sobota, 5 maja 2018

Tatry Zachodnie - najlepsze miejsce dla samotnych górskich wędrowców

33. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Zgodnie z planem samotnie wędrującego po Tatrach architekta mieliśmy się spotkać w Nędzówce. Wymyślił, że dzisiaj realizujemy mój przedwczorajszy plan.
Hihihi … Wczorajsza nieudana randka, była bardzo udana w porównaniu z dzisiejszą, bo architekt wpadł o umówionej godzinie na przystanek, by mnie przeprosić, że nie możemy pójść razem, bo dostał telegram i musi natychmiast wyjechać do domu. Wsiadając do taksówki powiedział: - Teraz rozumiem spontaniczność życia i twoją lekkość motyla, z czego ona wynika. Nie planując, nie tworzysz scenariuszy dotyczących przyszłości … ja tworzyłem i nie mogłem zasnąć, bo byłem już w jutrze, a jutro mnie wykiwało … napisało swój scenariusz, zupełnie rozbieżny z moim … Znowu stałem się wielbłądem … zazdroszczę ci bycia motylem. Muszę jechać. Przepraszam!
Taksówka odjechała, a ja ruszyłam do Przysłopia Miętusiego, a dalszą drogę zaproponuje mi życie. Wiem jedno: będę w Tatrach Zachodnich, a to najlepsze miejsce dla samotnych, górskich wędrowców.
Na Przysłopiu Miętusim, widzę z dala na ścieżce prowadzącej na Małołączniaka jelonka. Ruszam więc na spotkanie z nim.
W Kobylarzowym Żlebie spotkałam grupkę górskich nowicjuszy, którzy wybrali się na „łatwą” wycieczkę na Czerwone Wierchy, lecz Kobylarzowy Żleb ich przerósł. Wystraszyli się łańcuchów. Chcieli zawrócić … Wprowadziłam więc ich pojedyńczo powyżej, doradziłam im trasę przez Kopę Kondracką i zejście łatwą ścieżką do Doliny Kondratowej, a sama ... zostałam, bo zatrzymał mnie, gdzieś z boku ścieżki, tuż przy Żlebie, samotnie zagłębiony, gdzieś pośród skał, fiołek …
Teraz współodczuwam z nim jego samotną obecność. Pytam go: Fiołku mój kochany, kto cię doceni, skoro stronisz od ścieżki, skoro się ukrywasz w skale? Kto ci odwzajemni twe uczucie? Kto doceni twoją fiołkową istotę, twą barwę i aromat, to, że wszystko, co masz najlepszego rozdajesz bezinteresownie? Tak wiem, ty to zaakceptowałeś. Jesteś na tak wobec swojej samotności, na tak wobec braku docenienia, wobec wszelkich braków. Jesteś wolny … Tak, właśnie, podobnie jak ja, jesteś w najlepszym miejscu dla samotnych wędrowców, w Tatrach Zachodnich.
Ruszyłam dalej na Krzesanicę, ku słońcu, a później poprzez Ciemniak, ku malinom w Dolinie Tomanowej.
Mieliśmy z architektem odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jesteśmy, więc odpowiadam: Nie wiem, kim jestem. Wiem tylko to, że samotnie wędruję przez Tatry Zachodnie, najlepsze miejsce dla samotnych górskich wędrowców.
A jutro? Ono nie istnieje. Jutra nie można dogonić, bo jutro to też samotny wędrowiec … jutro też jest spontaniczne … nie można jutra zaplanować, bo jutro też czeka na jutro … tak, bycie architektem jutra to „dziwne” i zupełnie niespontaniczne zajęcie …
W Tomanowej znowu zapłakałam, podlałam łzami tamtejsze maliny, ale spotkałam motyle – moich braci: lekkich, spontanicznych, ufnych … radosnych i … moja radość wróciła. Obserwowałam je i z radością objadałam się malinami.
Sama w Tatrach Zachodnich, jak fiołek w Kobylarzowym Żlebie, sama w najlepszym miejscu dla samotnych górskich wędrowców …

Piotr Kiewra  

I dziś wyjątkowo, kolejny zapis z pamiętnika, że znacznie późniejszą , bardziej współczesną datą, korespondujący z powyźszym:


Samotni w górach to nie znaczy, że sami
34. Tajemnice pamiętnika samotnego górskiego wędrowca
Gdy bywam w sierpniu w Tatrach, przeważnie jest pogodnie. Bywa jednak, że w ciągu tygodnia zdarzy mi się dzień „wolny” od wyższych partii gór, bo  … deszcz. Ubieram wtedy kapotę i spaceruję po dolinkach, po Pęksowym Brzyzku, siaduję na Nosalu.
Może to przypadek, ale na Nosalu, po raz kolejny spotykam kogoś, kto smuci się bardziej niż te chmury nad nami. Kiedyś zostawiałam tych ludzi samym sobie, dzisiaj stanęłam obok młodej dziewczyny … tak, wystarczy być blisko, na wyciągnięcie ręki, a staję się pomocna. Taka bliskość prowokuje do komunikacji … pyta:
- Chodzisz sama po górach? Jesteś samotna? Nie powinno się, to niebezpieczne.
Ja nie mam z kim chodzić. W moim środowisku góry nikogo nie pociągają, jestem samotna … Kocham góry, ale wiele lat nie byłam w Tatrach, bo nie miałam z kim. Tym razem umówiłam się z koleżanką, ale ta nie dojechała, bo … znalazła jakąś wymówkę … może chłopak nie pozwolił, nie wiem … No i siedzę w mieście, stoję tu na Nosalu i zastanawiam się … szukam towarzystwa, ale to trudne. Tu każdy przyjeżdża z kimś i nie chcą jakiejś przybłędy … Jak ty sobie z tym radzisz?
- Jestem samotna, ale to nie znaczy, że sama. Gdy wyruszam, najczęściej już po chwili mam towarzystwo … spotkałam ciebie, już nie jestem sama. Tyle lat wędruję po Tatrach tu i tam, ale rzadko bywam sama. Nikogo nie szukam, ludzie sami się pojawiają … może dlatego, że czuję się wolna. Doświadczyłam, że wolność pociąga, do ludzi wolnych ludzie lgną. Kocham ludzi i kocham góry, bo jedno bez drugiego nie ma sensu, lecz przyjeżdżam w góry sama, a ludzie sami się znajdują. Tatry pełne są samotnych. Jeszcze więcej ich poza Tatrami.
Czasem mimo samotności w związkach, lojalność, przywiązanie, nie pozwalają im tu bywać. A tu warto bywać, właśnie po to, by okrzepnąć w samotności, nauczyć się ją akceptować, bo jest naszą naturą. Przez 99% czasu jesteśmy sami ze sobą. Warto to zrozumieć, bo i miłośc zaczyna się przydarzać i czujemy się szczęśliwi, nie dlatego, że los nam sprzyja, ale dlatego, że szczeście też jest naszą naturą. I przytrafia się ono tym, którzy w samotności okrzepli. Gdy to zrozumiałam, zawsze przy mnie pojawiają się ludzie. Wędrujemy razem, uczymy się od siebie nawzajem o sobie samych …
Dlatego chodzę po górach. To chyba jedno z najlepszych miejsc, by być ze sobą, by nauczyć się samotności, by nauczyć się kochać i by odkryć, którymi ścieżkami chadza szczęście. Gdy przestałam się modlić o kogoś przy boku, gdy przestałam od życia tego własnie oczekiwać, pragnąć miłości, pragnąć bliskości drugiego człowieka, to wszystko to nagle się przy mnie pojawiło. Taka jest tajemnica życia.
Wędruję już po Tatrach kilkadziesiąt lat, wiele z tych rzeczy, o których ci mówię, zrozumiałam tu właśnie, w czasie moich samotnych, lecz wśród ludzi, wędrówek. Kiedyś chciałam, by chodzili ze mną moi bliscy, przyjaciele, ludzie, których kochałam, ale okazało się, że nasze ścieżki się różnią. Nikogo więc tu nie ciągnę, nie przekonuję, nie szukam. Życie mi przynosi to, czego kiedyś szukałam. I to chyba wszystko.Tobie te ścieżki też wiele dadzą. Wędruj nimi!
Czuję, że to ją rozluźniło … Ot życie, tworzy scenariusze i pełne jest paradoksów. Na Nosalu również ich dużo. Niby to mały szczyt górski, ale ważny …
Często się z tego śmieję. Byłam nauczycielką. Nie lubiłam tej pracy, bo to był obowiązek, misja. No i uczniowie też nie lubili szkoły. Ja się męczyłam z nimi, a oni ze mną. Teraz, gdy skończyłam nauczanie, życie mi daje ciągle okazje, by komuś w czymś pomóc, by czegoś nauczyć. Teraz to nie obowiązek i pewnie dlatego, czuję, że gdy jestem pomocna … to słońce wychodzi zza chmur … no i wyszło. Hihihi.
Piotr Kiewra




1 komentarz:

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane