poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Jaki ryk lwa w lesie, takie echo

„Jakie wołanie w lesie, takie echo”.
Zaszłyszane

Od kiedy pamięta to babcia zawsze przestrzegała: „Dziadek to zły człowiek. Nie próbuj się z nim kontaktować.”
Póki był mały i ponieważ czuł się przez nią kochany, wierzył jej słowom, to nie pytał, czy jest aż tak zły, by musiał go unikać. Gdy podrósł zaczął pytać. Wtedy babcia odpowiadała, że „Jest, po prostu, zły”. Jeszcze później z ciekawości drążył: „Jak zły? Co to znaczy, że dziadek jest zły?”
Odpowiadała: „Zły, bo nie potrafi kochać, myśli tylko o sobie, jest smutny i …” i naczęściej po tych słowach płakała i prosiła, by nie zadawać takich pytań, bo „on, po prostu, jest zły i proszę, nie męcz mnie więcej tym tematem”.
Lecz, gdy minęło następnych kilka lat, znowu zapytał: - Babciu, wiem, miałem nie pytać, ale powiedz mi jedno o dziadku: Czy on cię skrzywdził?
Długo się zastanawiała ze łzami w oczach i w końcu zdenerwowana powiedziała: - Nie, ale nie pytaj mnie więcej. Rozumiesz?
- Nie będę pytał, tylko odpowiedz na to ostatnie pytanie: Czy dziadek jest aż tak zły, że mógłby mnie skrzywdzić?
Zamiast odpowiedzi usłyszał wykrzyczane: - Tak! On wszystkich krzywdził i krzywdzi! Koniec! Nie odpowiem na żadne twoje pytanie na temat dziadka już nigdy więcej!
Próbował pytać swojej mamy, ale ta odpowiadała: „Skoro babcia tak mówi, to słuchaj jej!”
Z ojcem spotykał się rzadko, bo rodzice się rozstali, gdy był mały. Kilka razy zapytał go o to, a odpowiedź była za każdym razem taka sama: „Jeśli będzie ci dane się z nim spotkać, sam się przekonasz, jaka jest prawda.”
Jeszcze będąc małym chłopcem postanowił, że się z nim spotka, lecz dziadek mieszkał w odległej części świata, więc musiał czekać, aż będzie „duży”.
Gdy stał się duży, ciągle jakieś sprawy goniły inne sprawy, a czas leciał. Pewnego razu mama go poprosiła, by towarzyszył babci w pogrzebie jej przyjaciółki.
Na cmentarzu obserwował ją, widział, że jest już staruszką, więc może nie być mu dane by się spotkać z dziadkiem i postanowił: Teraz, albo nigdy!

- Babciu, mam z tobą do pogadania. -  zakomunikował, gdy tylko wszedł do jej mieszkania.
- Odwiedziłem dziadka … - nie zdążył dokończyć.
- Mówiłam ci byś go unikał, bo to zły człowiek. Na pewno ci nakłamał, na pewno cię przekonał … Nie posłuchałeś mnie, zawiodłam się na tobie …  - teraz z kolei on się wtrącił:
- Babciu, tyle razy ci ustępowałem, teraz ci nie ustąpię, bo mnie całe życie okłamywałaś. Ale przebaczam ci, bo mnie dziadek o to prosił.
I mylisz się, nie powiedział ani słowa. Przyjrzałem się, zajrzałem w jego oczy i duszę i przekonałem się, poczułem, że on mnie kocha, że kocha tatę, że on ciebie kocha, że on kocha wszystkich. Nie musi tego mówić, to się widzi i czuje. Babciu do tej pory wierzyłem słowom, bo tak mnie uczyłaś, ale … to fałszywa nauka. Teraz wiem, że słowa, to …
Dziadek mi nic nie musiał mówić, gdy tylko na niego spojrzałem wiedziałem, że to całe zło wymyśliłaś, bo byłaś zazdrosna. Mój tata, też bardziej ufał sercu dziadka niż twoim słowom, a dziadek nie robił nic, dosłownie nic, by tak się stało, więc postanowiłaś mnie izolować, bym był taki jak ty …
Przebaczam ci, bo twój plan się nie powiódł, nie jestem taki jak ty, cały czas czułem, że coś tu nie tak … Od małego chłopca czułem, że twoje słowa coś ukrywają … No i przekonałem się, że zaślepiała cię nienawiść i zazdrość …
To tyle! Nie mam ci nic więcej do powiedzenia. Nie mogłaś się na mnie zawieść, to ja mogłem się zawieść na tobie, ale wiedz, że cię kocham, mimo tego, że na powierzchni jesteś taka, jaka jesteś. Lecz czuję, że pod tą nienawiścią i zazdrością jest coś dobrego. Miałem ci w ogóle nic nie mówić, ale byłoby kłamstwem ukrywanie tego, co doświadczyłem. A poza tym, może to pozwoli ci zrzucić tę lwią skórę i wreszcie zaprzestaniesz straszyć jego rykiem. Widzisz babciu, przekonałaś się sama, jeśli wołasz fałszywym słowem, to i echo jest fałszywe. Wiedz, że słowo trafia do uszu, lecz jego echo do serca, a serca nie oszukasz …
Kocham cię. Nie musisz tym słowom ufać, przekonasz się sama, gdy dojdzie do ciebie ich echo. To tyle. – i wyszedł zostawiając ją samą w płaczu, z rękami, które zakrywały oczy i twarz.

Kilka dni później usłyszał ciche pukanie do swego pokoju. Otworzył drzwi, a za nimi stała babcia:
- Proszę wpuść mnie. Chciałam cię prosić o wybaczenie.
Gdy weszła, usiadła naprzeciwko  swego wnuka i zapytała:
- Jak on się czuje? Jak wygląda? Opowiedz mi o nim! Chcę do niego pojechać i poprosić, by mnie nauczył tak kochać jak i ciebie nauczył, jak nauczył naszego syna i twego tatę. Naprawdę.
Dziękuję ci. Udzieliłeś mi największej lekcji w mym życiu. Będę ci na zawsze wdzięczna.

Piotr Kiewra

1 komentarz:

  1. Co dodać?😋 co ująć? Mądre jesteś ECHO!!!. ZADNIJ kto.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są moderowane a linki i spam usuwane