uciekasz? A może jest tu ci niedobrze, może lepiej będzie ci w wodzie? – wrzucił więc kamyk do wody, w sam środek strumyczka.
Człowiek przyglądał się mu teraz, jak, dosłownie na chwilkę, kamyk spiętrzył przed sobą wodę, by ta momentalnie znalazła drogę i już bez przeszkód płynęła dalej.
Przyglądał mu się długi czas. Tak się zapatrzył w niego, w wodę, tak przeniknął go myślą, że w końcu zmęczył się nim i … przestał myśleć. Odpłynął gdzieś, tak jak ta woda w rzeczce. Poczuł, że odpoczywa. Gdy myśli odpłynęły pojawiło się uczucie, poczuł kamyk, poczuł wodę, poczuł szemranie potoku, poczuł miękkość podłoża na którym siedział …
Wpatrywał się nadal w przedmiot, który wrzucił na środek strumyczka i stał się jego świadomym, poczuł się jak ten kamień. Ten stał się jakby jego lustrem. Kamień to on. Woda to życie, wszystko to, co mu się przydarza: ludzie, rachunki, pieniądze, sytuacje, problemy, to wszystko to życie.
Uświadomił sobie natychmiast wiele rzeczy. Nie musiał nawet zadawać pytań sobie samemu. Wszystko stało się oczywiste. Prawda wypłynęła na wierzch jak woda w strumieniu. Niepotrzebne stały się pytania: czy nadal muszę tak gonić, czy nadal muszę być tak zaangażowany, czy nadal muszę się czegokolwiek bać, czy muszę się lękać ludzi, problemów, naturalnie się dziejących rzeczy? Czy muszę uciekać? Czy ja cokolwiek muszę?
I niepotrzebne stały się odpowiedzi, bo zamiast nich wypłynęło na powierzchnię, to co w nim już było, teraz jedynie to sobie uświadomił:
Nie, tak jak kamień w tej rzece niczego nie musi, a woda sama go opływa, tak i ja, jestem wolny. Niczego nie muszę. Życie – jak woda – wszystko przyniesie, ale i wszystko zabierze. Nie trzeba walczyć, bo i tak wszystko samo się przytrafia, a nasza walka to przeciwstawianie się rzece, które niczego nie zmieni, tylko zmęczy, zniszczy, unicestwi. Nic, nawet kamień, nie jest się w stanie przeciwstawić rzece, bo nawet mały strumień, w każdej chwili, może się przeistoczyć w wielką rzekę, która wszystko zmiecie, przeniesie, usunie. Tak i jest w moim życiu. Życie jest jak woda, płynie, nie zatrzymuje się. Dopływa, przepływa, odpływa. Nie chcę być barierą, tamą, a jednak do tej pory tak czyniłem – przeciwstawiałem się życiu, tak jak próbował tego kamień. Kamyk czuł się dobrze na brzegu, gdzie go owiewał wiatr, teraz świetnie się czuje w potoczku, choć go opływa woda, tak jak nie walczył z wiatrem, tak teraz nie walczy z wodą. Walczył, ale szybko zrozumiał, że nie pokona rzeki, więc się poddał.
Gdy tylko człowiek to sobie uświadomił, gdy odkrył tę prawdę, wszystko to, co do tej pory gonił wpadło do wody i odpłynęło, wszystko co jego goniło, również przepłynęło i odpłynęło. Już nie stawiał temu oporu, więc po co ma się lękać, po co uciekać, po prostu może się przyglądać, patrzeć bez wysiłku na wszystko. Nie potrzeba żadnej walki.
Poczuł się wolny, bo przyszło zrozumienie:
Wszystko za czym w swoim życiu gonisz, tak naprawdę goni ciebie. Gonisz z powodu lęku, i z tego samego powodu uciekasz. Gdy przestaniesz gonić, pragnąć – przestaniesz się lękać, a wtedy i tak wszystko przypłynie i odpłynie – jak rzeka. Nasze życie nie jest i nie powinno być gonitwą, nasze życie jest odkrywaniem, poznawaniem siebie.
Jego życie płynie od tej pory spokojnie jak mały strumień w lesie, a on siedzi i ze spokojem go obserwuje, cieszy się, żyje. Takiego życia nie można nie kochać, więc pokochał to życie, tak jak pokochał mały strumyk w lesie. W tym małym strumyku, jak i we wszystkim co widzimy, ukryta jest wielka mądrość. Część z niej stała się jego prawdą. Teraz, w każdej chwili, życie płynie, przepływa przez niego, obok niego, jak strumień, jak rzeka, a on się tego nie lęka.
Piotr Kiewra

Pobiegnij za motylem

Chłopak powiedział do dziewczyny:

- Widziałem cię w tańcu na łące biegającą za motylami, a wiatr rozwiewał twe włosy.

Pokochałem cię i  stałem się delikatny, wrażliwy i prosty – jak motyl.

Czy pobiegniesz za mną, jak za motylem?
Lecz pamiętaj nie zabiorę cię do domu, bo łąka jest moim prawdziwym domem, więc już jesteś w domu.

To jest też i twój dom.

Nie dam ci niczego prócz tej zielonej przestrzeni, widoku różnokolorowych kwiatów i ich aromatu, śpiewu skowronków i tej muzyki, która jest wokół.


Nie dam ci niczego prócz piękna głębokich traw falujących na wietrze, kilku słonecznych promieni, światła gwiazd na nocnym niebie, ciepła dnia i chłodu nocy.

Niczego prócz swego słowa, mojej delikatności, wrażliwości, prostoty, prócz mojej radości, mojego uśmiechu, uczucia płynącego z serca.

Cóż jeszcze mogę ci dać?

Tę chwilę, bo ona jest moja, jak i twoja.

Natomiast tego co było i będzie nie mogę ci dać, bo nie należą ani do mnie, ani do ciebie.

Wiatru, który tańczy w twoich włosach, słońca, gwiazd, skowronków też nie mogę ci dać, i kwiatów nie mogę ci dać, bo cóż ci z kwiatów, które stracą życie, cóż ze słońca, wiatru i gwiazd, które stracą wolność.
Rozważ też czy chcesz mnie - jestem wolny, tak jak i ty jesteś wolna.

Gdy będę twój, stracę wolność, a i ty ją stracisz, a tylko wolna możesz tańczyć pełna miłości, możesz z wiatrem we włosach pobiec za motylami.

Pobiegnij za mną, a ja pobiegnę za tobą i cieszmy się wolnością, bo ten dar jest największy.


Pobiegniesz za mną?






Piotr Kiewra